Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa lata więzienia za 30-procentowy zysk, który okazał się stuprocentową stratą

Grażyna Ostropolska
Jacek Smarz
Jako doradczyni finansowa znanej firmy ubezpieczeniowej „A” namawiała klientów do likwidacji polis i lokowania pieniędzy w jej... parabanku. Na biurku postawiła zdjęcie z byłym doradcą Marcinkiewicza i łgała, że to jej biznesowy partner.

[break]
- Ja nikomu krzywdy nie zrobiłam. Mnie się tylko przydarzył wypadek finansowy - taką linię obrony obrała w sądzie 53-letnia Krystyna J., oskarżona o wyłudzenie od swoich ofiar co najmniej kilkuset tysięcy złotych.

Proces toczył się w bydgoskim sądzie prawie dwa lata, a w rolę oskarżycieli posiłkowych wcieliły się ofiary pani J.

Część z nich wpadła w ręce oszustki, gdy ta pracowała w dużej firmie ubezpieczeniowej „A” jako doradca finansowy. - Znałem tę kobietę cztery lata i do głowy mi nie przyszło, że może mnie oszukać - mówi Wojciech P., muzyk, który w parabanku Krystyny J. stracił 170 tys. zł. - To były moje wszystkie oszczędności z grania na statkach - mówi z goryczą. Kara dla oszustki: dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata nie daje mu satysfakcji, bo...

- Na jednej z ostatnich rozpraw sąd ujawnił, że ta kobieta

miała już wyrok

za podobne przestępstwo i też w zawiasach, więc nie rozumiem, dlaczego nie wymierzono jej tym razem kary bezwzględnego więzienia - mówi i zapowiada złożenie apelacji od wyroku.

Jest wzburzony, bo zanim sprawa trafiła do sądu, składał zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa wyłudzenia i...

- Prokuratura nie dopatrzyła się w czynach pani J. przestępstwa, umorzyła postępowanie i dopiero po skardze do prokuratora generalnego akt oskarżenia trafił do sądu - wspomina pan Wojciech.

W 2008 r., gdy kryzys pozbawił go jednej piątej zainwestowanych aktywów, doradczyni ubezpieczalni, w której muzyk miał polisy, namówiła go na ich likwidację. - Poniosłem wtedy kolejną stratę, bo polisy były długoterminowe - wspomina. Dlaczego kolejny raz zaufał pani J.? - Zaproponowała, że pomoże mi odrobić straty, bo jej prywatna firma KJBiz Financial zainwestuje moje oszczędności z 20-procentowym zyskiem i już nie będę się martwił o spokojną starość - tłumaczy Wojciech P.

Po dwóch latach, gdy zażądał wypłaty, Krystyna J. namówiła go do przedłużenia umowy o kolejny rok, kusząc 30- procentowym zyskiem. - Była tak sugestywna, że uległem pokusie, a gdy i ta umowa wygasła, pani J. zaczęła mnie unikać - wspomina muzyk.

„Pieniądze zainwestowałam u Marka Z.” - napisała mu w SMS-ie. Zdjęcie Krystyny J. stojącej...

u boku Marka Z.,

byłego doradcy premiera Marcinkiewicza i znanego z telewizyjnych wystąpień analityka finansowego, służyło oszustce za przynętę. Ustawiła je na biurku, tak by go klient nie przeoczył . - Mówiła, że wspólnie z Z. inwestują nasze pieniądze w różne spółki i fundusze - wspominają ofiary pani Krystyna J.

- Miałam w domu napad i wszystko mi zginęło - tak pani J. tłumaczy brak jakichkolwiek dowodów na współpracę z Markiem Z. Sąd z góry zakwalifikował ten wątek jako konfabulacje oskarżonej i nie wezwał znanego analityka na świadka.

W latach 2010-2012 oszustka wyłudziła po kilkadziesiąt tysięcy złotych od Doroty G. Krzysztofa K. i Ireny W. - Uważaliśmy, że skoro doradza klientom dużej ubezpieczalni, to jest osobą godną zaufania i potrafi właściwie zainwestować nasze oszczędności - tłumaczyli w sądzie.

W 2013 r. Wojciech P. wystąpił przeciw Krystynie J. z roszczeniem cywilnym i sąd nakazał pozwanej, by zwróciła pozwanemu 170.509 zł

- Dochodzą do tego odsetki, więc J. powinna mi zwrócić 250 tys. zł - wylicza oszukany muzyk. Czeka go ciężka operacja, potrzebuje pieniędzy, ale tych raczej od skazanej nie odzyska.

- Przez jakiś czas J. mieszkała w wynajętej willi w Smukale, jedno z jej dzieci studiuje na południu Polski, drugie uczy się w Bydgoszczy. Musi mieć na to pieniądze, ale tak je ukrywa, by komornik nic nie ściągnął - sugeruje pan Wojciech. Zlecił egzekucję długu komornikowi, ale ta okazała się nieskuteczna. „Zawiadamiam, że pani J. jest uczestnikiem programu lojalnościowego „L” na podstawie umowy, zawartej z L. Europe AG z siedzibą

w Szwajcarii

ale nie przysługują jej z tego tytułu żadne wierzytelności, wynikające z umowy o pracę, czy jakiejkolwiek innej umowy cywilnoprawnej” - poinformował go komornik.

W firmie L. pani J. zamierzała zostać „dyrektorem narodowym”, czym chwaliła się w sądzie w maju ub. roku, prosząc, by dano jej spokój do końca roku na dokończenie projektu.

Pani Irena, jedna z poszkodowanych, pamięta, jak Krystyna J. próbowała ją wciągnąć w...

trefny interes

- Miałam jej wyszukiwać ludzi, którzy będą prowadzić działalność gospodarczą w Polsce, a składkę ubezpieczeniową płacić w Anglii. Zajrzałam do Internetu, zobaczyłam, czym to pachnie i nie dałam się namówić - opowiadała poszkodowana.

Krystyna J. spisywała ze swymi ofiarami umowy na firmowym papierze z pieczątką KJBiz Financial. Później wyszło na jaw, że taka firma w rejestrach nie istniała, a administrator Biznes Parku przy ul. Kraszewskiego, gdzie oszustka wynajmowała lokal, nie dostawał od niej czynszu i wypowiedział jej umowę.

W wydanym wyroku sąd zobowiązał Krystynę J. do zapłacenia ponad 20 tys. zł na rzecz Krzysztofa K. tytułem naprawienia wyrządzonej mu przestępstwem szkody - Mojej straty sąd karny w wyroku nie ujął, bo mam nakaz zapłaty wydany przez sąd cywilny, którym pani J. się nie przejmuje - zauważa Wojciech P. Chce zaskarżyć nieprawomocny wyrok i ma nadzieję, że to samo uczyni prokurator, bo... - Temida była zbyt łaskawa - ocenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!