Penne z jarzynami i sosem, tagiatella, szpinak w śmietanie czy falafel. Dania te coraz częściej można zamówić w barach i restauracjach Bydgoszczy i Torunia.
<!** Image 2 align=right alt="Image 6922" >- Jeśli chodzi o dania bezmięsne, to klienci często wymyślają własne kompozycje - mówi Ewelina z bydgoskiej pizzerii „Da Grasso”. - W ich skład wchodzą najprostsze składniki, takie jak ser, pieczarki, pomidory. Podejrzewam, że większość tych osób zamawia te dania nie dlatego, że są wegetarianami, ale z czystej ciekawość.
- Jestem wegetarianinem od ponad 10 lat - mówi Michał, informatyk pracujący w jednej z bydgoskich firm. - Uważam, że mięso jest całkowicie zbędnym składnikiem w jadłospisie człowieka. Jeśli chodzi o produkty do potraw wegetariańskich, to na początku lat 90. ciężko było dostać pożądane składniki. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Produkty sprowadzane są m.in. z Czech, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Martwi mnie jednak to, że w większości bydgoskich piekarni formy smarowane są smalcem. Niestety, produkty pieczone w ten sposób wykluczam z mojego jadłospisu.
Do potrzeb zwolenników diety wegetariańskiej zaczęli przyzwyczajać się właściciele i pracownicy barów oraz restauracji.
- Kiedyś wszystkie produkty smażyliśmy na smalcu - mówi Krzysztof z naleśnikarni „Smok”. - Z czasem naleśniki stricte wegetariańskie zaczęliśmy przyrządzać na oleju roślinnym. Teraz tłuszcz ten stosujemy do wszystkich naszych specjałów, nie tylko tych bezmięsnych.
Bydgoski „Smok” nie narzeka na brak zainteresowania klientów. Okazuje się, że powodem są nie tylko umiejętnie wypiekane naleśniki francuskie, ale przede wszystkim ich farsze, które budują spore menu dla wielbicieli jarskich potraw. - Polecamy naleśniki ze szpinakiem, czosnkiem i sosem beszamelowym - wymienia obsługa „Smoka”. - Powodzeniem cieszy się też połączenie sera feta, pomidorów, oliwek i cebuli, a także zestawienie tegoż sera ze szpinakiem, czosnkiem i cebulą.
Apetyt na „zielone”
Prawdziwy szturm odnotowują jednak lokale sieci „Green Way”, serwujące dania przygotowywane przez znawców, specjalizujących się w wegetariańskim sposobie żywienia.
- W ofercie mamy śniadania i kolacje oraz dania obiadowe - mówi Joanna Klepczyńska. - Nie brakuje u nas również „słodkości”, napojów i koktajli.
Dla zwolenników tej diety najważniejsze jest przede wszystkim to, jaki jest skład oferowanych im dań. - Często klienci przed złożeniem zamówienia upewniają się, jakie są składniki potrawy - tłumaczy obsługa „Green Way”. - Często przychodzą też ludzie chcący spróbować tych nieznanych im do tej pory posiłków. Największym zainteresowaniem cieszą się zawsze desery, takie jak ciastko marchwiowo-bakaliowe, jabłkowo-serowe czy orzechowe. Podczas upałów pierwsze „znikają” koktajle i soki owocowe.
Moda z Zachodu
Na zamówienia i potrzeby wegetarian przygotowane są firmy prowadzące działalność cateringową. - W ofercie nie brakuje potraw bezmięsnych - mówi Maciej Brzuskniewicz, kelner z toruńskiej restauracji „Heban”. - Przeważają makarony pod wszelką postacią. Zainteresowaniem zawsze cieszą się przystawki, takie jak panierowany bakłażan, kurki w sosie śmietanowym i sałatki, np. klasyczna grecka czy francuska.
- Restauracje serwują potrawy bezmięsne, dlatego że jest na nie duże zapotrzebowanie - mówi socjolog, Dominik Antonowicz. - Ta specyficzna moda została zaczerpnięta z krajów zachodnich, gdzie już od dawna żywa jest idea zdrowego żywienia. Oczywiście przyczynia się to do zwiększenia wyboru dań w punktach gastronomicznych. Jeśli fala ta nie zwiększy się, to z pewnością utrzyma się na obecnym poziomie. Zainteresowanie tego typu potrawami związane jest też z globalizacją rynku spożywczego. Kiedyś składniki nie były znane, bo nie można było ich zdobyć. Teraz, gdy mamy coraz większe możliwości, z pewnością będziemy się kulinarnie rozwijać. Tym bardziej, że Europejczycy lubią dobrze zjeść.