Domy dziecka pękają w szwach. Maluchy wypatrują nowej mamy, taty, albo ludzi, którzy na czas dzieciństwa rodziców postarają się zastąpić. Zastąpić, ale bez zbędnych warunków.
<!** Image 2 align=right alt="Image 105703" sub="Opiekunowie „z urzędu” i wielkie pluszowe misie - to rzeczywistość domów dziecka, w których najmłodszych jest dużo za dużo. Rodzice pilnie poszukiwani Fot. Archiwum">Biskupi wypowiedzieli się w niedzielę, m.in., na temat zapłodnienia in vitro oraz kwestii adopcji. Purpuraci zachęcają pary do przygarniania pod swój dach najmłodszych poszkodowanych przez los. - Nie bójmy się adoptować dzieci - głoszono z ambon. - Nie bójmy się rodzicielstwa zastępczego. Trudności będą jak w każdej rodzinie, ale satysfakcja i radość może nawet większa. Pozwólcie dzieciom poznać ciepło rodzinnego domu.
Tymczasem ze sprawozdań przeprowadzanych w bydgoskich ośrodkach adopcyjnych wynika, że chętnych do adopcji jest sporo, a nawet z roku na rok coraz więcej. Jednak z dnia na dzień nie uda się przysposobić malucha. Nie można także zażyczyć sobie pociechy o konkretnych cechach zewnętrznych, określonym wieku i charakterze. Rozsądek powinien przeważyć nad egoizmem. - W tej chwili gotowość do rodzicielstwa deklaruje u nas, uczestnicząc w zajęciach przygotowawczych, około 35 par - mówi Agnieszka Remiszewicz, kierowniczka Ośrodka Adopcyjnego im. Jana Pawła II przy Caritas Diecezji Bydgoskiej. - Odnotowaliśmy wzrost zainteresowaniem ta formą opieki nad dziećmi o 50 procent, w porównaniu z ubiegłymi latami. Około 98-99 procent ludzi życzyłoby sobie przysposobić noworodka, niemowlę, ewentualnie dziecko do 3 roku życia. Jeśli myślą o rodzeństwie, to także najlepiej do trzeciego roku życia, a takie maluchy trudno znaleźć. My, oprócz prowadzenia warsztatów, przygotowujących do opieki nad dziećmi podkreślamy, że adopcja to nie wizja idealnego, zawsze zdrowego, uśmiechniętego niemowlęcia. I tak mamy do czynienia z upośledzeniami, z poalkoholowymi uszkodzeniami płodu. Są pociechy, które padły ofiarą przemocy, molestowania seksualnego. Wymagają zatem specyficjalnego traktowania. Tłumaczymy to parom.
<!** reklama>Przez 10 lat działalności ośrodka przy Caritas Diecezji Bydgoskiej dom znalazło około 200 dzieci. Czas oczekiwania na dziecko jest w każdym mieście, ośrodku różny. Waha się od około roku do półtora, dwóch lat. - Wcale nie ma kłopotów z adopcjami - słyszymy przy Karpackiej. - Kłopot jest z rodzinami zastępczymi. Domy dziecka pękają w szwach. Tysiące dzieci o nieuregulowanej sytuacji prawnej tylko pobyt w rodzinie zastępczej uratowałby przed pobytem w placówce.
Dzieci idą w Świat
Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy z ulicy Karpackiej w tym roku, tylko do sierpnia, wyprawił w świat prawie 60 dzieci. Ponad połowa z nich trafiła do rodzin niespokrewnionych, piątka wyjechała za granicę, prawie 20 zostało przygarniętych, z zachowaniem adopcyjnych procedur, przez krewnych. 18 par zdecydowało się być rodziną zastępczą.