Po pięciu latach historycy urzeczywistnili zapowiedź wydania dzieła, które miało być pełnym kompendium wiedzy na temat wydarzeń z 3 i 4 września 1939 roku w naszym mieście. Tak jednak się nie stało...
<!** Image 2 align=right alt="Image 99648" sub="Jak obliczył Paweł Kosiński, w dniach 3 i 4 września 1939 roku życie
w Bydgoszczy straciło 365 osób. Na zdjęciu propagandowa akcja niemiecka, 7 września zagraniczni dziennikarze oglądają ofiary „polskich zbrodni”.">Opasły tom, wydany w skromnej granatowej szacie graficznej, nosi suchy tytuł „BYDGOSZCZ 3-4 września 1939”. Pod spodem pieczęć edytora - Instytutu Pamięci Narodowej. To 45. tom z cyklu „Monografie”, serii wydawniczej IPN-u. Ukazał się przed tygodniem. Niemal 900-stronicowe tomisko składa się z 2 części. „Studia” zawierają 10 prac. „Dokumenty” to z kolei skromny wybór, jak na tego rodzaju dzieło, źródeł podzielonych na 8 grup.
Książka jest efektem prac specjalnej komisji, która została powołana w związku z głośną publiczną dyskusją, wywołaną przez „Express” w grudniu 2002 r. publikacją „Unia dwóch historii”, w której prof. dr hab. Włodzimierz Jastrzębski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego podniósł problem braku dowodów na niemiecką dywersję w Bydgoszczy w pierwszych dniach września 1939 r.
<!** reklama>14 listopada 2003 roku w Delegaturze IPN w Bydgoszczy powołano blisko 20-osobowy
zespół badawczy
złożony z naukowców z Bydgoszczy, Torunia, Warszawy i Poznania. Przewodniczącym zespołu został Paweł Machcewicz, ówczesny dyrektor Biura Edukacji Publicznej INP, sekretarzem zaś Tomasz Chinciński, historyk z bydgoskiej delegatury instytutu.
<!** Image 3 align=left alt="Image 99648" sub="W 1939 roku Niemcy postanowili na zawsze w krajobraz Bydgoszczy wpisać cmentarz ofiar z 3 i 4 września. Na zdjęciu makieta „Ehrenheimu”.
">Plany były bardzo ambitne. Dotarcie do wszystkich źródeł, przeszukanie licznych archiwów na świecie, gdzie mogłyby się kryć nieznane dotąd dokumenty, co pozwoliłoby odtworzyć najbardziej prawdopodobny przebieg zdarzeń z tych dni, oszacować liczbę ofiar po obydwu stronach oraz stworzyć możliwie pełną imienną ich listę.
Niestety, dwukrotne wystąpienie do Komitetu Badań Naukowych o środki finansowe nie dało efektu. W rezultacie budżet zespołu został mocno okrojony, finansowanie wzięły na siebie IPN, uczelnie, a nawet prezydent Bydgoszczy.
Co po pięciu latach można
o efektach pracy
na podstawie wydanej książki powiedzieć? Najlapidarniej rzecz ujmując, czytelnicy zyskali wreszcie rzetelnie podany stan wiedzy i sporą porcję źródeł. Niewiele jednak pomoże to w wyjaśnieniu zdarzeń. Dla mnie w książce zabrakło bardzo ważnego rozdziału: próby odtworzenia na podstawie konfrontowanych dokumentów i wspomnień przebiegu wydarzeń, godzina po godzinie i miejsce po miejscu, a także naświetlenia losów tych samych osób, występujących w różnych relacjach.
Autorzy we wprowadzeniu sugerują umieszczenie wydarzeń bydgoskich w szerszym kontekście działalności dywersyjnej III Rzeszy, co ma, ich zdaniem, pomóc w „przeprowadzeniu procesu poszlakowego na podstawie zachowanych materiałów i ich zdroworozsądkową ocenę”. Niestety, mimo starań i rzeczywiście nakreślenia szerokiego kontekstu, nie pomaga to w próbie znalezienia odpowiedzi na dręczące pytanie: jak to naprawdę w Bydgoszczy było?
<!** Image 4 align=right alt="Image 99648" sub="Wydana w ubiegłym tygodniu przez IPN monografia kosztuje 55 zł">Nadal otwarta pozostaje jedna z kluczowych kwestii: jeśli dywersji dokonać miałaby specjalnie szkolona grupa przerzucona z głębi Niemiec, to
gdzie się ci ludzie podziali?
Ze wspomnień polskich żołnierzy wynika, iż zginęli oni w walce. Sęk w tym, że nie ma ich... wśród martwych. Taki wniosek narzuca się po lekturze studium Pawła Kosińskiego „Ofiary pierwszych dni września 1939 roku w Bydgoszczy”. Autorowi udało się zestawić łącznie listę 365 ofiar. Niestety, niemożliwy jest nie tylko podział ich na ofiary niemieckiej dywersji i ofiary polskiej agresji, ale nawet ustalenie ich narodowości. Jedynym pewnikiem jest to, że zginęło 3 razy więcej ewangelików niż katolików. Wiadomo natomiast, że aż 263 ofiary były zameldowane w Bydgoszczy. Większość pozostałych - w okolicach. Jak zatem z tej grupy mogli rekrutować się specjalnie przeszkoleni dywersanci?
Kosiński również nie odpowiada na pytanie: gdzie są polskie ofiary niemieckiej dywersji? W polskiej historiografii utrwalił się zapis, że „wielu żołnierzy zostało zabitych”. Tymczasem okazuje się, że jednoznacznie można zidentyfikować jedynie 20 żołnierzy WP zmarłych w Bydgoszczy 3 i 4 września, w dodatku nie wiadomo, czy na skutek strzelaniny w mieście, czy od ran odniesionych wcześniej na froncie.
Zasługą książki jest ujawnienie, w jaki sposób w PRL-u historia była fałszowana i naginana do doraźnych celów. Okazało się bowiem przy dokładnej analizie, że część relacji zebranych przez Edwarda Serwańskiego i opublikowanych w dwukrotnie wydawanej pozycji „Dywersja niemiecka i zbrodnie hitlerowskie w Bydgoszczy”, została przedstawiona z dużymi zmianami. Jak pisze T. Chinciński, „Ingerencja wydawcy (...) polegała też na opuszczeniu całych relacji lub ich fragmentów, opisujących przypadki zabijania niemieckich cywilów przez ludność polską, egzekucje na niemieckich dywersantach, a także okoliczności wydawania broni polskiej ludności cywilnej”.
Zasługą wydawcy jest także pierwsza w Polsce publikacja wspomnień „brombergerów”. Daje ona polskiemu odbiorcy
dowody na wybiórczą pamięć
bydgoskich Niemców. Z reguły nie wychodzili 3 i 4 września 1939 r. z domów, niczego nie widzieli, opisują jedynie przypadki znęcania się nad nimi Polaków. W tej samej relacji pytani o odwet ze strony niemieckiej Friedrich i Sophie Fechner piszą: „Po wkroczeniu oddziałów niemieckich strona niemiecka nie podjęła żadnych aktów zemsty, mimo to oficerów niemieckich, których obwoziłem osobiście samochodem po okolicy, Polacy ostrzeliwali z domów. Nie odnieśliśmy żadnych strat, jednak każdej nocy polskie bestie mordowały zdradziecko wielu żołnierzy, którzy stali na warcie”. Käthe Finger, która widziała, jak po wejściu Niemców Polacy strzelali do nich z ukrycia na dworcu kolejowym, dodaje: „Postawa polskich powstańców i skrytobójców jest dla mnie niezrozumiała, ponieważ w stosunku do polskiej ludności cywilnej oddziały niemieckie zachowywały się wzorowo”.
Bydgoszcz 3-4 września 1939
Niemiecka dywersja
Konkluzja sformułowana przez Pawła Machcewicza i Tomasza Chincińskiego: „Zgromadzony materiał uprawnia do sformułowania tezy, że 3 września 1939 r. w Bydgoszczy doszło do niemieckiej dywersji, która została stłumiona. Dało to początek (...) samosądom, których ofiarą padło wielu niewinnych Niemców, niemających najprawdopodobniej nic wspólnego z działaniami dywersyjnymi”.