https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwaj psychiatrzy na ostrzu noża

Jacek Kiełpiński
Na podstawie tej samej dokumentacji medycy stawiają całkowicie różne diagnozy. Czy przypadek pacjenta, który uciekł z zamkniętego oddziału szpitalnego i zaatakował nożem kobietę z dzieckiem to kompromitacja psychiatrii?

Na podstawie tej samej dokumentacji medycy stawiają całkowicie różne diagnozy. Czy przypadek pacjenta, który uciekł z zamkniętego oddziału szpitalnego i zaatakował nożem kobietę z dzieckiem to kompromitacja psychiatrii?

<!** Image 2 align=right alt="Image 59384" sub="Doktor Maciej Z. Czerwiński na stworzonym przez siebie
i kierowanym od 1974 roku oddziale. Czy konflikt z prof. Araszkiewiczem sprawi, że ordynatorem być przestanie? / Fot. Jacek Smarz ">Zdaniem Macieja Z. Czerwińskiego, ordynatora Oddziału II Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu, a zarazem przewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej, 21-letni pacjent jest narkomanem, który potrzebował pieniędzy na amfetaminę i tylko dlatego 2 lipca przerwał poranną gimnastykę i prysnął ze szpitala psychiatrycznego.

Właśnie gdy atakował nożem kobietę, sporządzono epikryzę, w której określono, że opuścił szpital człowiek kontaktowy, w dobrej formie, bez urojeń.

Narkomania czy ciężka psychoza?

Zdaniem badającego ten przypadek wojewódzkiego konsultanta ds. psychiatrii, prof. Aleksandra Araszkiewicza, szefa bydgoskiej Katedry i Kliniki Psychiatrii Collegium Medicum UMK, a zarazem prezesa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, obraz tego pacjenta jest zupełnie inny. Analizując tę samą dokumentację medyczną orzekł, że był to pacjent ciężko chory psychicznie, w stanie psychotycznym, który zgłaszał wielokrotnie myśli samobójcze i prześladowanie przez głosy, które każą mu atakować bliźnich. - Dla dobra pacjenta i ewentualnych ofiar, powinien być on szczególnie chroniony - pilnowany i pozbawiony możliwości wyjścia - komentuje profesor.

<!** reklama left>Jak to możliwe, że dwaj psychiatrzy z kilkudziesięcioletnią praktyką zawodową różnią się w opiniach aż do tego stopnia? Może w wyjaśnieniu tej zagadki pomoże pewna ciekawostka. W toruńskim szpitalu psychiatrycznym są dwa oddziały męskie: przy Curie-Słodowskiej i Mickiewicza. Pacjentów przyjmują na przemian: w dni nieparzyste ten pierwszy, w parzyste drugi. Ale jakoś tak się dzieje, że na Curie-Skłodowskiej trafiają osoby chore, a na Mickiewicza, gdzie rządzi dr Czerwiński, głównie uzależnione od alkoholu i narkotyków. Panuje opinia, że to z powodu osobistego nastawienia lekarza, który ma uraz do używek: narkomana i alkoholika wietrzy na kilometr.

<!** Image 3 align=right alt="Image 59384" sub="Prof. Aleksander Araszkiewicz, wojewódzki konsultant ds. psychiatrii">- Po prostu, staram się stawiać precyzyjną diagnozę - spokojnie tłumaczy M. Z. Czerwiński. - W tym ostatnio głośnym przypadku dopiero my odkryliśmy, o co naprawdę chodzi. A człowiek ten był leczony wcześniej na Curie-Skłodowskiej w 2003 r. i z narkotykami jego zaburzeń nie skojarzono, podobnie w poradni. U nas badanie wykonane po 2 dniach od przyjęcia wykazało, co jest przyczyną zaburzeń. Środki egzogenne, dokładnie amfetamina i marihuana.

- To dziwaczne stwierdzenie - ocenia A. Araszkiewicz. - Mam rozumieć, że lekami przeciwpsychotycznymi, podawanymi miesiącami, leczono objawy występujące po zażyciu narkotyków? Pacjent cały czas coś zażywał? Na oddziale?

Dr Czerwiński jest tego właśnie zdania. - Dwukrotnie znaleźliśmy u tego człowieka zawiniątko z narkotykami, trwa w tej sprawie postępowanie prokuratorskie. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że szczególnie w tej części Torunia dilerów jest wielu. Pacjenci mogą, gdy chcą, mieć do nich dostęp. Zresztą, sądzę, że jest tak w większości szpitali.

