https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy lepszy byłby "žGłos Wójta"?

Grażyna Ostropolska
- Pani wójt wprowadza cenzurę! - oskarża Marzanna Kreja, redaktor naczelna samorządowego miesięcznika „Głos Białych Błot”.

- Pani wójt wprowadza cenzurę! - oskarża Marzanna Kreja, redaktor naczelna samorządowego miesięcznika „Głos Białych Błot”.

- To niedopuszczalne, aby w przekazanym do druku numerze było 150 błędów w pisowni, a naczelna łamała regulamin zatwierdzony uchwałą rady - kontratakuje wójt Katarzyna Kirstein-Piotrowska.

Ważą się losy gazety, padają oskarżenia, górę biorą emocje. Skutek jest taki, że od lipca mieszkańcy Białych Błot nie dostają samorządowego pisma. Zdążyli się do niego przyzwyczaić. Niedawno „Głos Białych Błot” obchodził piętnaste urodziny. Raz był lepszy, raz gorszy, ale pisano tam o nich i dla nich. Nowa naczelna (wybrała ją w marcu Rada Gminy) zapowiedziała radykalne zmiany.

- Zniesiono cenzurę, ale czy można mówić o niezależnej prasie samorządowej, kiedy jest regułą, że wójt lub sekretarz sprawdza każdy numer gazety przed oddaniem do druku? Mamy szansę stać się pismem, które przełamie te niedobre tradycje - zadeklarowała Marzanna Kreja we wstępniaku do pierwszego numeru. W drugim zainicjowała kampanię „Mniej cenzury, więcej wolności słowa w mediach samorządowych”. Zaczęła od podania zarobków najlepiej opłacanych urzędników w gminie. Przywołała na łamach „Głosu Białych Błot” krytyczną wobec pani wójt naszą publikację: „Witamy na ranczu Białe Błota” („Express Bydgoski” z 27 maja) i próbowała o niej z Katarzyną Kirstein-Piotrowską porozmawiać. - Pani wójt poprosiła o przekazanie pytań mailem, ale na nie nie odpowiedziała - Kreja wspomina moment, w którym czerwcowy numer miesięcznika okazał się ostatnim.

<!** Image 2 align=none alt="Image 179044" sub="Marzanna Kreja, Wojciech Cichoszewski i Maria Wolsztyńska z ocenzurowanymi wydaniami „Głosu Białych Błot”, które nigdy nie dotarły do czytelników. Fot.: Tadeusz Pawłowski">

Przypomina, że zgodnie z umową, redaktor naczelna odpowiadała za przygotowanie gazety i korektę, a pani wójt miała 48 godzin na wniesienie uwag przed oddaniem gazety do druku. - Przekazałam jej projekt trzeciego numeru - wspomina - i zaczęły się schody. Wróciły do mnie teksty upstrzone poprawkami. Myślę, że pani wójt nie spodobał się mój wywiad z Marleną Witkowską-Rypiną o konkursie na dyrektora WOK i nie chciała dopuścić do jego publikacji - sugeruje Kreja.

- Nie ingerowałam w treść, ale jako wydawca nie mogłam pozwolić, by za gminne pieniądze wyszło pismo ze 150 błędami w pisowni - tak Katarzyna Kirstein-Piotrowska tłumaczy zatrudnienie korektora.

<!** reklama>

- Kto stawia kropki w tytule lub podtytule, pisze, że „tekst jest źle połamany” albo poprawia Brzechwę? - oburza się redaktor naczelna. - Większość z tych uwag ma na celu czepianie się, a w efekcie cenzurę i niedopuszczenie do wydania czasopisma - zarzuca pani wójt w oficjalnym piśmie. Prosi o kontakt z korektorem, ale jego dane... utajniono. Dlaczego?

- Ta osoba już nie chce robić korekty, ani rozmawiać z panią Kreją, która pozwala sobie na niegrzeczne uwagi - wyjaśnia Anna Rywak, sekretarz Urzędu Gminy Białe Błota.

Z udziału w kolegium redakcyjnym „Głosu Białych Błot” zrezygnował Marian Wiśniewski. - Regulamin, zatwierdzony uchwałą rady, był łamany. Kolegium zbierało się w niepełnym składzie. Akceptowaliśmy artykuły do druku, a potem ukazywały się materiały, których nie widzieliśmy na oczy. To była samowola naczelnej - podaje jeden z powodów rezygnacji.

Elwira Zwolińska, rzeczniczka Urzędu Gminy Białe Błota, desygnowana do kolegium redakcyjnego przez panią wójt, też oskarża Kreję o łamanie regulaminu. - Nie dość, że nie omawiała planu swojego felietonu na posiedzeniu kolegium, to jeszcze nie przedkładała go do akceptacji przed oddaniem do druku - zarzuca naczelnej.

- Omawiać plan felietonu? Przecież to nonsens! - ocenia Kreja. Maria Wolsztyńska, członek kolegium redakcyjnego i radna gminy Białe Błota, trzyma stronę naczelnej. - Już wcześniej zdarzały się przypadki, że pani wójt wstrzymywała wydawanie samorządowego pisma. W 2008 roku Rada Gminy powołała komisję rewizyjną i ta ustaliła, że przyczyną była ingerencja Katarzyny Kirstein-Piotrowskiej w decyzje kolegium redakcyjnego - pokazuje dokument.

Do tych, którzy oskarżają wójta Białych Błot o cenzurę, należy też Wojciech Chociszewski, były redaktor naczelny „Głosu Białych Błot”. - W ubiegłym roku zawiadomiłem prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wójta Katarzynę Kirstein-Piotrowską. Ingerowała w treść artykułów, zatwierdzonych przez kolegium redakcyjne i wstrzymywała wydanie samorządowego pisma, uniemożliwiając mieszkańcom dostęp do informacji - twierdzi Chociszewski. Uważa, że pani wójt naruszyła art. 44 prawa prasowego, który stanowi, że kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową, podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności.

Do sprawy wrócimy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski