https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwie historie w jednym tomie

Krzysztof Błażejewski
Po pięciu latach historycy urzeczywistnili zapowiedź wydania dzieła, które miało być pełnym kompendium wiedzy na temat wydarzeń z 3 i 4 września 1939 roku w naszym mieście. Tak jednak się nie stało...

Po pięciu latach historycy urzeczywistnili zapowiedź wydania dzieła, które miało być pełnym kompendium wiedzy na temat wydarzeń z 3 i 4 września 1939 roku w naszym mieście. Tak jednak się nie stało...

<!** Image 2 align=right alt="Image 99648" sub="Jak obliczył Paweł Kosiński, w dniach 3 i 4 września 1939 roku życie
w Bydgoszczy straciło 365 osób. Na zdjęciu propagandowa akcja niemiecka, 7 września zagraniczni dziennikarze oglądają ofiary „polskich zbrodni”.">Opasły tom, wydany w skromnej granatowej szacie graficznej, nosi suchy tytuł „BYDGOSZCZ 3-4 września 1939”. Pod spodem pieczęć edytora - Instytutu Pamięci Narodowej. To 45. tom z cyklu „Monografie”, serii wydawniczej IPN-u. Ukazał się przed tygodniem. Niemal 900-stronicowe tomisko składa się z 2 części. „Studia” zawierają 10 prac. „Dokumenty” to z kolei skromny wybór, jak na tego rodzaju dzieło, źródeł podzielonych na 8 grup.

Książka jest efektem prac specjalnej komisji, która została powołana w związku z głośną publiczną dyskusją, wywołaną przez „Express” w grudniu 2002 r. publikacją „Unia dwóch historii”, w której prof. dr hab. Włodzimierz Jastrzębski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego podniósł problem braku dowodów na niemiecką dywersję w Bydgoszczy w pierwszych dniach września 1939 r.

<!** reklama>14 listopada 2003 roku w Delegaturze IPN w Bydgoszczy powołano blisko 20-osobowy

zespół badawczy

złożony z naukowców z Bydgoszczy, Torunia, Warszawy i Poznania. Przewodniczącym zespołu został Paweł Machcewicz, ówczesny dyrektor Biura Edukacji Publicznej INP, sekretarzem zaś Tomasz Chinciński, historyk z bydgoskiej delegatury instytutu.

<!** Image 3 align=left alt="Image 99648" sub="W 1939 roku Niemcy postanowili na zawsze w krajobraz Bydgoszczy wpisać cmentarz ofiar z 3 i 4 września. Na zdjęciu makieta „Ehrenheimu”.
">Plany były bardzo ambitne. Dotarcie do wszystkich źródeł, przeszukanie licznych archiwów na świecie, gdzie mogłyby się kryć nieznane dotąd dokumenty, co pozwoliłoby odtworzyć najbardziej prawdopodobny przebieg zdarzeń z tych dni, oszacować liczbę ofiar po obydwu stronach oraz stworzyć możliwie pełną imienną ich listę.

Niestety, dwukrotne wystąpienie do Komitetu Badań Naukowych o środki finansowe nie dało efektu. W rezultacie budżet zespołu został mocno okrojony, finansowanie wzięły na siebie IPN, uczelnie, a nawet prezydent Bydgoszczy.

Co po pięciu latach można

o efektach pracy

na podstawie wydanej książki powiedzieć? Najlapidarniej rzecz ujmując, czytelnicy zyskali wreszcie rzetelnie podany stan wiedzy i sporą porcję źródeł. Niewiele jednak pomoże to w wyjaśnieniu zdarzeń. Dla mnie w książce zabrakło bardzo ważnego rozdziału: próby odtworzenia na podstawie konfrontowanych dokumentów i wspomnień przebiegu wydarzeń, godzina po godzinie i miejsce po miejscu, a także naświetlenia losów tych samych osób, występujących w różnych relacjach.

Autorzy we wprowadzeniu sugerują umieszczenie wydarzeń bydgoskich w szerszym kontekście działalności dywersyjnej III Rzeszy, co ma, ich zdaniem, pomóc w „przeprowadzeniu procesu poszlakowego na podstawie zachowanych materiałów i ich zdroworozsądkową ocenę”. Niestety, mimo starań i rzeczywiście nakreślenia szerokiego kontekstu, nie pomaga to w próbie znalezienia odpowiedzi na dręczące pytanie: jak to naprawdę w Bydgoszczy było?

<!** Image 4 align=right alt="Image 99648" sub="Wydana w ubiegłym tygodniu przez IPN monografia kosztuje 55 zł">Nadal otwarta pozostaje jedna z kluczowych kwestii: jeśli dywersji dokonać miałaby specjalnie szkolona grupa przerzucona z głębi Niemiec, to

gdzie się ci ludzie podziali?

Ze wspomnień polskich żołnierzy wynika, iż zginęli oni w walce. Sęk w tym, że nie ma ich... wśród martwych. Taki wniosek narzuca się po lekturze studium Pawła Kosińskiego „Ofiary pierwszych dni września 1939 roku w Bydgoszczy”. Autorowi udało się zestawić łącznie listę 365 ofiar. Niestety, niemożliwy jest nie tylko podział ich na ofiary niemieckiej dywersji i ofiary polskiej agresji, ale nawet ustalenie ich narodowości. Jedynym pewnikiem jest to, że zginęło 3 razy więcej ewangelików niż katolików. Wiadomo natomiast, że aż 263 ofiary były zameldowane w Bydgoszczy. Większość pozostałych - w okolicach. Jak zatem z tej grupy mogli rekrutować się specjalnie przeszkoleni dywersanci?

Kosiński również nie odpowiada na pytanie: gdzie są polskie ofiary niemieckiej dywersji? W polskiej historiografii utrwalił się zapis, że „wielu żołnierzy zostało zabitych”. Tymczasem okazuje się, że jednoznacznie można zidentyfikować jedynie 20 żołnierzy WP zmarłych w Bydgoszczy 3 i 4 września, w dodatku nie wiadomo, czy na skutek strzelaniny w mieście, czy od ran odniesionych wcześniej na froncie.

Zasługą książki jest ujawnienie, w jaki sposób w PRL-u historia była fałszowana i naginana do doraźnych celów. Okazało się bowiem przy dokładnej analizie, że część relacji zebranych przez Edwarda Serwańskiego i opublikowanych w dwukrotnie wydawanej pozycji „Dywersja niemiecka i zbrodnie hitlerowskie w Bydgoszczy”, została przedstawiona z dużymi zmianami. Jak pisze T. Chinciński, „Ingerencja wydawcy (...) polegała też na opuszczeniu całych relacji lub ich fragmentów, opisujących przypadki zabijania niemieckich cywilów przez ludność polską, egzekucje na niemieckich dywersantach, a także okoliczności wydawania broni polskiej ludności cywilnej”.

Zasługą wydawcy jest także pierwsza w Polsce publikacja wspomnień „brombergerów”. Daje ona polskiemu odbiorcy

dowody na wybiórczą pamięć

bydgoskich Niemców. Z reguły nie wychodzili 3 i 4 września 1939 r. z domów, niczego nie widzieli, opisują jedynie przypadki znęcania się nad nimi Polaków. W tej samej relacji pytani o odwet ze strony niemieckiej Friedrich i Sophie Fechner piszą: „Po wkroczeniu oddziałów niemieckich strona niemiecka nie podjęła żadnych aktów zemsty, mimo to oficerów niemieckich, których obwoziłem osobiście samochodem po okolicy, Polacy ostrzeliwali z domów. Nie odnieśliśmy żadnych strat, jednak każdej nocy polskie bestie mordowały zdradziecko wielu żołnierzy, którzy stali na warcie”. Käthe Finger, która widziała, jak po wejściu Niemców Polacy strzelali do nich z ukrycia na dworcu kolejowym, dodaje: „Postawa polskich powstańców i skrytobójców jest dla mnie niezrozumiała, ponieważ w stosunku do polskiej ludności cywilnej oddziały niemieckie zachowywały się wzorowo”.

Bydgoszcz 3-4 września 1939

Niemiecka dywersja

Konkluzja sformułowana przez Pawła Machcewicza i Tomasza Chincińskiego: „Zgromadzony materiał uprawnia do sformułowania tezy, że 3 września 1939 r. w Bydgoszczy doszło do niemieckiej dywersji, która została stłumiona. Dało to początek (...) samosądom, których ofiarą padło wielu niewinnych Niemców, niemających najprawdopodobniej nic wspólnego z działaniami dywersyjnymi”.

Wybrane dla Ciebie

Prezydenci Bydgoszczy i Torunia z zakładem o wyborczą frekwencję

Prezydenci Bydgoszczy i Torunia z zakładem o wyborczą frekwencję

Aktywny wypoczynek na początek weekendu na Parkrun Bydgoszcz. Na starcie wiele mam

Aktywny wypoczynek na początek weekendu na Parkrun Bydgoszcz. Na starcie wiele mam

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski