Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w „syrence”. Tragedia, która wstrząsnęła Bydgoszczą [Pitawal bydgoski]

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
zdjęcie ilustracyjne
To była głośna sprawa w Bydgoszczy. Tragedia małżeństwa D. była szeroko komentowana wśród mieszkańców. Wszyscy współczuli rodzicom młodych ludzi, których spotkał tak okrutny los.

Zobacz wideo: Do kiedy trzeba wykorzystać zaległy urlop z 2020 roku?

Marzenia zrealizowane

Początek tej historii był jednak radosny. Kiedy Tadeusz D. wrócił do domu po odbyciu służby wojskowej, niemal natychmiast oznajmił rodzicom, że ma zamiar się ożenić. Jego wybranką była Aleksandra Z., która z miejsca przypadła do gustu rodzicom Tadeusza.

Po ślubie młoda para zamieszkała w domu państwa D., jako że ojciec Tadeusza, Tadeusz D. należał do bardziej majętnych bydgoszczan. Był rzemieślnikiem, podobnie jak jego ojciec i dziadek, prowadził przejęty po nich interes. Z wielkim trudem przetrwał lata stalinowskie, nie pozwolił sobie odebrać zakładu, a po odwilży październikowej na nowo zaczął rozkręcać biznes. Miał też odziedziczony po przodkach duży dom usytuowany poza centrum, przy jednej z bydgoskich wylotówek poza miasto.
Tadeusz nie podjął po wojsku pracy, zaczął się szykować do przejęcia po ojcu w przyszłości zakładu. Uczył się więc jego fachu i zajmował się częściowo prowadzeniem zakładu. Wkrótce na świecie pojawiło się pierwsze, a potem drugie dziecko. Potomków do chrztu woził osobiście ojciec Tadeusza, dumny z racji nabycia jako jeden z pierwszych bydgoszczan, samochodu osobowego marki „Syrena”, który był wówczas przedmiotem marzeń milionów Polaków. Po zdobyciu prawa jazdy, z pojazdu zaczął korzystać także Tadeusz. Wydawało się, że rodzinne szczęście powinno trwać i trwać…

Wyprowadzka

Jednak w rzeczywistości było inaczej. Okazało się bowiem stosunkowo szybko, że zarówno Tadeusz jak i Aleksandra posiadali silne osobowości i nie mieli zamiaru się podporządkowywać drugiemu z małżonków. Z tego powodu z czasem coraz częściej zaczynało dochodzić w małżeństwie do kłótni, a potem do rękoczynów. Aleksandra D. stopniowo czuła się coraz gorzej w swojej nowej rodzinie, która w większości stawała murem za Tadeuszem.

Kiedy przemoc w małżeństwie stała się już praktycznie codziennością, a Tadeusz coraz częściej zaczął topić swoje smutki w alkoholu, Aleksandra D. spakowała się i z dziećmi uciekła do rodziców. Jak zwykle dzieje się w takich przypadkach, jej mąż zaczął zjawiać się u niej i namawiać do powrotu, obiecując poprawę. Kobieta dała się przekonać, wróciła do domu państwa D.
Obiecana sielanka trwała jednak tylko parę tygodni. Potem wszystko wróciło do normy. Aleksandra znów zaczęła szykować się do wyprowadzki, grożąc tym razem także rozwodem.
Był ponury listopadowy dzień, gdy rodzice Tadeusza wyszli do znajomych. Wieczorem, kiedy wrócili, młodych nie było w domu. Na podwórku nie było również samochodu.

Oczekiwanie na powrót Aleksandry i Tadeusza przedłużyło się do później nocy. Młodzi nie wrócili. Następnego dnia rodzice Tadeusza, pełni obaw, powiadomili milicję. Ta ustaliła, że o żadnym wypadku z udziałem syreny nikt nie zgłaszał. Po południu rozpoczęto oficjalnie poszukiwania zaginionych.

Bydgoskie sklepy zlokalizowane przy głównych ulicach i na osiedlach. Bazary, targowiska, domy towarowe... Tak wyglądał handel w Bydgoszczy, zanim nastała era hipermarketów i wielkich galerii handlowych. Zapraszamy w podróż w przeszłość. Zobaczcie bydgoski handel na starych zdjęciach.

Handel w Bydgoszczy na archiwalnych zdjęciach [galeria]

Tragiczne znalezisko

Tego samego dnia w porze popołudniowej na jednej z głównych bydgoskich ulic przypadkowi przechodnie ujrzeli mrożącą krew w żyłach scenę. Młody mężczyzna spadł z dużej wysokości na chodnik. Otwarte okno na poddaszu nad drugim piętrem wskazywało miejsce, skąd wypadł bądź wyskoczył.

Leżące na chodniku ciało wywołało panikę na ulicy. Powiadomione pogotowie przyjechało, aby stwierdzić zgon mężczyzny. Jak wynikało ze znalezionych przy zwłokach dokumentów, był to Tadeusz D. Powiadomiona o zdarzeniu milicja natychmiast skojarzyła dane. Akcja poszukiwawcza zarówno samochodu Syrena jak i Aleksandry została wzmożona.

Późnym wieczorem na jednej z leśnych dróg pod miastem milicjanci w radiowozie odnaleźli stojącą syrenkę. Wewnątrz otwartego pojazdu leżała kobieta. Była to Aleksandra. Nie żyła prawdopodobnie od poprzedniego wieczoru. Biegli szybko orzekli na podstawie śladów na ciele, że przed śmiercią została uduszona. Można było już tylko domniemywać, jak i dlaczego doszło do tej okrutnej zbrodni i samobójstwa. Przyczyny i przebieg zdarzenia pozostały na zawsze okryte tajemnicą.
PS. Imiona i inicjały opisywanych osób zostały zmienione.

5 lat trwało małżeństwo Tadeusza i Aleksandry D. zanim zabójstwo i samobójstwo położyły kres życiu obojgu małżonków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo