https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dusza polska, krew ukraińska

Maria Warda
Miała zaledwie 18 lat, gdy objęła swoją pierwszą posadę. Minęło 46 lat, a ona ciągle uczy miłości do muzyki. Jest dumna, że urodziła się przy najbardziej rozśpiewanej ulicy w Żninie.

Miała zaledwie 18 lat, gdy objęła swoją pierwszą posadę. Minęło 46 lat, a ona ciągle uczy miłości do muzyki. Jest dumna, że urodziła się przy najbardziej rozśpiewanej ulicy w Żninie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 159215" sub="Nauczycielka muzyki od prawie 50 lat. Odznaczona, między innymi, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami, których ma „pół reklamówki”. Szczęśliwa mama dwóch synów i babcia trzech wnuków. Uwielbia pracę w ogrodzie. Jak mówi, to dla niej wspaniały relaks. / Fot. Maria Warda">Niedawno świętowaliśmy Dzień Edukacji Narodowej. Nauczyciel to trudny zawód. Czy żałowała Pani kiedykolwiek, że przyszło Pani „cudze dzieci uczyć”?

Myślałam o tym niedawno. Doszłam do wniosku, że gdybym urodziła się ponownie wybrałabym zawód nauczycielki. Bardzo kocham dzieci i nie mogę się z nimi rozstać. Nadal uczę rytmiki w przedszkolu. Te maluchy są niezwykłe. Na każdej lekcji tryskają humorem. Czasem powiedzą coś takiego, że cały dzień się uśmiecham. Kocham ten zawód, doświadczam wiele dowodów wdzięczności ze strony moich wychowanków. Są wśród nich lekarze, przedsiębiorcy i robotnicy. Różni wspaniali ludzie.

<!** Image 3 align=left alt="Image 159215" >Urodziła się Pani przy ulicy Szkolnej, o której krążą legendy, jako o miejscu gdzie wychowali się ludzie rozśpiewani i najbardziej kochający miasto.

To była wspaniała ulica, gdzie moja mama Ukrainka doznała od ludzi mnóstwo serca. Poznała się z ojcem podczas okupacji w Niemczech, dokąd wywieziono ich na roboty. Po wojnie wrócili do Żnina. Mieszkali w piwnicy dawnego Ośrodka Zdrowia przy ulicy Szkolonej. W tej piwnicy przyszłam na świat. Później dostaliśmy mieszkanie w kamienicy naprzeciwko. Jako mała dziewczynka już grałam na akordeonie, wszystkich to cieszyło. Na tej samej ulicy w tym samym czasie, dorastał wraz z rodzeństwem Mirek Binkowski, autor „Słownika Gwary Pałuckiej” i satyryk Tadziu Ruciński.

<!** reklama>Kazimierz Binkowski napisał „Słownik Gwary Pałuckiej”, Tadeusz Ruciński okrasił książkę rysunkami, a Pani napisała muzykę do piosenki „Jo to mom szplina na punkcie Żnina”. Umówiliście się?

To był raczej przypadek. Kupiłam książkę Mirka o gwarze. Napisał w niej, że może by ktoś się zdarzył, że napisze melodię do wiersza „Jo to mom szplina na punkcie Żnina”. Pomyślałam, że to musi być rytmiczne, aby łatwo wpadało w ucho. Napisałam melodię i już po chwili wszyscy śpiewali tę piosenkę, która stała się prawie hymnem Żnina. Dziś śpiewają ją dzieci w przedszkolu i dorośli.

Jak Pani mama Ukrainka czuła się w Żninie?

Ludzie z ulicy Szkolnej zastąpili jej najbliższą rodzinę. Pani Franciszka Nitkowa została moją matką chrzestną, a Kazimierz Książkiewicz ojcem chrzestnym. Pani Franciszka śpiewała w „Pałuczankach”, a pan Kazimierz przez 50 lat w „Chórze Moniuszko”. Był najstarszym stażem chórzystą. Ponadto brat mojej mamy śpiewał w czarnomorskim Zespole Pieśni i Tańca w Sewastopolu, miałam więc po kim odziedziczyć talent muzyczny.

Czy Pani mama tęskniła za Ukrainą?

Płakała w każde święta. Pochodziła z Doniecka. Miałam dziesięć lat, gdy po raz pierwszy tam pojechaliśmy. Pamiętam to powitanie. Mama bardzo się bała, że nie rozpozna rodziny. Miała 16 lat, jak ją wywieźli. Jej bracia wychowywali się w domu dziecka. Rodzice zmarli. Podczas powitania był jeden płacz. Teraz ten brat, już staruszek, dzwoni do nas co trzy tygodnie.

Do dziś uczy Pani rytmiki. Nudzi się Pani na emeryturze?

Ależ skąd! Mam mnóstwo zajęć. Ciągnie mnie do dzieci, ale udzielam się także w Związku Emerytów i Rencistów. Proszę sobie wyobrazić, że jako emerytka zapisałam się na prawo jazdy i zdałam! Każdemu mówię teraz, że na naukę i pewne doświadczenia nigdy nie jest za późno. Gdy kocha się życie i ludzi, oni odwdzięczają się tym samym. Kiedy byłam w szpitalu odwiedzali mnie lekarze, których uczyłam muzyki, między innymi, Wojciech Hilleman z żoną. Pielęgniarki pytały nieustannie czego mi potrzeba. Myły nawet włosy i układały fryzurę. Bardzo im jestem wdzięczna. Ordynator Wojciech Hoffmann dziwił się, że tyle ludzi mnie odwiedza. Pytał: „Panią zna cały powiat?”. Sama już nie wiem, ale to prawda, że uczyłam czasem dziadka, ojca i syna. 

 

Teczka personalna

Zofia Krzyżaniak, mieszkanka Żnina

Nauczycielka muzyki od prawie 50 lat. Odznaczona, między innymi, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami, których ma „pół reklamówki”. Szczęśliwa mama dwóch synów i babcia trzech wnuków. Uwielbia pracę w ogrodzie. Jak mówi, to dla niej wspaniały relaks.



 

 

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski