Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci widziały, jak zabija ich matkę

Redakcja
Było dobrze, dopóki Waldemar S. siedział pod kluczem, ale w miniony czwartek wyszedł na wolność, a w niedzielę zabił swoją konkubinę Ewę K. W czasie zbrodni w mieszkaniu przebywało czworo dzieci.

Było dobrze, dopóki Waldemar S. siedział pod kluczem, ale w miniony czwartek wyszedł na wolność, a w niedzielę zabił swoją konkubinę Ewę K. W czasie zbrodni w mieszkaniu przebywało czworo dzieci.

- Dobrze, że nie doszło do masowego mordu, bo mężczyzna groził nożem dzieciom, które chciały matce udzielić pomocy - mówią w Prokuraturze Bydgoszcz-Północ.

Do zabójstwa doszło w minioną niedzielę ok. 5 rano w Fordonie. Policję zawiadomiła sąsiadka, którą obudziły ok. 6.30 dzieci Ewy K. Były w piżamach, płakały i krzyczały, że ich mama potrzebuje pomocy.

<!** reklama>

Kiedy 48-letni Waldemar S. mordował swoją konkubinę, czwórka dzieci przebywała za ścianą. Ranna kobieta przed śmiercią zdołała obudzić swojego 15-letniego syna, prosząc o ratunek, ale w drzwiach stanął jej oprawca i grożąc dzieciom kuchennym tasakiem, zabronił im wychodzenia z pokoju.

- Jak odlecę, możecie sobie dzwonić - stwierdził mężczyzna, łykając garść środków przeciwdepresyjnych. Dopiero po godzinie, gdy zasnął, ciągle z nożem w garści, dzieci wybiegły z mieszkania, szukając pomocy.

Mężczyzna przebywa w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 w Bydgoszczy. Mimo że nadal jest w śpiączce, pilnują go policjanci. Na jego „powrót” czekają dochodzeniowcy i prokurator prowadzący śledztwo.

- Niech no się tylko obudzi. Już my dopilnujemy, żeby dostał sprawiedliwy wyrok - mówią, nie kryjąc emocji.

Waldemarowi S. grozi dożywocie. Zabił w warunkach recydywy. Wcześniej był już bowiem karany za gwałt i znęcanie się nad Ewą K. W 2010 roku, po dwóch latach odsiadki, wyszedł warunkowo na wolność i podjął leczenie odwykowe. Jesienią 2011 roku dał sobie jednak z tym spokój i wrócił do dawnych zachowań. W lutym 2012 ponownie postawiono mu zarzuty o stosowanie przemocy i tymczasowo aresztowano. Niestety, pod wpływem listów, które sadysta pisał z więzienia, kobieta wymogła na sądzie zwolnienie Waldemara S. z aresztu. We wniosku napisała, że bez niego nie poradzi sobie z wychowaniem dzieci.

W czwartek wyszedł z aresztu, a w sobotę późnym wieczorem zapukał do drzwi konkubiny. Nie chciała go wpuścić. Uległa, ponieważ skłamał, że jego chorująca na raka matka właśnie zmarła.

Ewa K. zginęła od jednego ciosu nożem w klatkę piersiową. Dzisiaj znane będą wstępne wyniki sekcji zwłok. Dzieci przebywają w jednej z bydgoskich placówek opiekuńczo-wychowawczych, czekając na decyzję sądu rodzinnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!