Jak to się stało, że trafił pan do Polonii Bydgoszcz?
Kierownik bydgoskiej drużyny Adam Lyczmański [były sędzia piłkarski, obecnie obserwator] zadzwonił do mojego przyjaciela Dawida Kownackiego [piłkarz reprezentacji Polski i Sampdorii Genua, w ubiegłym sezonie pomagał Brzozowskiemu jako mechanik podczas meczu w Bydgoszczy]. Potem Dawid zadzwonił do mnie i poinformował o propozycji z Polonii. Poleciałem do niego do Włoch, porozmawialiśmy. Dawid pomógł mi w podjęciu decyzji; wspólnie uznaliśmy, że warto coś zmienić. Ostatnim etapem negocjacji były dwa spotkania z prezesem Jerzym Kanclerzem. Bardzo szybko osiągnęliśmy porozumienie.
Jaki będzie cel Polonii w sezonie 2019?
Cel jest taki, aby zespół Polonii znalazł się w fazie play-off. Oczywiście jesteśmy sportowcami, w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo i na pewno nie będzie tak, że po ewentualnym awansie do czołowej czwórki osiądziemy na laurach. Jeżeli chodzi o mnie, to chcę być silnym punktem drużyny, dobrym kolegą dla chłopaków.
Cel drużyny już znamy, a jaki jest pana cel indywidualny?
Chcę, by rok 2019 był dla mnie lepszy od poprzedniego. W poprzednim sezonie chyba za wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę, niepotrzebnie wywarłem presję. Chciałem zrobić średnią 2,00 punktu na bieg. Nie udało się, druga liga była bardzo mocna. Na wyjazdach było w miarę ok, gorzej szło mi w meczach domowych. Nie mogłem dopasować sprzętu do ostrowskiego toru. Im więcej trenowałem, tym było jeszcze gorzej.
W 2013 roku startował pan w Toruniu u boku m.in. Tomasza Golloba...
Zgadza się. Dużo trenowaliśmy, w końcówce sezonu Tomek ratował mnie sprzętowo, mogłem korzystać z jego silników. Mam nadzieję, że kiedyś pojawi się na stadionie Polonii i udzieli mi kilku wskazówek, jak jeździć po bydgoskim owalu. Tor jest szybki, chciałbym wykonać na nim parę fajnych akcji.
TECZKA OSOBOWA
Kamil Brzozowski ma 31 lat i jest wychowankiem klubu z Gorzowa. W minionym sezonie startował w II-ligowej Ostrovii Ostrów Wielkopolski, z którą wywalczył awans do I ligi (uzyskał średnią 1,69 pkt/bieg).