Politycy PO, PiS oraz PSL milczeniem zareagowali na zaproszenie homoseksualistów do wzięcia udziału w paradzie. Uczestnicy marszu żądają, m.in., ustawy o związkach partnerskich.
<!** Image 2 align=none alt="Image 153541" sub="Dziś na ulicę wyjdą uczestnicy parady równości. Ulicami Warszawy przejdą również kontrmanifestacje / Fot. Mwmedia">- Moim zdaniem, szanse na zatwierdzenie ustawy o związkach partnerskich w Polsce na dzień dzisiejszy są żadne - ocenia Przemek Szczepłocki ze Stowarzyszenia „Pracownia Różnorodności” w Toruniu. - Politycy dobrze wyczuwają nastroje społeczne. Jeśli nie ma na to przyzwolenia wyborców, nie podejmą żadnych kroków - dodaje. Homoseksualiści jednak nie rezygnują i podczas parady będą domagać się swoich praw.
<!** reklama>SLD się pojawi
- Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Debaty, konferencje, przegląd filmów trwają od kilku dni. W sobotę wielki finał - zapewnia w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Tomasz Bączkowski z Fundacji Równości, organizującej tegoroczną EuroPride.
Organizatorzy wysłali zaproszenia do wszystkich klubów parlamentarnych. - Będą posłowie SLD. PO, PiS i PSL nie odpowiedziały na zaproszenia - mówi Tomasz Bączkowski. - Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz jest na urlopie, o EuroPride się nie wypowiada. Nie objęła też patronatem festiwalowych imprez.
Organizator przypomina, że w jednej z debat prezydenckich pytano o homoseksualne związki partnerskie bez możliwości adopcji dzieci. Jarosław Kaczyński stwierdził kategorycznie, że zabrania tego konstytucja. Bronisław Komorowski mówił, że to „temat zastępczy”.
- EuroPride w Polsce to już wielki sukces, bo jeszcze pięć lat temu Lech Kaczyński, jako prezydent Warszawy, zakazał Parady Równości. Wierzę, że prędzej niż później polscy politycy uświadomią sobie wagę problemu i doczekamy się związków partnerskich - twierdzi Tomasz Bączkowski.
Taka taktyka
- W Polsce nie ma żadnej dyskryminacji osób homoseksualnych - mówił kiedyś dla „Rzeczpospolitej” wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. - To stała taktyka tych organizacji, które okłamują społeczeństwo i próbują mu wmówić, że homoseksualiści są prześladowani. A tak naprawdę domagają się dla siebie przywilejów - na przykład możliwości zawierania małżeństw homoseksualnych czy adopcji dzieci. To też sposób na reklamę i nagłaśnianie swojego stylu życia - stwierdził. Takie argumenty powtarza wielu przeciwników związków homoseksualnych.
- To, że nie strzelają, nie zamykają do więzień, nie znaczy, że jest już tak dobrze - mówi Przemek Szczepłocki. - Uczestnikom parady chodzi przede wszystkim o to, aby państwo przestało udawać, że nie ma takiego związku. Pary tej samej płci nie istnieją w obliczu prawa i urzędów, są transparentne jak duchy. To właśnie chcemy zmienić - tłumaczy.
Ma służyć temu, m.in., projekt przedłożony w czwartek w Sejmie na międzynarodowej konferencji w sprawie sformalizowania związków partnerskich. Konferencja „Nie lękajmy się rozmawiać!” odbyła się z inicjatywy Zielonych2004. Obecna była też wiceprzewodnicząca SLD, Katarzyna Piekarska.
- Potrzebna jest publiczna debata na temat ustawy w tej sprawie - mówił Krystian Legierski z partii Zieloni2004.
Móc dziedziczyć
Przygotowany przez środowisko homoseksualne projekt ustawy w sprawie formalizacji związków partnerskich, wzorowany na modelu francuskim, reguluje sytuację osób pozostających w związkach jednopłciowych w oparciu o umowę cywilnoprawną.
- Projekt nie zakłada zrównania związku partnerskiego z małżeństwem, ponieważ w obecnych realiach politycznych jest to niemożliwe do przeprowadzenia, za to postuluje m.in. prawo do pochowania partnera oraz prawo do dziedziczenia po zmarłym - wyjaśniał Legierski.
- Staramy się zmieniać atmosferę społeczną - dodaje Przemek Szczepłocki. - Myślę, że klimat pomału normalnieje. Ludzie się oswajają, coraz częściej słyszymy o tak zwanych coming out-ach, czyli ujawnianiu swoich odmiennych preferencji seksualnych. To może być oznaka tego, że homoseksualiści czują się już w Polsce bardziej bezpieczni, wychodzą z szaf.
Spora cześć społeczeństwa wciąż sprzeciwia się jednak wprowadzaniu nowego prawa. Tomasz Terlikowski, prawicowy publicysta „Frondy”, zamiast na marsz pójdzie do kościoła. - Będę modlił się o nawrócenie dla pana Krystiana - powiedział do Legierskiego w TVN24.