- Naszym założeniem jest, żeby policjanci wyszli zza biurek, żeby dzielnicowy nie był obciążany dodatkowymi zadaniami, żeby praca dzielnicowego była jego jedyną funkcją - zapowiedział Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji. - Chodzi o to, by dzielnicowy mógł poświęcić cały swój czas właśnie tej roli, roli policjanta, który bezpośrednio kontaktuje się z mieszkańcami i jest im znany. To policjant, na którego możemy liczyć, gdy obywatele zauważą, że dzieje się coś złego. Ta zmiana wzmocni pozycję dzielnicowego - zapowiedział minister.
W Polsce pracuje około 8 tysięcy dzielnicowych, docelowo w tej roli występować ma co dziesiąty policjant.
- Odchodzimy od błędnej koncepcji, która wcześniej obowiązywała, koncepcji policji na telefon. Masowa, bezsensowna likwidacja posterunków policji wynikała z tego, że zakładano, że jeśli będzie trzeba, to policja wezwana na telefon przyjedzie. Oczywiście patrole interwencyjne będą przyjeżdżać, ale lepiej rozpoznaje się zagrożenia, gdy policjant jest blisko obywateli. Potraktujmy dzielnicowych jak przyjaciół i opiekunów, troszczących się o bezpieczeństwo w miejscu zamieszkania - apeluje Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA.
Potraktujmy dzielnicowych jak przyjaciół i opiekunów, troszczących się o nasze bezpieczeństwo. - Jarosław Zieliński, MSWiA
W wielu miastach policjanci nie palą się do wykonywania funkcji dzielnicowych. To ciężka praca, często mająca niewiele wspólnego z zajęciami policjantów. Dzielnicowych określa się niekiedy mianem „listonoszy”, bo zawaleni papierkową robotą wykonują pracę dostarczycieli korespondencji.
Dzielnicowi przytłoczeni obowiązkami są niewidoczni w rewirze i niewiele osób w ogóle ich rozpoznaje. Policja, jak się zdaje, też nie stara się zbytnio, by bili lepiej rozpoznawani. Na stronach internetowych bydgoskich komisariatów można, co prawda, znaleźć telefony komórkowe do dzielnicowych wraz z wykazem ulic, którymi się opiekują. Przy wielu nazwiskach nie ma jednak zdjęcia, przy żadnym - adresu mailowego, na który można byłoby wysłać uwagę czy zgłoszenie.
- Telefon to najlepszy sposób na kontakt z dzielnicowym, jeśli ważny jest czas - uważa Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. - Dzielnicowi mają wiele obowiązków, a odbieranie maili spowodowałoby, że dłużej przebywają na komisariacie, zamiast być w swoim rejonie.
Obecnie dzielnicowi zajmują się m.in. prowadzeniem Niebieskich kart (zakładanych rodzinom, w których występuje przemoc), dostarczają wezwania z prokuratur i sądów, a także zajmują się doprowadzeniami osób poszukiwanych. Do niedawna w Bydgoszczy prowadzili też drobne sprawy związane z wykroczeniami. Sporządzają również notatki z interwencji czy wnioski do sądów. A wszystko to obok podstawowego zadania - bycia w kontakcie z lokalną społecznością.
- Praca dzielnicowego na pewno nie jest „za karę”, to wyróżnienie, które można traktować jak awans - uważa Przemysław Słomski, niegdyś również jeden z dzielnicowych.- W Bydgoszczy nie ma problemu z obsadzeniem tych stanowisk - w całej KMP są tylko cztery wakaty.
Dzielnicowymi stają się najczęściej policjanci z ognisk patrolowo-interwencyjnych (tam najwyższą grupą zaszeregowania, od której zależą zarobki, jest grupa trzecia), dzielnicowi to już grupa czwarta, w której można dosłużyć się stopnia aspiranta sztabowego, co wiąże się z większymi apanażami. Po pewnym czasie jednak policjanci uciekają z tych stanowisk - nie można bowiem awansować wyżej będąc dzielnicowym. To z kolei powoduje osłabienie policji, gdy doświadczony dzielnicowy opuszcza swój rewir. Nowy potrzebuje miesięcy, by rozeznać się w realiach.