<!** Image 4 align=right alt="Image 59387" sub="Dr Maciej Z. Czerwiński, ordynator Oddziału II WOLP w Toruniu">Ordynator II oddziału twierdzi, że słowo ucieczka lepiej zastąpić łagodniejszym: oddalenie. - Ten młody człowiek przyszedł tu na własną prośbę. Fakt, że brał udział w gimnastyce porannej, świadczy wyraźnie, że nie był akurat w ciężkiej psychozie. Musiał przecież być świadomym swych czynów, gdy po oddaleniu kupił bilet autobusowy, pojechał do domu, tam się wykąpał, przebrał, poszedł do fryzjera, a dopiero potem ruszył z nożem zdobywać pieniądze na środki egzogenne - podkreśla M. Czerwiński. - Ze wszystkich oddziałów psychiatrycznych w Polsce pacjenci się czasem oddalają. Potem najczęściej, tak jak wcześniej bywało i w przypadku tego młodego człowieka, wracają. Mówimy wiele o otwieraniu drzwi, chociażby akcja dotycząca schizofrenii, w której specjalistą jest właśnie prof. Araszkiewicz, ale gdy dojdzie do czegoś takiego, nagle szuka się na gwałt winnych. Mam być ofiarą nagonki? Proszę bardzo!

Prof. Araszkiewicz twierdzi, że to zwykłe odwracanie kota ogonem. - Tak, otwórzmy drzwi, ale nie dla wszystkich i nie w każdym stanie.

Tego samego zdania jest rzecznik praw pacjenta szpitala psychiatrycznego, Paweł Czachor, który uznał, że: - W tym przypadku prawem pacjenta było chronienie go przed samym sobą.

Nauka zna takie przypadki...

A. Araszkiewicz przypomina, że mężczyznę często poddawano przymusowi - wiązano na łóżku pasami. Podczas jednej z ucieczek próbował się utopić w Wiśle. Cały czas, co odnotowano w dokumentacji, mówił o zagrożeniu, o swych lękach. - A na koniec wystawiono dokument całkowicie z tym sprzeczny. W mojej ocenie, ordynator nie zachował wystarczającej staranności w ocenie stanu psychicznego tego pacjenta i możliwych konsekwencji jego zachowania - komentuje profesor.

M. Czerwiński broni nie składa. Przypomina mniej eksponowany w relacjach prasowych fakt, że napastnik po zaatakowaniu kobiety i dziecka, zabrał z wózka kilkadziesiąt złotych, czyli, jego zdaniem, chodziło tylko o zwykły rabunek.

Czas na najcięższą artylerię. Prof. Araszkiewicz przytacza mocny argument - na zamkniętym oddziale sądowo-psychiatrycznym, gdzie przebywa obecnie były pacjent dr. Czerwińskiego, zachowanie chorego nie uległo zmianie: - Chłopak jest nadal w stanie ciężkiej psychozy, mimo że tam bez wątpienia narkotyków nie ma. Wszystko to wiem od prowadzącego go lekarza.

Powinien to być finał sparingu, ale... dr Czerwiński twierdzi, że nie można wykluczyć, iż obecnie pacjent rzeczywiście zapadł na ciężką chorobę. - Nauka zna przypadki schizofrenii minutowej - zauważa. - Choroba nagle się pojawia i równie szybko znika, by zaatakować za jakiś czas. Mam dowody na to, że podczas pobytu pacjenta na naszym oddziale przyczyną ataków psychotycznych były narkotyki. A panem profesorem będzie się musiał zająć rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Bo łamie prawo i w ferworze walki ze mną ujawnia dokumentację medyczną pacjenta, a ponadto dodaje do niej nieprawdziwe dane. Każdy szczegół tej sprawy mogę wyjaśnić i jestem spokojny o jej ostateczny finał.

W krzywym zwierciadle

Ten bardziej doraźny finał może nastąpić niebawem, bo doktor Mieczysław Janiszewski, wicedyrektor WOLP, nie ukrywa, że gdy - jak to określa - zdobędzie ostateczną pewność, iż ordynator Czerwiński źle rozpoznał chorobę młodego pacjenta - decyzja będzie jedna.

- Ordynator zostanie odwołany - Janiszewski mówi wprost. - Taki błąd by go dyskwalifikował. Cała ta sprawa bije w psychiatrię. Przedstawia krzywy jej obraz. Nawet ją ośmiesza. Jak mówić o „otwieraniu drzwi” po czymś takim? Czy ludzie zrozumieją, że mimo wszystko ta idea jest słuszna?

Chyba nie. Raczej obśmieją luminarzy nauki, która na poważną w tym przypadku przestaje wyglądać. A matki dziecka, z którym w stanie szoku trafiła do szpitala, przekonać do tej szczególnej akcji chyba się nigdy nie uda.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

F
Fordończyk
No właśnie ! Same tabletki ! A gdzie elektrowstrząsy i podtapianie ? No gdzie ?
A
Andrzej Pietrzak
Nasza rodzina ma jak najgorsze doświadczenia i wspomnienia z pobytu naszej chorej zarówno w Toruniu, jak i w Klinice, także Wojewódzka Przychodnia okazała się bezradna, a wszędzie były prawie tylko tabletki lub tylko tabletki. To samo było w Świeciu, zupełnie bezradni. A jednocześnie podobnie jak tu - jedni uważali, że jest chora, inni, że zdrowa. Fatalna kujawskko-pomorska psychiatria.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski