https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gospodynie domowe do prac w polu

Sławomir Bobbe
Niemcy, Hiszpania i Włochy. Od lat to ulubione przez Polaków kierunki wyjazdów na saksy. Tam za ciężką pracę płacą „ciężkie” pieniądze.

Niemcy, Hiszpania i Włochy. Od lat to ulubione przez Polaków kierunki wyjazdów na saksy. Tam za ciężką pracę płacą „ciężkie” pieniądze.

Image 22789- Pracowałam w Niemczech przy zbiorze borówek. Spodziewałam się ciężkiej pracy - mówi Gosia. - I nie pomyliłam się - od świtu do wieczora człowiek stał na polu. I nawet się z tego cieszył, bo ci przy pakowaniu raz, że zarabiali mniej, a dwa, że nie zawsze mieli co robić. U mojego „bauera” wyrobiłam sobie opinię, więc w tym roku również mnie przyjmie.

Oferty z Niemiec i Hiszpanii

- Mamy dużą rotację ofert z Niemiec, ale dotyczą zatrudnienia kilku osób. Tam informacje o wolnych miejscach krążą z ust do ust i dostajemy zamówienia na konkretne nazwiska - twierdzi Jacek Paśniewski, pośrednik z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - Anonimowych ofert jest mało.

- Niemieccy pracodawcy kombinują, jak płacić mniej. Ostatnio musiałem przywieźć kwit, że w Polsce jestem gospodynią domową. Co gorsza, musiałem zmusić mojego sołtysa, żeby mi to podpisał - wspomina Bartosz, bezrobotny z okolic Bydgoszczy. - Na szczęście zgodził się, bo roboty u nas nie ma. Gospodynie u nich płacą mniejsze składki zdrowotne. Problem w tym, że u nas takiego zawodu nie ma.

Do urzędów spływają ostatnio oferty zatrudnienia z Hiszpanii.

- Tam sezon na truskawki trwa już od lutego, więc pierwsze podania pojawiają się już w grudniu - informuje Elżbieta Kotkiewicz, kierowniczka Wydziału Pośrednictwa Pracy w WUP. - Rocznie z naszego województwa wyjeżdża około 15 tysięcy osób.

Przez urzędy „przechodzą” najczęściej oferty, które są owocem umów rządowych. Tak jest na przykład z propozycjami niemieckimi. Polacy pracują jednak w rolnictwie także w wielu innych krajach.

Nie tylko w rolnictwie

- Praca sezonowa to bardzo szerokie pojęcie. To także turystyka, hotelarstwo czy choćby zatrudnienie w wesołych miasteczkach - mówi Jacek Paśniewski.

- Pracowałem w sieci hiszpańskich restauracji w Wielkiej Brytanii - mówi Krzysiek z Bydgoszczy. - Myłem gary, sprzątałem, w razie kryzysu „kelnerowałem”. Tyrałem po 16 godzin na dobę, ale jestem zadowolony. Przywiozłem prawie 1500 funtów i mogłem opłacić studia i trochę odłożyć. Szef tamtejszej kuchni ściąga mnie do Sheffield, gdzie teraz kieruje restauracją.

O zarobkach i zajęciu zwykle decyduje poziom opanowania języka. Tak jest na przykład w Norwegii, gdzie na Polaków czeka od maja do września praca w turystyce, najczęściej w charakterze pomocy kuchennych i kelnerów. Włosi szukają ludzi do zbiorów jabłek w październiku i winogron w listopadzie. Znajomość francuskiego, choćby w stopniu podstawowym, wymagana jest do pracy przy oprawie warzyw, w winnicach, zbiorach jabłek i na plantacjach borówek. Angielski, albo jeszcze lepiej niderlandzki, to gwarancja życzliwości holenderskich szefów. Tutaj sezonowa praca to sortowanie ryb, owoców i warzyw oraz praca w szkółkach drzewek oraz przy ścinaniu kwiatów.

Jeśli nie ma się znajomości, warto szukać pracy w prywatnych agencjach pośrednictwa. - Nie wszystkie oferty są legalne - ostrzega Elżbieta Kotkiewicz. - Zdarzają się też pośrednictwa, które nie mają odpowiednich pozwoleń. Dlatego warto zajrzeć na stronę ministerstwa pracy i sprawdzić ich certyfikaty.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski