https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dla pacjenta strachy na Lachy

Renata Napierkowska
- Pacjenci nie muszą się obawiać komercjalizacji szpitali, ale pod warunkiem, że za chorymi będą szły pieniądze na ich leczenie - mówi dyrektor inowrocławskiej lecznicy, Eligiusz Patalas.

- Pacjenci nie muszą się obawiać komercjalizacji szpitali, ale pod warunkiem, że za chorymi będą szły pieniądze na ich leczenie - mówi dyrektor inowrocławskiej lecznicy, Eligiusz Patalas.

<!** Image 2 align=right alt="Image 99613" sub="Sprawami reformy służby zdrowia zajmuje się nie tylko Sejm, ale ewentualne zmiany budzą strach u obecnych i przyszłych pacjentów. Fot. Renata Napierkowska
">Słowa komercjalizacja i prywatyzacja szpitali od kilku dni przez polityków są odmieniane przez wszystkie przypadki. Sprawami reformy służby zdrowia zajmuje się jednak nie tylko Sejm, ale ewentualne zmiany budzą strach u obecnych i przyszłych pacjentów.

- Jestem przerażona tym, co chce nam zgotować obecny rząd. Od lat choruję na serce, nerki, nadciśnienie, cukrzycę i kilka razy w roku kładę się do łóżka na szpitalnym oddziale, bo bez pomocy lekarzy pewnie już dawno bym nie żyła. Teraz słyszę, jak politycy przeciwni prywatyzacji mówią, że na leczenie szpitalne będzie stać tylko chorych z zasobnym portfelem, a ja mam 800 złotych emerytury - martwi się jedna z naszych Czytelniczek.

Największy niepokój wywołują pojawiające się informacje, że po sprywatyzowaniu za wiele zabiegów pacjent będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni, bo nie będą one finansowane, a to oznacza, że dla ludzi niezamożnych staną się praktycznie niedostępne. - To są strachy na lachy - uspokaja dyrektor Szpitala Powiatowego im. dra Ludwika Błażka w Inowrocławiu, Eligiusz Patalas. - Politycy niech przestaną oszukiwać pacjentów i wymyślać sztuczne problemy. Forma prowadzenia zakładu opieki zdrowotnej nie ma dla chorego znaczenia, więc pacjenci nie muszą się niczego obawiać - zapewnia.

<!** reklama>Zdaniem naszego rozmówcy, bez wprowadzenia dodatkowych zmian w sposobie finansowania usług medycznych, przekształcenie samodzielnych publicznych zakładów w spółki prawa handlowego nic dobrego i nowego nie wniesie. Może natomiast doprowadzić do katastrofy, gdyż państwo utraci kontrolę nad funkcjonowaniem lecznic.

- Warunek jest jeden, że za pacjentem muszą iść pieniądze, które w stu procentach pokryją koszty jego leczenia, a nie jak jest obecnie, że część usług finansowana jest przez Narodowy Fundusz Zdrowia jedynie w 50 procentach. I to właśnie budzi największe obawy przeciwników komercjalizacji służby zdrowia i o tyle je podzielam - przyznaje doktor Patalas.

Obecny system, zdaniem większości szefów placówek medycznych, jest przestarzały i też się nie sprawdza. Na leczenie pacjentów wciąż brakuje pieniędzy, a Narodowy Fundusz Zdrowia i tak nie pokrywa w całości kosztów usług medycznych.

- Na pewno należy wprowadzić zmiany w funkcjonowaniu szpitali. Utworzenie spółki prawa handlowego ze stuprocentowym udziałem samorządu wszystkim wyjdzie na dobre. Spółka zostanie powołana w celu zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych danego regionu, więc obawy, że pacjent, który nie ma pieniędzy nie uzyska pomocy, są bezpodstawne - ocenia nasz rozmówca.

Nad tym, by każdy chory niezależnie od swojej sytuacji materialnej miał zapewnioną pomoc medyczną czuwać będzie rada nadzorcza spółki. Zdaniem szefa inowrocławskiej placówki, nieopłacalne zabiegi czy oddziały mogłyby być dofinansowane nie tylko z pieniędzy funduszu zdrowia, ale także z zysków uzyskanych przez spółkę.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski