[break]
Ten dysonans tak zakłuł w oczy urzędników ADM, odpowiedzialnych za całą nieruchomość, że postanowili czyściocha, który spowodował, że połowa domu odstaje od komunalnego standardu, ukarać.
- W 2013 r. urzędnicy, których wcześniej nikt tu nie widział, bo budynek przy ulicy Harcerskiej 15 D nie był remontowany, zrobili w moim lokalu wizję i zabrali mi wszystkie ulgi - skarży się Lech Jurgielski.
Jest tzw. złotą rączką i człowiekiem pracowitym, więc kiedy zamieszkał w niewielkim (34 mkw.) lokalu w komunalnym budynku bez wygód, zrobił wszystko, by stworzyć swojej rodzinie lepszy standard życia. - W latach 70. wodę czerpało się tu ze studni pod lasem, a wychodek był na podwórzu - wspomina.
Zarwany wychodek
przy Harcerskiej, do którego o mały włos nie wpadł jeden z lokatorów, pokazała kilka lat temu bydgoska telewizja.- ADM podstawiła nam wtedy przenośny kibel, a potem zrobiła prowizoryczne WC dla 6 rodzin w korytarzu budynku - wspomina pan Lech. On na urzędniczą łaskę nie czekał, tylko na własny koszt ucywilizował życie rodziny. - Mieliśmy czwórkę małych dzieci i kiedy ciężarna żona szła mroźną nocą do wychodka, bolało mnie serce - wspomina. Twierdzi, że w 1988 r. napisał do ADM (a konkretnie do ROM nr 4 przy Fordońskiej) wniosek o pozwolenie na 22-metrową dobudówkę, w której zrobi: kuchnię, łazienkę i WC. - Dostałem ustną zgodę, a inspektor nadzoru Andrzej Czyż, zgodnie z wymogami pana Mazura, ówczesnego kierownika ROM, wykonał: inwentaryzację, szkic sytuacyjny i roboczy rysunek przybudówki. Po zakończeniu budowy jej odbioru dokonała pani z działu technicznego ADM - relacjonuje Jurgielski. Pamięta, że urzędniczka spisała wtedy jakiś dokument i już od następnego miesiąca płacił czynsz za powiększony o 22 metry kwadratowe metraż. Wodę do budynku też ciągnął na własny koszt.
- Za 50 metrów rur, złączki i hydraulika zapłaciłem... 25 milionów starych złotych - wylicza. Za PRL-u nikt się go za to nie czepiał. - Kłopoty
przyszły wraz z III RP
- mówi. Pierwszy raz Administracja Domów Mieszkalnych przypomniała sobie o Jurgielskich w 2003 roku. - Urzędnicy chcieli, bym im okazał pisemne zgody na dokonane w ulepszenia, bo u siebie ich nie znaleźli. Także tej na dobudówkę - wspomina. Miał problem, bo... - Kierownik Mazur już nie żyje, a niektóre zgody były dawane na gębę, bo tak za PRL było - tłumaczy. Udało mu się znaleźć inspektora, który pilotował dobudowę pomieszczeń, a ten napisał dla ADM „oświadczenie”. - Miałem 10 lat spokoju i nagle: nalot. Urzędnicy robią wizję lokalną i zabierają mi wszystkie czynszowe zniżki - skarży się pan Lech. Pokazuje dokument z 13 maja 2014 r. gdzie ADM wylicza mu czynsz na 357 zł, uwzględniając w nim: 40 proc. zniżki za „brak łazienki, instalacji CO i CW oraz robione na własny koszt: WC i wodociąg”, a dwa miesiące później podnosi go prawie dwukrotnie, oferując jedynie 5 proc. ulgi za brak instalacji gazowej.
Dlaczego?
To pytanie zadajemy zarządcy tego komunalnego budynku.
- Pomimo wielokrotnego wezwania użytkowników lokalu przy Harcerskiej do przedstawienia stosownej dokumentacji, sprawa samowolnie dobudowanych pomieszczeń nie została wyjaśniona, a najemcy powoływali się na ustne uzyskanie zgody powiększenia lokalu w latach 80. Do sierpnia naliczano im 40 proc. zniżki, między innymi z tytułu wykonania ulepszeń na własny koszt, ale po globalnej inwentaryzacji zasobów gminnych w 2013 r. wyliczono im nowy czynsz w oparciu o realną powierzchnię i aktualne wyposażenie lokalu - wyjaśnia Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM. Powołuje się na uchwałę RM XXIV/474 z 2012 r. dotyczącą wieloletniego programu gospodarowania mieszkaniowym zasobem miasta Bydgoszczy na lata 2012 - 2016 i zarządzenie prezydenta nr 298 z maja 2012 r.
- Przecież prawo nie działa wstecz! Dlaczego za politykę mieszkaniową, prowadzoną za PRL-u przez ADM, mają odpowiadać tylko najemcy? Dlaczego ja mam odpowiadać za bałagan w ich archiwach, skoro inspektor nadzoru potwierdza, że zgoda na dobudówkę była? I dlaczego karze się tych, którzy na własny koszt remontują komunalne mienie, by się nie rozpadło, a tym, którzy je niszczą lub nic nie robią, daje się zniżki socjalne na lokal?
- te pytania Jurgielski stawia publicznie, bo...
- Moje rozmowy z Zarządem ADM i władzami miasta niewiele dały - tłumaczy. Jest na emeryturze, ma ciężką chorą żonę.
- Jeśli pan Jurgielski wyrazi taką wolę, możemy się z nim ponownie spotkać, celem wypracowania dodatkowego porozumienia w sprawie rozliczenia poniesionych nakładów - ta najświeższa propozycja zarządu ADM napawa nadzieją... Z pewnością nie tylko rodzinę państwa Jurgielskich.