Wędkarz łowiący ryby w pobliżu młyna w Przechowie, powiadomił straż pożarną o pojawieniu się na Wdzie sporej plamy oleju.
<!** Image 2 align=right alt="Image 90365" sub="Tym razem okazało się, że wyciek był niewielki, mimo to policja pobrała próbki i bada okoliczności zdarzenia Fot. Marek Wojciekiewicz ">Do zdarzenia doszło w czwartek około godziny 19. - Zaraz po otrzymaniu zgłoszenia powiadomiliśmy pozostałe służby ratunkowe - mówi Marcin Klemański, dyspozytor Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Świeciu. - Na miejscu szybko ustaliliśmy źródło wycieku. To turbina oddanej niedawno do użytku elektrowni wodnej. Konieczne okazało się ustawienie zapór przystosowanych do wyłapywania tego typu zanieczyszczeń - dodaje Marcin Klemański.
Pierwszą zaporę absorpcyjną ratownicy ustawili na wysokości ulicy Mickiewicza. Kiedy okazało się, że wyciek jest niewielki, przeniesiono ją w górę rzeki, tuż przy ulicy Wodnej. Przy stawianiu zapór i zabezpieczaniu miejsca zdarzenia pracowało 16 strażaków.
<!** reklama>W tym samym czasie przy elektrowni w Przechowie działali również policjanci. Przez pięć godzin zabezpieczali ślady, pobierali próbki zanieczyszczonej wody i przesłuchiwali świadków.
<!** Image 3 align=right alt="Image 90365" sub="Fot. Archiwum policji">- Śledczy wyjaśniają przyczyny zdarzenia i ustalają, czyje zaniedbanie przyczyniło się do wydostania się oleju do rzeki - informuje Marek Rydzewski, rzecznik świeckiej policji.
Przedstawiciel elektrowni wodnej w Przechowie wyjaśniał, że olej, który wydostał się z turbiny, jest substancją biodegradalną, czyli sam ulega rozkładowi i nie zagraża środowisku. Jednak brak dokumentów potwierdzających ten fakt, spowodował konieczność zastosowania wszystkich procedur wymaganych przy zanieczyszczeniu środowiska nieznaną substancją.
Na miejscu zdarzenia pojawił się też przedstawiciel wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska z Bydgoszczy. Określił stopień zanieczyszczenia jako niewielki i stanowiący znikome zagrożenie dla naturalnego środowiska. Około godziny 23 zakończono wszystkie działania.
- Na szczęście wyciek był niewielki. Jednak te kilka godzin prowadzenia naszych działań nie poszły na marne. Były doskonałą okazją do przećwiczenia wszelkich działań, które podejmujemy w takich przypadkach - uważa Marcin Klemański ze świeckiej straży pożarnej.