Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy pracownicy socjalni w Bydgoszczy zarabiają za mało?

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Mówią o sobie, że wykonują pracę odpowiedzialną, często fatalnie postrzeganą, a na pewno niedocenioną. Również finansowo, zwłaszcza, że pracownice socjalne w Bydgoszczy nie mogą liczyć na podwyżki.

Mówią o sobie, że wykonują pracę odpowiedzialną, często fatalnie postrzeganą, a na pewno niedocenioną. Również finansowo, zwłaszcza, że pracownice socjalne w Bydgoszczy nie mogą liczyć na podwyżki.

<!** reklama>

Wystąpienie członków związku zawodowego pracowników socjalnych na posiedzeniu Komisji Rodziny i Polityki Społecznej RM Bydgoszczy miało być ostatnią deską ratunku przed dzisiejszą sesją Rady Miasta. - Miałyśmy nadzieję, że uda się jeszcze na tej sesji zająć naszymi sprawami, tym bardziej, że od 2010 nie mamy waloryzowanych płac, że po raz pierwszy od 18 lat, z okazji listopadowego Dnia Pracownika Socjalnego nie będzie żadnych nagród ani awansów - tłumaczy Danuta Przybyło, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych Regionu Kujawsko-Pomorskiego. - Po raz pierwszy, zamiast oszczędności na premie, trzeba było na bieżąco łatać budżet, dziury po zasiłkach macierzyńskich czy chorobowych. Przewodniczący komisji obiecał, że poświęcone zostanie nam oddzielne posiedzenie, co z tego, kiedy już nie będzie można nic w budżecie zmienić.

Radna SLD, Anna Mackiewicz, członkini komisji, bije się w pierś: - Mieliśmy zbyt napięty program tej komisji, nie udało się przedyskutować wszystkiego. Zaskakujące jest jednak to, że związkowcy twierdzili, że powinniśmy dysponować od nich obszerną, wcześniejszą korespondencją w tej sprawie. My nie znaliśmy problemu, a przecież mogliśmy zareagować. To wymaga wyjaśnienia.

Na dzisiejszej sesji będzie przegłosowywana korekta budżetu, można ją tylko przyjąć lub odrzucić w całości, nie ma już więc miejsca na dodatkowe poprawki.

Związkowcom nie spodobała się też interpretacja danych o wysokości ich uposażenia (przygotowana dla radnych przez kierownictwo MOPS). - Dodaje się, na przykład, wysokość unijnego dodatku z kończącego się za 2 miesiące programu „Krok do przodu” - tłumaczy Danuta Przybyło. - To niecałe 200 złotych za pracę po godzinach, na przykład pełnienie funkcji asystenta rodziny. Nie każdy pracownik socjalny w tym programie uczestniczy, mogą to zresztą robić także osoby z zewnątrz, operujemy więc wirtualnymi danymi.

Przewodnicząca związku podkreśla, że tak niedoszacowany jest wysiłek nie tylko pracowników środowiskowych, ale i tych zatrudnionych w domach pomocy społecznej. - Chcielibyśmy zarabiać tyle, co nauczyciele albo ratuszowi urzędnicy - mówi. - Wykonujemy odpowiedzialną, trudną pracę. Nie mamy często gorszego wykształcenia niż pedagodzy, za to często opinia publiczna krzywdząco postrzega to, co robimy.

- Sama jestem nauczycielskim związkowcem i wiem, że potrafimy być skuteczni w walce o pieniądze. Naprawdę jednak, nie jesteśmy faworyzowani przez budżet państwa - ocenia Anna Mackiewicz. - Nie odważyłabym się też wartościować naszych zajęć. Można jednak i trzeba porównać, jak z kasy miasta opłacani są pracownicy obsługi - i w szkołach, i w pomocy społecznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!