Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Granice obciachu

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak Dariusz Bloch
Tajemniczy uśmiech i rzucone jakby od niechcenia „do zobaczenia” chyba miały dać do myślenia dziennikarzom - a za ich pośrednictwem - widzom i słuchaczom.

To miało być coś na kształt „nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa”, choć to akurat było ostatnie zdanie, które wygłosił przed opuszczeniem sejmowego budynku Radosław Sikorski. Zaraz po tym, jak formalnie zrezygnował z funkcji Marszałka Sejmu RP.

Komentarz stacji tv, w której oglądałam we wtorek to pożegnanie z bronią, sugerował, że będzie to jednak dłuższy odpoczynek od aktywności politycznej w ogóle. Wszak dosłownie chwilę wcześniej pani premier Kopacz tłumaczyła, co autor chciał powiedzieć, gdy mówił, że ma obiecaną pozycję lidera na bydgoskiej liście wyborczej w jesiennych przedbiegach do rządzenia.

Według pierwszej minister, chodziło tylko o prośbę, by czulej zająć się swoim okręgiem, co podobno pierwszy poseł zrozumiał zbyt dosłownie… Jak jednak doniosło ostatnio poczytne pismo, były marszałek ma już upatrzone to miejsce „zsyłki”.

I byłoby to miejsce bardzo prestiżowe (byłoby, gdyby informacja znalazła potwierdzenie - a tak się nie stało), bo w amerykańskiej firmie doradczej. Zajęcie podwójnie cenne - bo również świetnie, stosownie do umiejętności i doświadczenia, wynagradzane. W USA Radosław Sikorski, odwrotnie niż u siebie, ma znakomitą prasę. Tam nikt nie wytknie sekretarzowi stanu, że mieszka w dworku.

Zwłaszcza, że jest to dworek podniesiony przez właściciela z ruiny. Zwłaszcza, że nie całkiem już młode małżeństwo znanej amerykańskiej dziennikarki i znanego polskiego polityka ma po prostu prawo być majętne, prawda?... Ale o tym raczej nie przeczytamy w poczytnym piśmie, bo praca u podstaw nie sprzedaje się tak dobrze.

Wracając jednak do naszych spraw. Dopiero co mieliśmy w Bydgoszczy pokaz tego, jak czułe słówka pani premier są wprowadzane w czyn przez bydgoskich ministrów (w różnej szarży). Oto nad Brdę zjeżdżają na specjalną konferencję prasową pani Teresa Piotrowska i pan Paweł Olszewski. Temat - „Inwestycje rządowe w Bydgoszczy”.

Zachodziliśmy w głowę, jaki wspólny mianownik (obok czułości do tutejszych wyborców)mogą mieć „w tym temacie” minister spraw wewnętrznych i wiceminister infrastruktury. Jaki? Żaden. Konferencja była o bardzo ważnych pieniądzach, które znalazły się na przebudowę bardzo ważnego węzła drogowego. Mieszkańcy zachodnich dzielnic Bydgoszczy muszą być wniebowzięci (i wcale im się nie dziwię).

Tyle że to, iż tę dobrą i dość niespodziewaną jednak nowinę, wieszczy ktoś odpowiedzialny za drogi, można zrozumieć. Ale jakie dobre bogi oderwały od wrażliwej pracy i przywiały na Węzeł Zachodni panią minister od służb mundurowych?... Ktoś chyba trochę kpi z naszej inteligencji?...

Bydgoszcz jest, a przynajmniej była, bastionem „platformersów”. Tu wyborcze słupki najczęściej POkazywały POtęgę PO. Bydgoszczanie byli wobec tej partii nawet na tyle wielkoduszni, że strawili wrzucenie nam przez Warszawę na górę eurolisty wyborczej bankiera Jacka Vincenta Rostowskiego i medalistki Otylii Jędrzejczak.

Mieszkańcy miasta i zachodniej części województwa śmiali się z tych nieporadności do łez, a do europarlamentu i tak wrzucili swojaków (choćby nawet i z SLD). Bodaj to już wtedy wyszło (czy wypada dziś pisać „…Szydło z worka”?), że odpowiadający za wszelkiej maści komunikację społeczną w Platformie chyba nie umieją korzystać z Internetu.

Żyjemy wszak w dobie błyskawicznego reagowania na każde wystawienie się na strzał. Bywa błyskotliwie, gdy przybiera to formę zabawnych memów. Bywa przykro lub niesmacznie, gdy biorą się za to amatorscy lub profesjonalni hejterzy.

I po tych „przygodach” z obcymi ciałami w naszych tkankach nikt z PO (ponoć partii wykształciuchów?) nie poszedł po rozum do głowy. Znowu ciemny lud ma kupować dość prowincjonalne metody zalecania się do wyborców. Ludzką twarz pani poseł/minister Piotrowskiej znamy w Bydgoszczy nie od dzisiaj, nie trzeba jej na siłę doklejać do - za przeproszeniem - Węzła Zachodniego, bo to obciach znowu jest.

(Jeszcze) Prezydent Komorowski w bolesny sposób przekonał się niedawno, co to znaczy być niepopularnym w necie, choć chyba wcześniej wiedzieli o tym wszyscy, oprócz niego samego i jego sztabu wyborczego. Czy na to samo pracują teraz znane twarze bydgoskiej Platformy oddelegowane do Warszawy?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!