Tylko w jednej sąsiadującej z Bydgoszczą gminie istnieje straż miejska, która ma uprawnienia do pomiaru prędkości jazdy i karania kierowców. Dochody z tego tytułu są minimalne.
Istnieją samorządy, na przykład te przez których terytorium przybiegają drogi krajowe prowadzące na północ, które utworzyły straże gminne. Funkcjonują one po to, by zwiększyć przychody, nierzadko o kilka milionów złotych rocznie.
<!** reklama>
- Często jeżdżę w kierunku Koszalina i Gdańska - mówi pan Krzysztof, zawodowy kierowca. - Na wielu odcinkach, chociaż nie spotka się tam żywej duszy i nie ma przydrożnych zabudowań, obowiązuje prędkość 40 kilometrów na godzinę. Od razu widać, że chodzi o to, by ściągnąć z ludzi pieniądze. Kolega miał tak ciężką nogę, że podczas jednego kursu, nad morze i z powrotem stracił prawo jazdy.
Bez przychodów
W najbliższym Bydgoszczy sąsiedztwie samorządy nie polują na zbyt szybko jeżdżących kierowców.
- Nie mamy straży, fotoradar jest jeden. Został zamontowany w Łochowie - wyjaśnia Katarzyna Kirstein-Piotrowska, wójt gminy Białe Błota. - Nie zarabiamy na nim, ponieważ musielibyśmy utworzyć własną straż gminną.
Taka samorządowa formacja nie funkcjonuje też w Sicienku.
- Nie ma u nas radarów, ponieważ uważamy, że nie jest to dobry sposób na gromadzenie publicznych pieniędzy - twierdzi Jan Wach, wójt gminy Sicienko.
Podobnie jest w granicach gminy i miasta Solec Kujawski.
Prewencyjny radar
Natomiast Osielsko kontroluje prędkość pojazdów.
- Pomiary prewencyjnie, wykonujemy cztery raz w roku - tłumaczy Wojciech Sypniewski, wójt gminy Osielsko. - Mamy własną straż, ale fotoradar wypożyczamy. Gmina nie osiąga z tego tytułu znaczących przychodów. Za mandaty wpływa na konto urzędu około 50 tysięcy złotych rocznie. Fotoradary nie są przecież maszynkami do produkowania pieniędzy.
Dane statystyczne za 2012 rok pokazują, że 3 proc. wszystkich ukaranych za zbyt szybką jazdę mieszka na terenie gminy Osielsko. Pozostali to kierowcy, którzy tylko przez nią przejeżdżali.
Bydgoszcz niewiele zarabia
W Bydgoszczy, zgodnie z zapisami budżetu miasta, strażnicy powinni osiągnąć dochód przekraczając 3 mln złotych. Kwota ta jednak dotyczy wszystkich mandatów, które moją prawo wystawiać funkcjonariusze straży miejskiej.
- Plan roczny wynosi 3,3 miliona złotych i nie jest dzielony na poszczególne kategorie - potwierdza Marta Stachowiak, doradca prezydenta Bydgoszczy. - Z posiadanego zestawienia z tytułu mandatów za przekroczenie prędkości do kasy miasta wpłynęło w roku bieżącym 265 942,65 zł.
Z tej kwoty jedynie nieco ponad 83,5 tys. zł dotyczyło wpłat dokonanych w wyznaczonym terminie. Ponadto część osób zapłaciła mandaty, które wystawiono w ubiegłym roku.