Do jesiennych wyborów parlamentarnych najsilniejsze partie polityczne pójdą w prawie niezmienionym układzie. Zmiany, jeśli już, zauważalne będą po lewej stronie politycznej areny.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170501" sub="- Zaproponowałem Leszkowi Walczakowi, szefowi Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”, miejsce na naszej liście - mówi poseł Andrzej Walkowiak
z PJN (drugi od prawej)
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Kilka dni temu pojawiła się informacja o tym, że tuż przed wyborami parlamentarnymi Sojusz Lewicy Demokratycznej połączy się z Unią Pracy. Mówiło się nawet o możliwości zmiany nazwy i logo nowego ugrupowania.
- Nie zmienimy nazwy, tak jak to zrobili nasi koledzy po prawej stronie - zapewnia Łukasz Chojnacki, szef bydgoskiego SLD. - Współpracujemy z Unią Pracy od dawna.
Z kim jeszcze SLD będzie się układać przed wyborami? Tak jak zwykle...
- Na naszych listach znajdą się członkowie organizacji związków zawodowych ZNP, OPZZ oraz Partii Kobiet - zdradza Ireneusz Nitkiewicz, sekretarz struktur wojewódzkich Sojuszu. - Obecni parlamentarzyści zadeklarowali już swój udział w wyborach.
Rozmowy trwają
Należy spodziewać się konkurencyjnej dla SLD listy. Chcą ją utworzyć pozostałe pozaparlamentarne partie.
- Nie będzie jednej lewicowej listy - twierdzi Marek Mrówczyński, przewodniczący okręgu bydgoskiego Polskiej Lewicy. - Rozmawiamy z kilkoma ugrupowaniami, ale jeśli nie dojdziemy do porozumienia wystawimy swoich kandydatów tylko do Senatu. Nie rozmawiamy z SLD, bo musielibyśmy zgodzić się na dyktaturę tej partii. W SLD nie traktują nas po partnersku. Unia Pracy już od wielu lat jest związana z Sojuszem i dla niej to połączenie to jedyna szansa.
Z SLD nie po drodze jest również partii Zielonych RP.
- Z PiS-em też się nie porozumiemy - oświadcza Jerzy Arent, członek zarządu krajowego tej partii. - Jeśli podpiszemy przedwyborcze porozumienie to z Polskim Stronnictwem Ludowym lub partią Polska Jest Najważniejsza.
PSL jeszcze kilka dni temu było najbardziej przewidywalną partią. Pewniakiem na liści był poseł Eugeniusz Kłopotek. Ale... ponoć poseł stracił status „jedynki” za to, że złożył kwiaty pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Niestety, tej informacji nie udało się nam potwierdzić.
Sprawdziła się jednak inna, krążąca w bydgoskim politycznym światku plotka. Otóż...
- Zaproponowałem Leszkowi Walczakowi, szefowi Zarządy Regionu NSZZ „Solidarność”, miejsce na naszej liście - potwierdza poseł Andrzej Walkowiak z PJN i przypomina, że kilka tygodni wcześniej podpisane zostało odpowiednie porozumienie w sprawie współpracy.
PJN zatem po prawej stronie konkurować będzie z... dawnymi partyjnymi kolegami z Prawa i Sprawiedliwości. A oni?
<!** reklama>
- Teraz ważniejsze są obchody rocznicy tragedii pod Smoleńskiem i uroczystości związane z beatyfikacją Jana Pawła II. Kolejność zostanie ustalona w sierpniu - zdradza Łukasz Zbonikowski, pełnomocnik regionalny PiS. - W Bydgoszczy listę może otworzyć poseł Tomasz Latos, były senator Kosma Złotowski lub jeszcze ktoś inny. Ta decyzja leży w kompetencjach komitetu politycznego PiS.
Raz w górę, raz w dół
PiS o wyborców walczyć będzie z Platformą Obywatelską. Sondaże pokazują raz mniejszy, raz większy dystans dzielący PiS i PO. Wydaje się więc, że PiS ma dziś stabilny elektorat, stanowiący jedną trzecią tych, którzy uczestniczą w wyborach.
PO liderów bydgoskiej listy raczej zmieniać nie będzie. Poseł Paweł Olszewski przypomina, że pierwsze miejsce zarezerwowane jest dla ministra Radosława Sikorskiego, a dalsze zajmą m.in. poseł Teresa Piotrowska i on sam. W gronie kandydatów PO nic zatem zaskoczyć nie powinno, nawet to, że... mogą pojawić się na niej nazwiska bydgoskich radnych.
Wielką niewiadomą są kandydaci Ruchu Poparcia Janusza Palikota. W Bydgoszczy, Tucholi i Inowrocławiu zrzesza on dziś 200 osób.