https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy warto być radnym?

Grzegorz Młokosiewicz
21 to szczęśliwa liczba. Oby była też szczęśliwą datą dla szóstych już demokratycznych wyborów w wolnym kraju i trzecich bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

21 to szczęśliwa liczba. Oby była też szczęśliwą datą dla szóstych już demokratycznych wyborów w wolnym kraju i trzecich bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.<!** Image 2 align=none alt="Image 158962" sub="W 2006 roku były marszałek województwa Waldemar Achramowicz gratulował nowo wybranemu Piotrowi Całbeckiemu. Fot. Jacek Smarz">

Tymczasem jeszcze trudno nawet oszacować, ilu chętnych jest na miejsce radnego. Działają już terenowe komisje wyborcze, zgodnie z kalendarzem określonym przepisami ordynacji. Pierwsze dyżury rozpoczęły się w środę, jednak oficjalnie komitety wyborcze w największych miastach naszego regionu nie przekazały im jeszcze żadnych list kandydatów.

- Na ten moment nic nie wiem. Jeszcze żadnych ruchów nie ma - poinformowała w piątek Aniela Bilska, zastępca przewodniczącej Miejskiej Komisji Wyborczej w Inowrocławiu. Wobec sugestii reportera, że wróble ćwierkają o tym, że prezydent Brejza zamierza ubiegać się o reelekcję, pani wiceprzewodnicząca zastrzega się, że ona tego nie powiedziała.

Podobno co się odwlecze, to nie uciecze...

- Termin zgłaszania kandydatur mija w przyszły piątek. I tak naprawdę to dopiero w ostatni dzień ludzie się zgłaszają. Na razie po mieście krążą spekulacje i plotki. Ale spokojnie, mogę zapewnić, że jako PiS uchylimy rąbka tajemnicy - mówi Tomasz Rega, aktualny radny bydgoski z tego ugrupowania.

Tomasz Rega, rocznik 1975, należy do młodszych rajców. Karierę zaczynał u boku swego imiennika, niesławnej pamięci posła PiS Markowskiego, przywiezionego w teczce z Warszawy. Takich doświadczeń nie mają jego koledzy w radzie z rocznika 1982 - Maciej Zegarski, Jacek Rosół, Jacek Wenderlich (jego mandat wygasł w listopadzie 2009 roku), czy Jarosław Wenderlich. Najmłodszy jest Michał Sztybel, urodzony w sierpniu 1985 roku.

Metrykalnie najstarszy jest lekarz Zbigniew Fronczek - radny w pierwszej kadencji, urodzony w 1935 roku. Za to Stefan Pastuszewski, rocznik 1949, inżynier papiernik z dyplomem polonisty, zdobytym w UMK, zdążył być już posłem jednej kadencji. Pastuszewski, znany też z uprawiania poezji, w ostatnim oświadczeniu majątkowym przyznaje się, między innymi, do prowadzenia działalności gospodarczej w Instytucie Wydawniczym Świadectwo, z której dochód ocenił na 12.200 zł, zasobów pieniężnych w walucie obcej w wysokości 100 USD i 22206,32 zł z tytułu diety radnego. Jak każdy radny, korzysta z powierzonego swej pieczy laptopa. Służbowej komórki nie ma, ale ma prawo do darmowych przejazdów środkami komunikacji miejskiej. Jeździ oplem astrą II, rocznik 2000.

Tomasz Rega przyznaje się do wyższej diety. - To jest coś około dwóch tysięcy pięciuset, ale to jako wiceprzewodniczący Rady Miasta

- zaznacza. - W zeszłej kadencji jako szeregowy radny dostawałem około tysiąca siedemset złotych - mówi. Po chwili dodaje, że na 31 radnych jest tyle komisji, że praktycznie każdy z nich jest przewodniczącym albo wiceszefem komisji. - Czyli generalnie wszyscy mają dodatki, ale najwięcej ma pani przewodnicząca, chyba dwa sześćset, albo dwa osiemset - precyzuje Tomasz Rega.

Szefowa bydgoskiej rady chce kandydować do sejmiku, wiceprzewodniczący Zbigniew Sobociński, Ewa Starosta i Tomasz Rega liczą na reelekcję.

