Pierwsi byli Amerykanie. Przed rokiem w schronisku w niewielkim, pięciotysięcznym Birdsboro w Pennsylwanii zainaugurowano program współpracy z dziećmi. Przychodzą one do kotów i czytają im książki. Inicjatywę podjęło bydgoskie schronisko. Po co?
[break]
W dwie strony
- Przede wszystkim chodzi o samą przyjemność przebywania z kotami, które potrafią być świetnymi towarzyszami - opowiada doktor Lucyna Kuziel-Zawalich, weterynarz i zastępca dyrektora schroniska. - Działa to zresztą w dwie strony: nie wszystkie dzieci mają w domu zwierzaki, więc jest to doskonały sposób, by się z nimi oswoiły. Z kolei koty mają towarzystwo, a proszę mi wierzyć, że głośne czytanie sprawia im widoczną przyjemność.
Amerykański program został bardzo dobrze przyjęty przez tamtejszych naukowców. Wskazywali na dobroczynne oddziaływanie stałych kontaktów ze zwierzętami, atmosferę relaksu i odprężenia, stwarzaną przez mruczki.
Kolejna korzyść to zwiększenie możliwości adopcji. Więzi, które tworzą się pomiędzy czytającymi a kotami, sprawiają, że więcej zwierząt znajduje właścicieli.
Relaks dla mruczka
- Program prowadzimy dopiero od dwóch miesięcy - mówi dr Kuziel-Zawalich. - Przychodzą do nas dzieci z różnych bydgoskich szkół. Dzięki towarzystwu zwierzaków otwierają się, lepiej nawiązują kontakty z rówieśnikami. Takie wystąpienia to też forma ćwiczenia wystąpień publicznych, bo wprawdzie czytają kotom, ale wśród swych rówieśników oraz opiekunów.
Posiadacze kotów mogą taką terapię zafundować swym ulubieńcom również w domu. Naukowcy już dawno dowiedli, że czytanie kotom działa na nie kojąco.