Egzotyka nad Wisłą. Plantacja mini kiwi w Strzelcach Dolnych w gminie Dobrcz

Owoce mini kiwi są dużo mniejsze, z delikatną skórką bez włosków, której nie trzeba obierać. Od kiwi odróżnia je również słodszy, miodowy smak. Stoisko z mini kiwi jest ciekawostką na lokalnych festynach. Podczas „Barw lata – darów jesieni” 18 września w Minikowie, nie brakowało przy nim klientów.

- Gdy 10 lat temu zakładaliśmy z żoną plantację, było ich w Polsce około 10, a teraz jest o wiele więcej – opowiada Rafał Chabowski. - Popularność mini kiwi rośnie z roku na rok, a w naszym wypadku rosła wraz z plantacją. Zbudowaliśmy swój rynek od początku, bo rośliny mini kiwi owocują w pełni po pięciu latach. U nas szło to w parze ze zdobywaniem klientów. Jak zaczynaliśmy sprzedaż, to owoców było mało i klientów też, dawaliśmy więc owoce głównie na degustacje. Z roku na rok było coraz więcej owoców i coraz więcej klientów, również stałych, których pozyskaliśmy dzięki degustacjom.

Dobry smak to niejedyna zaleta mini kiwi. Ma ono właściwości lecznicze. W ramach promocji swojego produktu zwraca na to uwagę żona pana Rafała - Karolina Walczak-Chabowska, z zawodu dietetyczka. Mini kiwi zawiera bardzo dużo antyoksydantów i minerałów, w sumie ponad 20 składników odżywczych i witamin, m. in. luteinę i witaminę C. Dzięki temu wzmacnia układ odpornościowy, zmniejsza ryzyko przeziębienia i obniża cholesterol.
Z mini kiwi można przyrządzać koktajle, owsianki, ciasta albo tarty i galaretki. Owoce powinno się jeść miękkie. Przetrwają w lodówce około 3 tygodni. Kosztują ok. 30 zł za kg. Państwo Chabowscy sprzedają je na festynach, lokalnych targowiskach i przez swój profil polish mini kiwi chabowski.

Mini kiwi to azjatyckie pnącza, które nie lubią wiatru. - Najgorsze są dla nich wiosenne przymrozki – podkreśla Rafał Chabowski. - To decydujący moment. Jak przymarzną, owoców będzie mało lub w ogóle. Jednego roku straty wyniosły 70 proc.
Z hektara upraw mini kiwi można zebrać ok. 5 ton. Zbiór zaczyna się we wrześniu i trwa do końca października. - Chorób nie mają żadnych, przynajmniej u nas, bo wiem, że występują choroby grzybowe, szkodników też nie było – dodaje plantator.
- Jednak uprawa mini kiwi nie jest prosta – uprzedza Rafał Chabowski. - Jest kosztowna m. in. ze względu na to, że pnącza mini kiwi rosną na spiralnych podporach. Trzeba więc zainwestować w zbrojone słupy, druty oraz instalacje antyprzymrozkowe, czyli węże, pompy, zbiorniki wodne. Nawadnianie to też osobna instalacja, bo stosujemy nawadnianie dokorzeniowe. Koszt założenia plantacji popularnych owoców jagodowych, jak np. maliny czy borówki jest dużo niższy, a zyski ze sprzedaży owoców są bardzo podobne.

Drugim trudem jest zimowe cięcie, które zaczyna się w styczniu lub lutym. - Mamy pół hektara, sam przycinam tę plantację przez dwa miesiące, bo przy każdej roślinie spędzam około godziny. Trzeba wyciąć ponad 70 proc. pnącza. Później jest cięcie letnie - przerzedzanie gałęzi, ponieważ mają silny przyrost, do pięciu metrów rocznie. Także praca przy mini kiwi jest przez cały rok.