Na pierwszy pojedynek bydgoszczanie udali się na Kaszuby, do położonego blisko Trójmiasta Przodkowa. Dzień wcześniej w Gdyni spotkanie na poziomie ekstraklasy Arki z Lechem (1:4) obejrzeli szefowie sekcji piłkarskiej Chemika. Złaknieni dobrego futbolu oczekiwali z pewnością też dobrej gry bydgoskiej drużyny.
Mecz rozgrywany był jednak w trudnych warunkach przy padającym deszczu i śniegu, co nie sprzyjało bardziej odważnej grze.
Ale wykonanie zadania, jakim było zdobycie choćby punktu, było na wyciągnięcie ręki. Należało tylko lepiej przypilnować Łukasza Stasiaka, który jest samodzielnym liderem strzelców drugiej grupy III ligi.
Ten mierzący 199 cm wzrostu napastnik co rusz dawał się we znaki bydgoskim obrońcom. Michał Żurowski i Robert Frasz próbowali go zatrzymać w każdy możliwy sposób, lecz dwukrotnie ich przechytrzył, raz wychodząc sam na sam z Pawłem Laskowskim, a za drugim trafiając do siatki po zagraniu piłki z rogu.
- O ile jesienią byliśmy od Przodkowa zdecydowanie słabsi, o tyle teraz mogliśmy je pokonać. Szkoda, że nie udało nam się utrzymać wyniku 2:2, ale nawet po stracie trzeciej bramki mieliśmy jeszcze okazję wyrównać, jedną akcję mógł zakończyć bramką Patryk Nowak - nie może odżałować Dominik Malicki, wiceprezes sekcji piłki nożnej BKS Chemik.
Natomiast trener Adrian Raszka nie krył po meczu zdenerwowania. - Wyczulałem chłopaków na pewne sytuacje, lecz nic to nie pomogło. W każdym meczu musimy dać z siebie wszystko, bo drużyny z dołu tabeli złapały z nami kontakt.
Trzy punkty zgarnęły KS Chwaszczyno i Pogoń Lębork, i zbliżyły się do Chemika na dwa i cztery „oczka”. Strefa spadkowa jest więc bardzo blisko.
Przypomnijmy, że mecze rundy wiosennej w roli gospodarza chemicy - ze względu na remont swojego boiska na mistrzostwa Europy do lat 21 - będą rozgrywać na stadionie przy ulicy Słowiańskiej. Pierwszy mecz w sobotę o godzinie 12.00 z 7. w tabeli KKS Kalisz.
Jedenastka urodziwych piłkarek [GALERIA ZDJĘĆ]