Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal martwych filmów

Redakcja
W kinie wyglądam coraz bardziej podejrzanie. A jako kinoman zawodowy trochę czasu tam spędzam.

Ale cóż, facet w wieku lekkośrednim, siedzący samotnie wśród publiki młodszej o pokolenie, musi budzić solidny niepokój... Jasne, są seanse, na których nadal jestem juniorem, ale tych jakby coraz mniej.

Publiczność kinowa mocno nam się w ostatnich dekadach zmieniła, zmieniła się też rola kina, a sztuka filmowa tak naprawdę została zepchnięta do narożnika. Owszem, zawsze mówiono, że to jest film na festiwal, a to jest film dla ludu, ale gdzieś to się wszystko przenikało. Dziś mamy pop-mainstream i małe artystyczne nisze. I choćby gromady filmoznawców nie wiem jak się nadymały, to z tych niszy nie wyskoczą.

No a te festiwale.... Właśnie trwa jeden z trzech najważniejszych, kiedyś okupujący „jedynki” gazet. Przeprowadziłem sobie prywatną sondę wśród kolegów inteligentów, pytając, co to za impreza. Jeden wiedział. A ktoś pamięta na przykład, kto wygrał w tym roku Berlin czy Cannes? Kiedyś wiadomo było, że jak luty to Berlin, jak maj to Cannes, jak wrzesień to Wenecja. Wielkie festiwale wyznaczały trendy i rozdawały lokaty w rankingu bohaterów kultury masowej. A każdy gwiazdorek kina „ludowego” marzył o tym, żeby kiedyś przespacerować się w Cannes czy Wenecji po czerwonym dywanie i uświęcić swoje rzemiosło.

W tym roku paru gwiazdorków i parę gwiazdek dalej spaceruje, ale siła rażenia festiwalu to już nie artyleria, tylko wiatrówka. Zresztą sądząc z recenzji tegorocznych hitów, to żadnego z pokazywanych filmów nie chciałbym oglądać. Ba, mam wrażenie, że i snujący swoje wynurzenia recenzenci zmęczyli się nimi niemiłosiernie.

Cóż, kino i jako sztuka, i jako element świata rozrywki, przez te parę ostatnich dekad mocno się zmieniło. Zaczęło się już od telewizji, która odarła film z magii ciemnej sali kinowej, teraz doszły nowe nośniki i internet, które z filmu robią głównie opowiadacza historyjek. Zresztą paradoksalnie to, że film dziś musi się zmieścić w te 100 minut, żeby w multipleksie upchnąć reklamy i zdążyć z następnym seansem, zmieniło inne gatunki i rozpoczęło na przykład nowe życie serialu telewizyjnego. Ale bądźmy optymistami. Paru gatunkom sztuki też wróżono rychły zgon, a dalej funkcjonują, choć na obrzeżach kultury pop. Pewnie więc z X Muzą też nie będzie najgorzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!