Nic dziwnego, że ulice w mieście są zapchane i zakorkowane. Potoki pojazdów poruszających się po Bydgoszczy każdego roku zwiększają się o 3-4 procent i nie mają się gdzie pomieścić.
<!** Image 3 align=right alt="Image 106586" sub="Niejeden mieszkaniec Bydgoszczy spędził w autobusie na ulicy Dworcowej kilkanaście minut zanim dojechał do celu / Fot. Tadeusz Pawłowski">W Bydgoszczy każdego roku rejestrowanych jest około 10 tys. samochodów. W 2008 ich liczba przekroczyła 200 tysięcy. Na każdego statystycznego mieszkańca przypada ponad pół pojazdu.
To efekt nie tylko przyspieszonego odrabiania zaległości związanych z motoryzacyjnym boomem, ale i długoletnich zaniedbań, szczególnie tych z lat dziewięćdziesiątych, kiedy inwestycji drogowych w Bydgoszczy było na przysłowiowe lekarstwo. Na większą skalę zaczęły się one po roku 2000 i już w tym momencie były bardzo spóźnione, czego skutki odczuwamy dziś i będą się nam one dawały we znaki jeszcze przez długie lata.
20 minut Dworcową
Czwartek, 8 stycznia. Początek umownego szczytu popołudniowego, choć tego dnia, zapewne na skutek mrozów, ruch zdecydowanie mniejszy niż zwykle. Jest dokładnie 15.05. Autobusy linii 60 i 62 jeden za drugim skręcają z ulicy Zygmunta Augusta w Dworcową. Sześćdziesiątka pojedzie prawym pasem, ma koło dawnej „Eltry” przystanek. Pojazd linii 62 zabiera ludzi sprzed dworca (na przystanku był minutę przed czasem) i wydostaje się na środkowy pas. Przed obydwoma niekończący się gęsty sznur samochodów.
<!** reklama>Sześćdziesiątka na swój przystanek podjeżdża dopiero o 15.15. Całe 9 minut po czasie. Autobus linii 62 w tym czasie wciska się z powrotem na prawy pas, jest kilkadziesiąt metrów z przodu. W Królowej Jadwigi skręca o 15.18. Jemu przejazd przez mniej więcej 150-metrowy odcinek Dworcowej zajął 13 minut. Sześćdziesiątka czeka dalej. Do zakrętu dociera o 15.25, po 20 minutach od „stawienia się” na Dworcowej. Nie oznacza to jednak końca kłopotów. Most jest całkowicie zapchany. Do przystanku przy Multikinie z pewnością pojazd dotrze dopiero za kolejnych kilka minut. A miał tam być planowo o 15.09...
W drugą stronę wygląda podobnie, tyle że stać trzeba przy wjeździe z ulicy Focha w Królowej Jadwigi. Nic dziwnego, że na przystanku sześćdziesiątki na Fredry kilkudziesięcioosobowy tłum niecierpliwie, a zarazem na próżno wygląda autobusu, który według rozkładu dawno już miał tam być...
Paraliż
- Nie ma takiej linii, na której dałoby się w godzinach szczytu zdążyć na czas na poszczególne przystanki - mówi Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Bydgoszczy. - Opóźnienia sięgają kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu minut. Trwające na ulicach roboty remontowe i konieczność objazdów praktycznie paraliżują miasto. Utrudnienia w ruchu są kolosalne.
Arndt nie jest w stanie wymienić najbardziej newralgicznych punktów, generujących opóźnienia w Bydgoszczy. - Właściwie zapchane jest całe centrum i wszystkie główne ulice wyjazdowe - mówi. - Trochę się poprawiły połączenia z Fordonem po oddaniu do użytku wiaduktu warszawskiego, ale zaraz potem mieliśmy zamknięcie ulicy Focha i przez to stoimy w centrum w coraz dłuższych korkach. Pierwsze miesiącego nowego roku na pewno będą dla nas i dla pasażerów bardzo trudne i tu nic się nie zmieni na lepsze. Nie ma pola manewru. Usprawnić można komunikację zbiorową tylko przez nową organizację ruchu. Byłem ostatnio w Łodzi i widziałem, że tam jest dużo lepiej. Problem spóźnień na skutek korków rozwiązano od strony organizacyjnej. I my musimy to zrobić, nie ma innego wyjścia.
