Wczoraj tuż przed godziną 12 kolejny raz doszło do napadu na ajencję PKO przy ulicy Przyjaznej. Kasjer próbował zatrzymać bandytę.
- Zgłoszenie o napadzie otrzymaliśmy od pracownika punktu o godzinie 11.50 - mówi Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego KWP w Bydgoszczy. - Z jego relacji wynika, że do punktu na Wyżynach wtargnął zamaskowany mężczyzna w kapturze i ciemnych okularach. Miał przedmiot przypominający broń. Po zdecydowanej reakcji pracownika, który odmówił wydania pieniędzy, napastnik uciekł. Na miejscu prowadzimy oględziny i przesłuchujemy świadków. Staramy się ująć sprawcę napadu.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170350" sub="Ajencję na Wyżynach napadano w ostatnich miesiącach już trzykrotnie. Czy będzie się to powtarzać? Fot. Dariusz Bloch">
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kasjer próbował zatrzymać napastnika. Punkt przy Przyjaznej jest najczęściej okradaną ajencją w Bydgoszczy. Tylko w ostatnich miesiącach doszło tam do trzech napadów. W lutym do placówki wszedł mężczyzna i zażądał wydania pieniędzy. Twarz miał zasłoniętą kominiarką. Kasjerkę sterroryzował narzędziem przypominającym broń. Po wydaniu pieniędzy szybko uciekł. Do podobnego zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku. Mężczyzna w kapturze czaił się przez chwilę przed placówką. Potem wszedł i zażądał 5 tysięcy złotych - wyciągnął broń i sterroryzował kasjerkę. W środku znajdowała się klientka, która zaczęła krzyczeć. Została uderzona w głowę. Rabuś uciekł wówczas z łupem. Pod placówkę na Wyżynach, oprócz policji, przyjechało też pogotowie, ale na szczęście kobiecie nic się nie stało.
<!** reklama>
Część klientów omija teraz ten punkt. - Po napadzie, kiedy pobito jedną z klientek, staram się płacić rachunki w większych placówkach - mówi pani Renata z ulicy Boya-Żeleńskiego. - Poza tym więcej opłat reguluję przez Internet. Żal mi jednak starszych osób, które często muszą korzystać z tego typu placówek. Nikt im przecież nie może zagwarantować bezpieczeństwa. Kiedyś w tego typu placówkach zawsze była ochrona. Teraz pracownikom musi wystarczyć system alarmowy. Niestety, widać, jakie skutki przynoszą te oszczędności.
Wielu mieszkańców jest zaskoczonych tym, że nie udaje się ująć sprawców tych przestępstw.
- To jakieś kuriozum! - dziwi się jeden z mieszkańców Wyżyn. - Prawie co miesiąc do ajencji wpadają bandyci, a policjanci nie mogą ich złapać. Ile razy to się będzie powtarzać?
Funkcjonariusze nie łączą napadów ze sobą, ale nie wykluczają, że mogła dopuścić się ich ta sama osoba. Podkreślają też, że takie zdarzenia są dynamiczne i krótkotrwałe, a sprawcy są zamaskowani, co znacznie utrudnia ich szybkie wykrycie.