Dwieście dzikich wysypisk

<!** Image 3 align=none alt="Image 206678" sub="Odwiedzającym okolice glinianki przy Chodkiewicza robi się niedobrze na ten widok. Na dziko wyrzuca się tu wszystko - stare wiadra, butelki, reklamówki, a nawet resztki jedzenia... Fot.: Dariusz Bloch">

Olbrzymie, dzikie wysypisko gruzu i ziemi wyrosło na terenie pocegielnianych glinianek w Fordonie. To jedno z dwustu takich miejsc w mieście. Na miejscu likwidowanych powstają nowe.

<!** reklama>

Wysypisko naprzeciwko supermarketu Auchan, na terenie dawnych cegielni, pojawiło się trzy tygodnie temu. Ni z tego, ni z owego ktoś ciężarówkami zaczął zwozić gruz.

- Zauważyliśmy to podczas rutynowej kontroli terenów zielonych. Natrafiliśmy na duże ilości gruzu i ziemi - potwierdza Hanna Pawlikowska, dyrektorka wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska bydgoskiego ratusza.

- Mieliśmy naradę w tej sprawie. Trzeba było zawiadomić Straż Miejską i ustawić tam patrol. To jedyna możliwość ustalenia sprawcy - stwierdziła podczas spotkania z radami osiedli Grażyna Ciemniak, zastępca prezydenta miasta.

Na razie niczego nie ustalono.

Mam ziemniaki. No, to do lasu

Olbrzymie nielegalne śmietniki nie jest trudno znaleźć przy ul. Chodkiewicza, też przy gliniance. Jest tam wszystko - popękane plastikowe wiadra, torby na śmieci, reklamówki, resztki jedzenia...

- Aż się niedobrze robi, a pomyśleć, że po odpowiednim przygotowaniu mógłby to być taki atrakcyjny teren do spacerów w Śródmieściu - mówi jedna ze spotkanych niedaleko osób.

Dzikie śmietniska wciąż powstają, mimo że Urząd Miasta od kilku lat prowadzi akcję uświadamiającą w ramach „Czystej Bydgoszczy”.

Najwięcej wysypisk jest w okolicach Jachcic, Prądów i Miedzynia. Są też w lesie na Glinkach. Ludzie pozbywają się odpadów po remontach domów i mieszkań, wyrzucają resztki po złomowanych nielegalnie samochodach albo stare meble. W ubiegłym roku ktoś wywiózł do lasu nawet trzy tony ziemniaków! Ilości wywożonych co roku z terenu miasta śmieci szacuje się na kilka tysięcy metrów sześciennych.

Dziesięć znika, jedno powstaje

Na terenie Bydgoszczy znajduje się dwieście nielegalnych wysypisk odpadów!

- Zdążymy zlikwidować dziesięć, powstaje jedno następne, znika jedno, a powstaje osiem nowych - mówi Hanna Pawlikowska.

Usuwanie dzikich wysypisk to zadanie własne gminy. To właśnie gmina organizuje przetarg i wybiera firmę, która przeprowadza likwidacje. - Tworzymy rejestr takich miejsc do oczyszczenia, firma je dostaje i jak zdąży zlikwidować, to liczba śmietnisk jest mniejsza... Tak czy inaczej waha się w granicach od 170 do 200 i nie maleje - mówi dyrektorka wydziału gospodarki komunalnej.

Straż Miejska odbiera sygnały o dzikich wysypiskach, ale jedyne, co może zrobić, to przyłapać winowajcę na gorącym uczynku. Wtedy dostanie on mandat - 500 zł. - Jeśli nikogo się nie przyłapie i nie ma świadka, który na przykład poda numery rejestracyjne samochodu, udowodnienie komuś nielegalnego składowania odpadów jest niemożliwe - mówi Hanna Pawlikowska.

W ubiegłym roku gmina dołożyła

Przetarg na oczyszczanie gminy do końca tego roku już rozstrzygnięto - wygrała go spółdzielnia „Bydgoszczanka”. Zaproponowała niską cenę - 85 tys. złotych.

W ubiegłym roku likwidacja wysypisk kosztowała miasto 350 tys. złotych. 50 tys. złotych trzeba było dołożyć z rezerwy budżetowej. Przetarg gmina musiała ogłosić, mimo że od lipca tego roku w życie wchodzą nowe przepisy o gospodarowaniu odpadami.

- Myślę, że nowe prawo spowoduje, że wywożenie śmieci do lasu nikomu nie będzie się opłacać - mówi Hanna Pawlikowska. - W cenie wywozu śmieci będzie możliwość zamówienia kontenera na gruz budowlany, będzie też można oddać śmieci wielkogabarytowe. Jeśli to okaże się za mało, inne odpady, na przykład stare meble, będzie można oddać na wysypisko za darmo.

Przetargi na wywóz śmieci zostaną ogłoszone w połowie marca.