Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falą w kajakarza, czyli dzikie harce na Zalewie Koronowskim i Gople

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Taka fala, a zdjęcie wykonano na Zalewie Koronowskim z kajaka, może przewrócić niedoświadczonego kajakarza.
Taka fala, a zdjęcie wykonano na Zalewie Koronowskim z kajaka, może przewrócić niedoświadczonego kajakarza. Marek Weckwerth
- To co się dzieje w weekendy na Zalewie Koronowskim, to prawdziwa wolna amerykanka. Po wodzie niesie jeden głośny jęk silników motorówek. Ruch jak na Marszałkowskiej to mało powiedzieć - relacjonuje Roman Guździoł, wiceprezes WOPR Województwa Kujawsko-Pomorskiego, szef Rejonowego WOPR w Bydgoszczy.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że w tym Polacy odpoczywają w zdecydowanej większości w kraju i często blisko domu. Z kolei upały sprawiły, że ogromną popularnością cieszę się kąpieliska i dzikie plaże. Wodniacy wyruszyli całymi flotyllami na otwarte wody. Takiego ruchu nie było jeszcze w najnowszej historii RP. Nikt nie widział też w ostatnich dziesiątkach lat tak ogromnej liczby wszystkiego co może unosić się na wodzie na Zalewie Koronowskim.

Motorówki o dużej mocy silnika osiągają też duże prędkości i zbyt często pływają za blisko kajakarzy i innych małych łodzi. Zdarzają się zatem wywrotki. Jak dotąd zakończyły się szczęśliwie, bo kajakarze zostali szybko podjęci przez załogi innych jednostek lub przez ratowników, ale zagrożenie jest duże.

- Niektórzy wędkarze nie wypływają w weekendy na ryby, bo po pierwsze przy takim ruchu nic nie złowią, a po drugie zwyczajnie boją się, że zostaną rozjechani lub na rozbujanej wodzie wypadną za burtę. Przecież taka fala może osiągnąć 80 centymetrów – szacuje Roman Guździoł. - Jeszcze większe zagrożenie wynika z faktu, że sternik rozpędzonej motorówki może nie zauważyć pływaka, który przecież nie ma zakazu pływania nawet na środku jeziora. Mówię o tym głośno i wyraźnie, aby przemówić ludziom do rozsądku, zanim dojdzie do tragedii. Mówię teraz, a nie jak już ktoś straci życie lub zdrowie i pojawią się głosy, że ratownicy nie ostrzegali.

Tłumy na plaży w Pieczyskach. Na Zalewie Koronowskim motorówka za motorówką [zdjęcia]

Prezes zastanawia się gdzie podział się rozsadek? Przecież zwolnienie prędkości w pobliżu kajakarzy i w ogóle mniejszych jednostek to podstawa bezpieczeństwa, a przy tym wymaga tego kultura wodniacka. Uczą tego na kursach motorowodniackich i stermotorzysty.

Na Zalewie Koronowskim można pływać motorówkami o mocy silnika do 60 KM. Jak dodaje Roman Guździoł - właściciele motorówek pytani przez niego jaka jest moc ich silników, zwykle twierdzą że duża, ale elektronicznie zdławione do 60 KM i nawet okazują stosowne zaświadczenie.

- To jakaś kpina – stwierdza szef ratowników. - Zaświadczenie to jedno, a faktyczna moc zdecydowanie wyższa, co widać gołym okiem po prędkości osiąganej przez te jednostki.

Nas rozmówca prosi policję wodną o bardziej stanowcze reakcję na niezgodne z zasadami bezpieczeństwa zachowania. Wkrótce będzie o tym rozmawiał ze starostą bydgoskim.

- Policjanci ogniwa wodnego z Bydgoszczy patrolują Zalew Koronowski i pilnują bezpieczeństwa. Robili to także w ostatni, upalny weekend. Sama żeglowałam po tym akwenie i widziałam – mówi mł. Insp. Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. - Rzecz jasna najczęściej sprawdzają trzeźwość sterników, ale też dyscyplinują tych, którzy nie przestrzegają bezpieczeństwa.

Pijane wakacje na wodzie - bydgoska policja łapie po kilkuset nietrzeźwych sterników

- A co do mocy silników, sprawdzają ją – zapewnia podkom. Lidia Kowalska z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. - Wszystkie dotychczasowe kontrole zakończyły się okazaniem przez motorowodniaków zaświadczenia potwierdzającego przez fachowca zdławienie mocy do dozwolonej na tym akwenie 60 koni mechanicznych. Nic więcej nie mogą zrobić. Musieliby zabezpieczać podejrzane jednostki i każdorazowo powoływać biegłego. W warunkach patrolu wodnego nie jest to możliwe.

Na Gople alkohol i brawura
Nieco inna sytuacja jest na jeziorze Gopło, największym naturalnym akwenie w naszym regionie. Owszem, zdarzają się motorowodniacy, którzy przekraczają dozwoloną prędkość do 12 km na godz., ale ta nie obowiązuje na wyznaczonym bojami szlaku żeglownym i tam mogą się wyszaleć. Sternicy skuterów wodnych osiągają wtedy 100 km na godz.

- Tyle że sternik zawsze musi zwracać uwagę na to gdzie i jak płynie, bo przecież w wodzie może znajdować się człowiek - przestrzega Maciej Banachowski, prezes WOPR Województwa Kujawsko-Pomorskiego, szef Nadgoplańskiego WOPR w Kruszwicy. - Przy dużej prędkości może pomylić kaczkę z głową pływaka, ale to go w żaden sposób nie usprawiedliwia. Zawsze musi zwalniać gdy dostrzega coś niepokojącego, w pobliżu mniejszych jednostek pływających i kąpielisk.

Jednak największym problemem na Gople jest zachowanie osób pływających na rowerach wodnych, którzy w upalne dni skaczą do wody bez kamizelek asekuracyjnych i często pod wpływem alkoholu.

- W tym przypadku w grę wchodzi bardzo niebezpieczna mieszanka – alkohol i brawura – wyjaśnia Maciej Banachowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Falą w kajakarza, czyli dzikie harce na Zalewie Koronowskim i Gople - Gazeta Pomorska