[break]
- Mieliśmy ostatnio komisję samorządową z udziałem wiceministra spraw wewnętrznych i w jej trakcie wyraźnie już padła do przedyskutowania kwestia kadencyjności, a jednocześnie pytanie: kadencja cztero- czy pięcioletnia? Jaka liczba kadencji? Dwie czy może trzy? (...) Dziś każdy obywatel ma prawo się rozwijać, gdzie chce: na poziomie gminy, na poziomie powiatu, województwa, a może parlamentu. Może być wójtem, burmistrzem bądź marszałkiem. To, co jest istotą tej całej koncepcji dziś rozważanej, to walka z tzw. lokalnymi układami, które są zagrożeniem dla wielu gmin - powiedział poseł w wywiadzie dla Portalu Samorządowego.
PRZECZYTAJ:By się nie zasiedzieć
- Kadencyjność w samorządach to był jeden z przedwyborczych pomysłów Prawa i Sprawiedliwości - przypomina poseł Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna, Toruń), zastępczyni posła Maciejewskiego w komisji. - W kuluarach toczą się rozmowy na temat ograniczenia do kilku kadencji władzy wójtów, burmistrzów, prezydentów i marszałków, a także wybierania władz samorządowych w wyborach bezpośrednich. Na razie konkretów nie znamy. Wszystko będzie zależeć od PiS, które może - jak to ma w zwyczaju - zaskoczyć nas jakimś pomysłem. Myślę, że Nowoczesna mogłaby poprzeć projekt kadencyjności władzy w samorządzie i bezpośredni wybór, np. marszałków województw. Wszystko zależałoby, oczywiście, od zapisanych już, konkretnych rozwiązań w tej sprawie - deklaruje Joanna Scheuring-Wielgus.
Marszałek Piotr Całbecki niekoniecznie musiałby zostać marszałkiem, gdyby był wybierany w wyborach. - Joanna Scheuring-Wielgus
Otwarcie mówi się jednak o tym, że PiS chce zmian w ordynacji wyborczej. - Nie jest tajemnicą, że PiS zamierza przejąć samorządy, bo tam nie udało się partii zdobyć władzy - uważa Joanna Scheuring-Wielgus.
- Kadencyjność, mówi się o dwóch kadencjach, ma dotyczyć tylko władzy wykonawczej - a więc wójtów, burmistrzów, prezydentów czy marszałków, a nie na przykład radnych - zastrzega poseł Piotr Król (PiS), podkreślając, że prawo nie będzie działało wstecz.
A więc osoba, która pełniła już określoną funkcję kilkanaście lat, jeśli przepisy weszłyby w życie, mogłaby pracować na danym stanowisku jeszcze dwie kadencje.
- Platforma nie prowadziła jeszcze dyskusji w tej sprawie. Wydaje się naturalne, że starostowie powinni być wybierani w wyborach bezpośrednich, bo obecnie wiele osób nie wie nawet, kto jest starostą - twierdzi Krzysztof Brejza, poseł PO. - Jeśli chodzi o marszałków, to pomysł ma wiele plusów i minusów. Myślę, że samorządy dobrze sobie radzą i są otwarte na nowe twarze. Widać to choćby po liczbie nowych, młodych radnych. Obawiam się, by zmiany nie były próbą zamachu politycznego na samorządy. W Bydgoszczy, Toruniu, Inowrocławiu, Grudziądzu i Włocławku PiS przecież nie rządzi.
Pomysł nie wzbudza raczej entuzjazmu wśród samorządowców. Marszałka województwa nie udało nam się zapytać o zdanie, gdyż przebywa na zagranicznej delegacji. Bydgoski ratusz za to zdystansował się od pomysłu.
- Decyzje polityczne nie są najważniejsze. Natomiast co do tego, jak długo dany szef miasta ma pełnić swoją funkcję, decydujący głos powinni mieć mieszkańcy, a nie posłowie. Ograniczenia w tym zakresie to ograniczania głosu mieszkańców - przekazał nam Michał Sztybel, doradca prezydenta miasta.
Na razie prezydent nie powiedział oficjalnie, czy zamierza ubiegać się o kolejną, trzecią kadencję, ale sugestie takie pojawiły się przy okazji konferencji prasowej z nową wiceprezydent Bydgoszczy, Marią Wasiak.
- Za wcześniej na deklaracje o starcie w najbliższych wyborach. Teraz jest czas przygotowywania inwestycji tak, by jak najlepiej wykorzystać środki unijne - uważa Michał Sztybel.