Działająca w Bydgoszczy Polska Korporacja Finansowa „Skarbiec” stosuje zakazane klauzule umowne - twierdzi gdańska delegatura Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Reporter „Expressu” postanowił wcielić się w klienta korporacji „Skarbiec”.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 21062" >W dwóch małych pokoikach w budynku przy ulicy Długiej zainstalowała się firma, udzielająca szybkich pożyczek. Sprawia wrażenie tymczasowej, właściwie można ją spakować w kilkanaście minut. Jedynymi meblami są biurka, przy których przyjmują konsultanci. Nie mają nawet komputerów.
Chcę wziąć kredyt, bagatela, 20 tysięcy złotych. I to szybko. - Wszystko firmuje pan własnym podpisem i deklaruje, że to prawda - mówi konsultantka.
Powinniśmy być czujni
- Potrzebujemy dwóch dowodów tożsamości. Nie wymagamy zaświadczenia o zarobkach czy o zatrudnieniu, nie potrzeba poręczycieli. - Małżonka musi wyrazić zgodę na taką pożyczkę? - martwię się. - Nie, nie musi o tym wiedzieć. A co na to bank, czy zablokuję sobie możliwość wzięcia innej pożyczki? - Nie informujemy banku o naszym kredycie - wyjaśnia miła pani. - To kiedy otrzymam pieniądze? - W ciągu jednego dnia zadecydujemy, czy je przyznać. Dostaję „wniosek bezpłatny”, który jest dopiero wstępem do podpisania umowy, której nie widzę na oczy. - Jakie są koszty kredytu? - Wystarczy, że wpłaci pan 5 procent wartości kredytu na opłatę przygotowawczą i sprawa załatwiona.
Polska Korporacja Finansowa „Skarbiec” była już dwa lata temu przedmiotem działań UOKiK (wtedy jednak „argentynki” były dozwolone).
- Zakaz tego typu działań wszedł w życie w sierpniu 2004 roku - wyjaśnia Romuald Radomski, powiatowy rzecznik konsumenta. - Powinniśmy być czujni, kiedy firma nie ujawnia wszystkich kosztów pożyczki, nie pokazuje umowy do wglądu. Również wpłaty początkowe mogą wskazywać, że firma gromadzi kapitał potrzebny do utworzenia grupy konsorcyjnej, znaku firmowego „argentynek”.
- Wygraliśmy sprawę w sądzie o stosowanie zakazanych klauzul umownych, ale „Skarbiec” odwołał się od tej decyzji i trafiła do Sądu Apelacyjnego - informuje Jacek Michalski, radca prawny gdańskiej delegatury UOKiK.
Bezimienny szef
- Większość prywatnych pozwów zakończyła się jednak wyrokami niekorzystnymi dla konsumentów. Inne jeszcze są w toku i mam nadzieję na inne orzeczenia.
- Teraz „argentynki” konstruują umowy tak, żeby wyglądały jak zwykłe pożyczki gotówkowe i formalnie nie można im wiele zarzucić - twierdzi Aleksandr Barczewski z bydgoskiej delegatury UOKiK. - Są tak napisane, że wypłatę można przedłużać w nieskończoność.
Nasze wątpliwości próbowaliśmy wyjaśnić w bydgoskim biurze firmy, ale odesłano nas do centrali w Gdańsku. Rozmowa z dyrekcją okazała się niemożliwa, tak jak i poznanie nazwiska kogokolwiek z szefostwem. - Proszę napisać do nas list z pytaniami. Nie wiem jednak, czy ktoś zdecyduje się odpowiedzieć - poinformował nas głos w słuchawce.
