Dlaczego bydgoszczanie nie wygrywają konkursów do rad nadzorczych?

W radach nadzorczych kluczowych dla funkcjonowania miasta spółek znaleźć można osoby budzące kontrowersje, młodych działaczy partyjnych i... specjalistów z Torunia.

Co prawda, w Toruniu bywa, że bydgoszczanie mają kłopoty w pracy z powodu miejsca urodzenia, ale bydgoski ratusz nie jest tak małostkowy. Chętnie otwiera podwoje swoich spółek dla osób spoza miasta. I tak w radzie nadzorczej MZK zasiada torunianka Aleksandra Antonowicz (Kancelaria Radców Prawnych Wujków Antonowicz s.c.) oraz Adam Wujków, również z Torunia. W Bydgoskim Funduszu Poręczeń Kredytowych w radzie zasiada Robert Musiałkiewicz, niegdyś szef samorządu studenckiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, dziś doktor UMK. Działalności Bydgoskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego pilnuje Kamil Kalemba, kierownik w biurze ARiMR w Toruniu.

<!** reklama>

Towarzyszą im ludzie z nadania PO. W spółce Tramwaj Fordon rolę szefa rady nadzorczej pełni wieloletni działacz tej partii Michał Buzalski (jednocześnie szef SW „Kapuściska”). To on zaproponował podwyżkę dla zarządu spółki, mimo że na dobre nie rozpoczęła jeszcze swojej działalności.

Benedykt Kowalewski, członek zarządu jednego z kół PO w Bydgoszczy, zasiada w radzie Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku.

W Porcie Lotniczym Bydgoszcz (tu akurat miasto ma niewiele do powiedzenia) zasiadł w radzie młody działacz PO Tomasz Lewandowski. Kilka innych osób z nadania partyjnego zasiada w radach w innych spółkach z udziałem miasta.

Wśród członków rad nadzorczych nie brakuje też ludzi z kontrowersyjną przeszłością. Niegdysiejszej działalności Eugeniusza Kopczyńskiego (rada nadzorcza spółki „Tramwaj Fordon”) poświęcono wiele uwagi w publikacjach. Również 36-letni Tomasz Angielczyk (szef rady nadzorczej LPKiW) nie miał dobrej prasy. Odwołano go z funkcji skarbnika Starostwa Nakielskiego, bo stracił zaufanie Zarządu Powiatu. W Nakle i podczas pracy w gminie Bukowiec zyskał sobie miano osoby konfliktowej. Ostatecznie został skarbnikiem gminy Koronowo.

- W radach nadzorczych spółek miejskich zasiada ponad 70 osób, wśród nich doktorzy, profesorowie czy praktycy - zapewnia Piotr Kurek, rzecznik prezydenta Rafała Bruskiego. - Każda z nich legitymuje się kompetencjami. To wymóg ustawowy, za którym idzie konieczność zdania jednego z najtrudniejszych państwowych egzaminów. To, czym zajmują się członkowie rad poza pracą nie ma wpływu na interes strategiczny miasta. Za funkcjonowanie spółek odpowiada zarząd, a rady są ciałami opiniodawczymi. Strategiczne decyzje podejmuje walne zgromadzenie akcjonariuszy. To gwarant zabezpieczenia interesu miasta. Nie dotarły do nas informacje, jakoby członkowie rad działali wbrew dobru spółek. Gdy tak się stanie, prezydent podejmie odpowiednie działania.