Radni miejscy Torunia robią wrażenie bardziej statecznych od bydgoskich kolegów. Ryszard Olszewski, zasłużony sportowiec, olimpijczyk, który startował na igrzyskach 1960 roku w Rzymie. Starszy o trzy lata od dr. Fronczka z Bydgoszczy. Najmłodszy toruński radny, Łukasz Walkusz, urodził się w 1981 roku. Z kolei Barbara Królikowska-Ziemkiewicz i Marian Frąckiewicz mają najdłuższy staż, zasiadając w radzie nieprzerwanie od pierwszej elekcji samorządowej w III RP.

Uposażenie 25 rajców Torunia nie różni się zbytnio od bydgoskiego, choć jest tu tylko 6 komisji. - W 2009 roku przewodniczący rady dostawał 2753,30 zł, wiceprzewodniczący - 2202,42 zł, przewodniczący komisji - 1927,12 zł, wiceprzewodniczący - 1651,82 zł i radny zwykły - 1376,52 złotych - wylicza skrzętnie Jolanta Król z biura rady. Każdy dba o powierzony sobie na czas kadencji laptop i ma prawo do bezpłatnych przejazdów.

Zdaniem Jolanty Król, za najzasobniejszych uchodzą radny Edward Wiśniewski i szef toruńskiej rady Waldemar Przybyszewski. Wiśniewski prowadzi własną firmę Zamew w Grębocinie. Według ostatniego oświadczenia majątkowego, jego dieta wyniosła 12388,68 zł. Jeździ BMW 730D (2004), żona clio (2007). Przybyszewski jest prezesem SM Zieleniec, uzyskał 24777,27 zł tytułem diety. Małżonkowie Przybyszewscy są, między innymi, właścicielami 4-hektarowego gospodarstwa, mieszkań o powierzchni 35 i 85 m kw., papierów TFI wartych 283 tys. zł, citroena C-2 - 2004 i audi Q5

- 2010.

Czy warto być radnym?

- Tak. To ogromna frajda, kiedy wyborcy powierzają mi swoje sprawy. Frajda tym większa, kiedy ze swymi problemami przychodzą wyborcy spoza mojego okręgu - mówi radny już trzech kadencji sejmiku, Jan Szopiński. Ma też wyostrzone spojrzenie. Pamięta, między innymi, że delegacje naszego samorządu trzy razy jeździły do Chin. - Mówiono, że przygotowują wizytę marszałka województwa, jakby chodziło o premiera albo prezydenta RP. A do dziś nie ma nawet umowy partnerskiej z regionem Wuchan - narzeka Jan Szopiński. Przypomina też, jak to Zarząd Województwa nie chciał przy jego pomocy rozwiązać problemów naszej opery.

- W końcu pojechały trzy autobusy artystów, którzy zaśpiewali marszałkowi znany hymn „Va, pensiero”... - wspomina z satysfakcją.

Radny twierdzi, że wystarcza mu do działalności sejmikowy standard - dieta radnego 2252 zł i laptop. Na życie zarabia już dwa lata w spółce Damat. Przedtem dyrektorował w Uni-Techu. Teraz Jan Szopiński kandyduje na prezydenta Bydgoszczy.

 

Warto wiedzieć

 

Czarnoskóry, Azjata lub Arab posiadający obywatelstwo na przykład Republiki Francuskiej może zostać radnym w polskim samorządzie. Jest to możliwe, bowiem czynne prawo wyborcze w wyborach samorządowych mają obywatele Unii Europejskiej, niebędący obywatelami RP, którzy najpóźniej w dniu głosowania kończą 18 lat, stale zamieszkują na obszarze danej gminy i nie są pozbawieni prawa wybierania w państwie UE, którego są obywatelami. Obywatel UE niebędący obywatelem polskim zostaje wpisany do rejestru wyborców na wniosek złożony w urzędzie gminy, właściwym ze względu na jego miejsce stałego zamieszkania. Taki wniosek trzeba złożyć najpóźniej do 30 dnia po zarządzeniu wyborów przez premiera RP, co stało się tym razem 15 września.(m)

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski