Firma dostaje wysokie kary i nic sobie z nich nie robi

- Nie odpuszczę im, będę nękał tak długo, aż zamkną tą oszukańczą firmę. Jestem zastraszany, ale się nie poddam - deklaruje Bogusław Dylewski z Bydgoszczy.

Na razie prowadzi swoją krucjatę przeciw PKF Skarbiec w Internecie, stał się jednoosobowym biurem informacji o Dobrej Pożyczce. - Dzwonią do mnie ludzie z całej Polski, myślę, że odpowiednio wcześniej ostrzegłem kilkadziesiąt osób, które nie weszły w ten „interes”. Kontaktuje się ze mną też wielu ludzi, którzy swoje pieniądze stracili. Zamierzamy wystąpić z pozwem zbiorowym przeciw PKF Skarbiec - zapowiada bydgoszczanin.<!** reklama>

A fora internetowe ociekają łzami tych, którzy zamiast pożyczyć z Dobrej Pożyczki pieniądze, to je do niej wpłacili.

- Nie powiedziano mi, że muszę mieć jakieś zabezpieczenie, bo podstawą zabezpieczenia była wpłacona gotówka. Co najlepsze to to, że miałam w ciągu 2 tygodni dostać papiery, a dostałam po 1,5 miesiąca, a tam trzy zaświadczenia dla poręczycieli, którzy muszą zarabiać po 3180 złotych albo zastaw hipoteczny. Tyle że o tym nie było mowy przy spisywaniu umowy - naprawdę uważajcie - radzi pani Sabina.

Takich lamentów jest więcej. To one stały się podstawa interwencji UOKiK. Kara, którą nałożył na PKF Skarbiec, w wysokości 1,2 miliona złotych nie jest pierwszą. UOKiK kwestionuje praktyki PKF Skarbiec od dawna. Od 2003 roku jest to piąta decyzja, dotycząca tego przedsiębiorcy, stwierdzająca stosowanie sprzecznych z prawem praktyk.

Mimo tego, firma działa nadal i ma się dobrze.

- To przerażające, że oni są nietykalni, policja bezradnie rozkłada ręce, prokuratorzy umarzają sprawy, a setki ludzi tracą swoje pieniądze - stwierdza pan Bogusław.