Grupa posłów Platformy Obywatelskiej złożyła wniosek o delegalizację Obozu Narodowo-Radykalnego. To stowarzyszenie (nie partia) formalnie zarejestrowane w Częstochowie, ale swoje oddziały posiada w wielu miastach w Polsce. W Bydgoszczy ONR liczy kilkadziesiąt osób. Sympatycy byli widziani na uroczystościach patriotycznych, demonstracjach, a - jak twierdzą na swojej stronie - ostatnio byli również na pogrzebie „Inki” i „Zagończyka” w Gdańsku.
Chcą zdelegalizować ONR. Czy słusznie?
Zobacz galerię: Chcą zdelegalizować ONR. Czy słusznie?
To właśnie tamte wydarzenia (agresja wobec znajdujących się przed kościołem działaczy KOD) była bezpośrednim impulsem do złożenia przez polityków PO wniosku o delegalizację stowarzyszenia. Powód? Ksenofobiczne faszystowskie hasła i symbolika.
- Nasila się działalność tych grup, coraz częściej pojawiają się gesty faszyzujące, nienawiść, rasizm, ksenofobia. Nie możemy godzić się na szerzenie zakazanych w Polsce ideologii. To jest nieakceptowalne. Oczekuję, że takie zachowania będą piętnowane, że będą wyciągane konsekwencje - mówił „Expressowi” poseł Paweł Olszewski, jeden z czterech posłów PO, którzy złożyli wniosek.
Młodzi ideowcy
Na bydgoskich marszach ONR widoczny był radny PiS Stefan Pastuszewski. - To głównie młodzi ludzie z dobrymi intencjami, niezwykle ideowi. Nigdy, będąc gościem na ich akcjach, nie spotkałem się z formami zachowań, które można byłoby kwestionować - podkreśla radny. - Uważam, że delegalizacja jest formą skrajną, ograniczeniem działalności. W działaniach politycznych lepsza jest dyskusja i polemika z przeciwnikiem, a nie zakazywanie mu działalności - uważa Stefan Pastuszewski.
Zakaz? A dlaczego?
- Nie ma powodów, przynajmniej ja ich nie znam, które wskazywałyby na konieczność delegalizacji ONR - uważa poseł Łukasz Schreiber. - Pewne zachowania mi się jednak nie podobają, tak było przed kościołem w Gdańsku. Pogrzeb to nie miejsce na partyjne flagi i okrzyki. Podobnie jednak nie podobała mi się prowokacja KOD.
W Bydgoszczy jednak marsze i demonstracje narodowców są raczej spokojne. - Nie dochodzi do zakłócania ładu i porządku publicznego w ch trakcie - potwierdza Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.
Jedyny „zgrzyt” miał miejsce podczas manifestacji, w czasie której jeden z prowadzących marsz „hajlował”, co zarejestrował fotoreporter. - Ta sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy- mówi Przemysław Słomski.
W Bydgoszczy ONR chwali się również innymi działaniami. Zachęcał między innymi do zbierania karmy dla zwierząt z bydgoskiego schroniska, a jego działacze chętnie robili sobie zdjęcia wychodząc z bezdomnymi psami na spacery na Osowej Górze.
Z działaczami ONR nie mogliśmy się jednak wczoraj skontakować. Na ich oficjalnej stronie nie ma podanych żadnych telefonów komórkowych. W dziale „dla mediów” znaleźć można jedynie cennik wykorzystania informacji ze strony internetowej - 1000 złotych za jednorazowe i 2000 złotych za wielokrotne ich powielanie.