Do tragicznego pożaru doszło w niedzielę rano. Dyżurny bydgoskiej straży pożarnej otrzymał przed godziną 10 zgłoszenie o dymie wydobywającym się z jednego z budynków przy ulicy Celnej 7. Do pożaru pojechały dwa zastępy z pobliskiej Jednostki Ratunkowo-Gaśniczej nr 2. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, ogień trawił najniższą kondygnację budynku. Konieczne okazało się wsparcie. Na miejsce przyjechały jeszcze dwa zastępy gaśnicze oraz podnośnik hydrauliczny z JRG 1.
- Podczas przeszukiwania budynku natrafiono na ciała dwóch mężczyzn. Obecny na miejscu lekarz stwierdził zgon tych osób. W budynku znajdowała się bardzo duża ilość materiałów łatwopalnych. Ogień szybko przeniósł się na drewniany strop pomiędzy kondygnacjami. Ze względu na silne zadymienie panujące w obiekcie konieczna była praca strażaków w aparatach ochrony dróg oddechowych - relacjonują bydgoscy strażacy.
Policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzą dochodzenie, które pozwoli poznać przyczynę powstania pożaru.
Jedną z ofiar pożaru jest pan Mariusz, znany mieszkańcom Starego Fordonu jako „Aju”. „Mariuszu, od początku istnienia Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu byłeś z nami. Zawsze byłeś gotowy do pomocy, zawsze uśmiechnięty, pozytywny, miły i pełen życia. Takim Ciebie zapamiętamy na zawsze. Jeszcze wczoraj, podczas wigilii na Rynku, z zapałem angażowałeś się w ogrom prac, jakie musieliśmy wspólnie wykonać, aby mieszkańcy naszej dzielnicy mogli radośnie spędzić czas. Rozmawialiśmy ze sobą, nie wiedząc, że jest to nasze ostatnie spotkanie. „Aju”, pewnie teraz nie musisz się już martwić o jutro. To, co było doczesnym trudem życia, już Ciebie nie dotyczy. Pozostawiłeś nas w smutku, a brak Twojej osoby będzie odczuwalny jeszcze przez długi czas” - wspominają członkowie Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu na Facebooku.
W żałobie jest całe stowarzyszenie. - Jeszcze to do nas nie dotarło. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Jeszcze w sobotę wieczorem wspólnie bawiliśmy się na wigilii na fordońskim Rynku. Rozmawialiśmy o planach na święta i na Nowy Rok... „Aju” pomagał nam w organizacji wigilii. To był ciepły człowiek, który zawsze chętnie działał razem z nami. Zawsze mogliśmy na niego liczyć. Kiedy dowiedzieliśmy się, że to „Aju” zginął w pożarze, wielu z nas, szczególnie dziewczyny, zalało się łzami. Będzie nam Mariusza bardzo brakowało - komentuje Rafael Prętki, prezes Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu.