Czy nowelizacja ustawy zatrudnieniowej pomoże bezrobotnym?

Jak już wczoraj informowaliśmy, ustawa miała w nowym kształcie wejść w życie 1 marca, podpisana została jednak dopiero w piątek, co oznacza, że moc wykonawczą zyska prawdopodobnie w połowie maja.
[break]

Uwięzieni w jednym worku

Generalne założenie jest takie, żeby pomoc adresowana do bezrobotnych była skuteczniejsza, indywidualnie ukierunkowana. Wymyślono więc stworzenie, do końca bieżącego roku, każdemu bezrobotnemu (już zarejestrowanemu i dopiero rejestrującemu się) profilu. Powstanie on w oparciu o dane zgłaszane przy rejestracji i specjalny wywiad, przeprowadzany przez doradcę zawodowego. Będzie z niego wynikało, jakie przygotowanie, doświadczenie zawodowe i jaką motywację ma poszukujący zatrudnienia. Na tej podstawie zostanie przypisany do określonej grupy (profilu) bezrobotnych. Urząd będzie miał potem miesiąc na stworzenie Indywidualnego Planu Działania. Każda z grup może liczyć na zastrzeżony dla niej katalog pomocy urzędu pracy (od klasycznego pośrednictwa pracy po propozycje robót interwencyjnych).

Każdy bezrobotny będzie (co najmniej raz na 30 dni) monitorowany z postępów, jakie w ramach IPD poczynił. Najaktywniejsza grupa I ma 180 dni na uzyskanie efektów, mniej aktywna II - 540, a III, najsłabsza społecznie - 720 dni. Jeśli plan nie wypali, po tym czasie trzeba będzie profil układać od nowa i szukać nowych pomysłów.

Słabe w programie jest to, że bardzo trudno jest w trakcie obowiązywania IPD przejść z grupy do grupy. - A może być tak, że kogoś z pierwszego profilu pracodawca zamierza zatrudnić, ale pod warunkiem doszkolenia - tłumaczy Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - My moglibyśmy zaoferować stosowny kurs, finansowany na przykład przez Unię Europejską, tyle że szkolenia zawodowe będą teraz przypisane tylko do bezrobotnych z drugiej grupy, teoretycznie wymagającej większej pomocy od państwa...

Kto zapłaci za bon?

Nowelizacja ustawy zatrudnieniowej przewiduje też pakiet nowych rozwiązań, które mają pomóc skutecznie walczyć z bezrobociem. Są nimi tzw. bony - na szkolenie, staż czy zasiedlenie. Te „narzędzia” walki z bezrobociem mają być skierowane do tych, którzy znaleźli sobie zatrudnienie poza stałym miejscem zamieszkania i chcą się przeprowadzić. Jak zapewniało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, dzięki tej dotacji, bezrobotny otrzyma ponad 7 tysięcy złotych. I tu zaczynają się schody...

Nie udało się? Trzeba oddać!

Oczywiście, nic bowiem „za darmo”. Bon przyznawany będzie na wniosek osoby bezrobotnej, której zgłoszenie będzie musiało zawierać, np. oświadczenie przyszłego pracodawcy uprawdopodobniające zatrudnienie. Nowe miejsce musi być też oddalone co najmniej 80 km od dotychczasowego adresu zamieszkania, a bezrobotny, który skorzysta z tego bonu, będzie też musiał udokumentować, że pracuje poza miejscem stałego zamieszkania przez co najmniej 6 miesięcy (jeśli nie utrzyma pracy przez ten czas, w ciągu 8 miesięcy będzie musiał zwrócić pieniądze). Eksperci rynku pracy zwracają uwagę, że ta forma może się nie przyjąć nie tylko z powodu tych obostrzeń, ale i tradycyjnie małej mobilności zawodowej Polaków. Dyrektor bydgoskiego PUP martwi się jednak czym innym: - Te nowe narzędzia aktywizacji zawodowej wymagają dużo nakładów. Tymczasem my... nie dostaliśmy żadnych dodatkowych pieniędzy. Co mamy zrobić? - pyta retorycznie Tomasz Zawiszewski.