MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dokument z ludzką twarzą

Redakcja
Rozmowa z dokumentalistą Krzysztofem Nowickim z bydgoskiej Grupy Filmowej i Stowarzyszenia KolorOFFon, którego film „Homestay” zaprezentowany zostanie w piątek o godz. 18.30 w operze na Festiwalu Plus Camerimage.

Rozmowa z dokumentalistą Krzysztofem Nowickim z bydgoskiej Grupy Filmowej i Stowarzyszenia KolorOFFon, którego film „Homestay” zaprezentowany zostanie w piątek o godz. 18.30 w operze na Festiwalu Plus Camerimage.

Skąd pomysł, by nakręcić dokument o bydgoszczanach, przyjmujących u siebie uczestników Plus Camerimage?

Sam gościłem u siebie ludzi zainteresowanych festiwalem i za każdym razem fascynował mnie moment poznania, później zderzenie kultur, no i wynikające z tego zabawne sytuację. Pomyślałem, że dobrze byłoby pokazać tę rzeczywistość w filmie dokumentalnym. Zacząłem szukać odpowiednich bohaterów. Nagrywałem materiał przez dwie edycje festiwalu. Sfilmowałem w sumie siedem par, w tym gościa mojej rodziny, a później przeprowadziłem selekcję. Zostały cztery domy i ich podopieczni.

Kto to taki i na czym polegała selekcja?

Interesowały mnie relacje, w których czuje się więź między ludźmi, w których jest jakaś chemia. Tak właśnie było z gościem mojego domu, z Muratem Kaan Arici. Pochodzi z Turcji, do Bydgoszczy przyjechał z Danii, gdzie mieszka. Pierwsza dość zabawna sytuacja spotkała mnie już na lotnisku, podczas poszukiwania Murata. Przez pomyłkę powitałem jakiegoś Polaka, bo gdy zaczynałem wybierać numer Murata w komórce, jakiś człowiek stojący niedaleko mnie właśnie odbierał telefon, stąd nieporozumienie. Anegdot i humorystycznych zdarzeń pewnie zebrałoby się mnóstwo także u innych bohaterów filmu „Homestay”. Nie wszystko zmieściło się w filmie. Kolejna para to 60-letni pan Adam, filmoznawca z zamiłowania, członek klubu Mozaika, który przyjął u siebie dwudziestolatka Rajesha z Indii. Obaj stwierdzili, że wiele ich łączy, począwszy od tego, że pochodzili ze wsi i wyprowadzili się do miast, a skończywszy na doskonałej znajomości filmów Krzysztofa Kieślowskiego i bardzo długich rozmowach na temat jego filmografii. Kolejna grupa to Roberta, Matis i Marzena (Roberta i Marzena odkryły, że są bratnimi duszami i przegadywały ze sobą całe noce) i ostatnimi bohaterami są Amerykanin polskiego pochodzenia z Los Angeles i Polka Ewa.

<!** reklama>

Wrócę do Pana gościa. Jak się czuł u Pana w domu?

Moi rodzice starali się, jak mogli. Tata radził sobie po angielsku, mama raczej gestykulowała, ale i tak komunikacja była dobra. Niesamowite jednak było to, że gość poznawał nie tylko nas, ale także najbliższe otoczenia. Na przykład wychodząc na spacer z psem moich rodziców oglądał Miedzyń. Poza tym, w filmie jest jedna ciekawa scena, gdy Murat parzy dla nas kawę po turecku. Przywiózł ze sobą specjalny garnuszek. Tata się śmiał, że gdyby on wiedział, co to znaczy w Polsce parzyć kawę po turecku, byłby zdziwiony...

Temat filmu, który Pan wybrał, jest ciekawy, ale nie sensacyjny. Czy to dobrze wróży jego promocji?

Ja wolę kino kameralne, statyczne, trochę o niczym, w którym niby nic się nie dzieje, a dzieje się jednak wiele. Wydaje mi się, że taki efekt osiągnąłem w „Homestay”. Te zwykłe rozmowy moich bohaterów są jednak przyczynkiem do rozważań nad tym jacy jesteśmy, jak bardzo jesteśmy podobni w różniących nas cechach.

Niektórzy dokumentaliści lubią uwypuklać te różnice.

Szczególnie w telewizji bardzo głośno się krzyczy, stawia się na mocne tematy, na drastyczne sytuacje. Moje filmy nie krzyczą.

Dopisek „głośny” dobrze reklamuje film...

Jeśli jest wymóg, że film musi być głośny, to ja absolutnie nie czuję się wyznawcą tej teorii. Albo uprawia się sztukę filmową, albo się jest częścią przemysłu filmowego.

Pana pierwszy dokument to...

Pięciominutowy film „Niepospieszni”, nakręcony na warsztatach u Macieja Cuskego i Marcina Sautera. Bohaterem jest bydgoski dworzec i jego pasażerowie. Film jest spokojny, zgodnie z tytułem, niepospieszny. Kolejny, to kilkukrotnie nagradzany „Najstarszy człowiek świata”, czyli rzecz o bydgoskim deskorolkarzu i o jego marzeniach, bardzo różniących się od marzeń rówieśników. Filmy można obejrzeć na stronie MCK („Niepospieszni”), i na You Tube.

Czy kręcenie dokumentów wiąże się z dylematami etycznymi?

Miewałem je, ale tylko na etapie pomysłu. Nie zrobiłbym filmu o złym człowieku nawet po to, żeby napiętnować jakieś zjawisko. Uważam, że trzeba szukać dobra w ludziach, a nie ich pogrążać. Jest świetna książka o tym, jak postępować z bohaterem filmu dokumentalnego, napisał ją Jacek Bławut. Mam w pamięci zawarte w niej wskazówki. Tę granicę etyczną czułem jeszcze bardziej, gdy kręciłem film „21” o dzieciach z zespołem Downa z tanecznej grupy „Amadeo”. Tematem jest młodzież wchodząca w świat pierwszych miłości i związane z tym niepokoje. Bardzo delikatna materia, a bohaterowie wymagali wrażliwego podejścia. Po około półtora roku zmontowałem wreszcie 16 minut filmu. Byłem wykończony, ale wiedziałem, że zrobiłem wszystko tak, jak chciałem i że nie przekroczyłem żadnej granicy. Pracuję tak, żebym mógł spokojnie spojrzeć moim bohaterom w oczy, żebym nie musiał się na ich widok ukrywać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!