Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emocje na parkiecie

Katarzyna Idczak
On - tanguero, ona - tanguera. Mężczyzna prowadzi, a kobieta podąża za nim, jest mu podporządkowana i czuje się bezpiecznie. Oboje zatracają się w tangu.

On - tanguero, ona - tanguera. Mężczyzna prowadzi, a kobieta podąża za nim, jest mu podporządkowana i czuje się bezpiecznie. Oboje zatracają się w tangu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 180613" sub="W restauracji w bydgoskiej Operze Nova miłośnicy tanga spotykają się na milongach niemal co tydzień. Na zdjęciu - ostatnia, wtorkowa milonga. Fot. Dariusz Bloch">Wtorkowy wieczór, elegancka restauracja w bydgoskiej Operze Nova. Salę wypełnia ciepłe światło, a na kilku stolikach stoją pojedyncze lampki czerwonego wina. Tu na cotygodniowych milongach spotykają się miłośnicy tanga. Są w różnym wieku. Pracują w różnych zawodach. Ale kiedy przychodzą potańczyć, nie mówią o szarej rzeczywistości. Szukają odprężenia...

Duchowe przeżycie

Nagle muzyka się zmienia. Z głośników płynie teraz melodia country, a pary dziękują sobie za taniec.

- To cortina - wyjaśnia Krzysztof, który właśnie wrócił z parkietu. - Muzyka na milongach leci przez cały czas i są to zwykle po trzy lub cztery utwory utrzymane w jednym rytmie, jednej konwencji. Po takiej tandze, która trwa około dziesięciu minut, przychodzi czas na cortinę, czyli na krótką przerwę, którą można wykorzystać na zmianę partnera.

Krzysztof jest mężczyzną w średnim wieku. Jego miłość do tanga zrodziła się kilka lat temu, kiedy został sam. Tango ma też dla niego wymiar terapeutyczny, bo, jak twierdzi, dzięki systematycznym treningom pokonał problemy zdrowotne z kręgosłupem. Ale przede wszystkim argentyński taniec to dla niego przeżycie duchowe.

W męskich ramionach

- Tango sprawia wrażenie tańca erotycznego, ale takie nie jest. Kobieta jest wtulona w partnera. Czuję jej zapach i słyszę jej oddech. Podczas tańca jesteśmy jednością, ale kiedy kończy się tanda, ja przestaję dla niej istnieć jako mężczyzna. Zresztą byłem dla niej partnerem tylko w tym jednym tańcu. Aby to zrozumieć, trzeba to przeżyć - mówi Krzysztof.

<!** reklama>Milonga to impreza, która ma swoje rytuały. Jednym z nich jest cabeceo. Kiedy mężczyzna chce poprosić kobietę do tańca, obserwuje ją i próbuje przyciągnąć jej spojrzenie. Delikatny gest, jak skinienie głową czy mrugnięcie, to odpowiedź na tak i tancerze spotykają się dopiero na parkiecie.

Kobieta, która w odpowiedzi na zainteresowanie odwraca wzrok, nerwowo zagląda do torebki albo, co gorsza, poprawia buty, daje tym samym znak, że odrzuca propozycję.

Podobno cabaceo robi największe wrażenie na dużych milongach, kiedy para tancerzy odnajduje się wśród trzystu innych osób.

Sam zwyczaj ma wymiar kulturowy.

- Jeśli kobieta odmówi, to dla południowoamerykańskiego mężczyzny hańba jest nie do zniesienia. Odmowa w cabeceo jest niewidoczna dla otoczenia i pozwala uniknąć przykrości - podpowiada Krzysztof.

Również na parkiecie mężczyzna - tanguero - jest panem sytuacji. Ale, jak się okazuje, kobieta - tanguera - z przyjemnością poddaje się tej dominacji.

- Jeśli to ma być prawdziwe tango, to kobieta musi się czuć całkowicie bezpiecznie w ramionach mężczyzny. Tango to całkowite poddanie się mężczyźnie. Zaufanie mu - tłumaczy Marta, młoda, szczupła brunetka, która długo nie schodziła z parkietu i właśnie przysiadła się do stolika. - Na zajęciach uczymy się wyczuwać każdy ruch ciała. Mężczyzna prowadzi, ale są też momenty, kiedy kobieta może ozdobić taniec jakąś figurą. Wiele wyzwolonych kobiet wybiera tango. Kobiety, które w życiu codziennym są samodzielne, na parkiecie potrafią odnaleźć się w kobiecej roli.

Czerwony i czarny

Do godziny 21 do restauracji przybywają nowi goście. Kobiety są najczęściej ubrane w przylegające do ciała sukienki. Kolory tanga to czerwony i czarny. Na milondze niemal każdy zmienia buty. Idealne dla mężczyzn są takie na nieco podwyższonym obcasie. Panie wkładają wysokie, błyszczące szpilki. Uwagę zwracają ręczniki na oparciach krzeseł. W przerwie między jednym a drugim tangiem tancerze osuszają spocone twarze i biorą łyk wina. Jest jednak zwyczajem, że na milongach procenty pije się w niewielkich ilościach - kieliszek, dwa.

Inna przestrzeń

Przy stoliku nieco oddalonym od parkietu spotykamy Kamilę i Sydonię. Dwie młode kobiety szykują się do tańca.

- Tango to jest dla nas filozofia życia. Daje takie emocje, których nigdzie indziej nie można znaleźć - tak Sydonia odpowiada na pytanie, dlaczego woli milongi od klubowych tańców. - To jest przestrzeń, w której kobiety czują się kobietami, a mężczyźni - mężczyznami. Magia tego tańca polega na tym, że partnerka nie zna kolejnego kroku. Wszystko dzieje się tu i teraz.

- Nie podeszłabym do mężczyzny na dyskotece i nie tańczyłabym z nim tak blisko. W tangu wiemy, że jest to tanguero, który zna filozofię tanga. Tancerz, który wie, jakie granice zachować, jak kobietę w tańcu otoczyć opieką - dodaje Kamila.

Bydgoska grupa miłośników tanga liczy około 30 osób, a w Toruniu argentyńskie rytmy to pasja kilku tancerzy. Wszyscy spotykają się na bydgoskich, a czasem toruńskich milongach...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!