W naszym województwie działa 85 składowisk odpadów. Docelowo ma zostać ich kilkanaście, już na początku stycznia zostanie zamknięta pierwsza trzydziestka.
<!** Image 2 align=right alt="Image 134539" sub="Wkrótce bydgoskie wysypisko stanie się jednym z kilkunastu odpadowych kompleksów na terenie województwa / Fot. Radosław Sałaciński">- Lokalne wysypiska nie spełniają obowiązujących wymogów - mówi Mieczysław Serafin, prezes Międzygminnego Kompleksu Unieszkodliwiania Odpadów Pronatura. - Miasto Bydgoszcz w planach wojewódzkich jest zapleczem dla całego powiatu bydgoskiego i Mroczy.
Dąbrowa Chełmińska jest gminą, która nie ma już własnego wysypiska, zostało zlikwidowane rok temu. - Funkcjonowało ponad 16 lat, było przepełnione. Zastanawialiśmy się, czy budować drugą nieckę, ale nie dostalibyśmy żadnego wsparcia na ten cel, więc byłoby to zbyt drogie. Podpisaliśmy z Bydgoszczą porozumienie i możemy wywozić tutaj śmieci - mówi Zbigniew Łuczak, wójt gminy.
<!** reklama>Widziałby w tym same korzyści, gdyby nie to, że teraz jednak mieszkańcy płacą więcej za wywóz odpadów. - Wynika to z tego, że nasze wysypisko przyjmowało śmieci za grosze. Wszystko po to, by nie trafiały do lasów. Teraz większość mieszkańców ma podpisane indywidualne umowy z firmami odbierającymi odpady - twierdzi wójt.
Są jednak plusy wyższych nieco kosztów. - Papier i drewno są spalane w kotłowniach, odpady biologiczne trafiają na kompost, w końcu to gmina wiejska. Tłuczeń, gruz - jako, że wiele dróg nie jest utwardzonych, za zgodą sołtysów wzmacnia nawierzchnię. W każdej nawet najmniejszej wsi są „dzwony” na surowce wtórne - podsumowuje Zbigniew Łuczak.
Dziennie - z terenu miasta, Solca Kujawskiego, Białych Błot i Dąbrowy Chełmińskiej - spływa na wysypisko około 500 ton odpadów. - Spodziewamy się, że i inne gminy będą się do nas zwracać z prośbami o przyjęcie ich śmieci - uważa prezes Serafin.
Czy Bydgoszcz na tym zarobi? Niekoniecznie. - Działamy po to, by realizować zadania własne gminy. Nie ma więc presji na osiągnięcie korzyści ekonomicznych, wystarczy, że bilans wyjdzie na zero - tłumaczy prezes Serafin. - Przy kalkulacji cen musimy uwzględnić wiele czynników. Bo wysypisko to nie tylko koszty składowania, że także późniejszego monitorowania jego stanu po zamknięciu. Obowiązek taki istnieje przez 30 lat. W naszych cenach musimy uwzględnić też koszt wybudowania nowego składowiska. Właśnie pracujemy już nad nową kwaterą dla tzw. balastu. Będzie zajmowała 2,5 hektara, jej koszt to około 8 milionów złotych. Musimy mieć miejsce na składowanie śmieci, zanim powstanie spalarnia.
Obecnie w całym województwie funkcjonuje 85 składowisk, od nowego roku 30 z nich przestanie funkcjonować. Żywot zakończą, między innymi, składowiska w Rozwarzynie (gm. Nakło), Trzemiętówku (gm. Sicienko) czy Miesiączkowie (gm. Górzno).