Przebudowa zajezdni tramwajowej przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy

Przy okazji kryzysu komunikacyjnego w Bydgoszczy w przestrzeni publicznej pojawiła się krótka, choć znacząca lista przykładów lekceważenia przez władze miasta głosu bydgoszczan w sprawach komunikacyjnych.
Czytamy: "Otwarcie linii tramwajowej do Fordonu - jako pracownicy sklepów zlokalizowanych w rejonie ulicy Rejewskiego zebraliśmy kilkaset podpisów, by dostosować kilka kursów do naszych godzin pracy. Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy miał nas gdzieś".
Podobnie było na przełomie jesieni i zimy 2019 roku - zebrano wówczas pół tysiąca podpisów za zwiększeniem częstotliwości kursów na przepełnionej linii 59. Podpisy trafiły do kosza.
Nie inaczej było przy niedawnym otwarciu linii tramwajowej w ciągu Kujawskiej i związaną z tym zmianą siatki połączeń. Zdaniem internautów, ZDMiKP znów zlekceważył głos mieszkańców, skracając linię 61 do placu Kościeleckich. W tym przypadku także była podpisana przez 500 osób petycja.
- Od ponad dekady, wraz z m.in. Bydgoskim Ruchem Miejskim czy Stowarzyszeniem na rzecz Rozwoju Transportu Publicznego w Bydgoszczy, walczyliśmy i nadal walczymy o atrakcyjniejsze taryfy biletowe. Regularnie wypominamy błędy przy planowaniu. Mówiliśmy także o włączaniu kolei w system transportowy. Przypominaliśmy, że inwestycje w nowe linie tramwajowe i tabor to nie wszystko. Wiedzą i wiedzieli lepiej. Przykładów było i jest więcej. Kto jest czyim zakładnikiem? Kto ma gdzieś mieszkańców miasta? - pyta na Facebooku Daniel Kaszubowski.
- Konsultacje społeczne to nie referendum w którym decyduje większa liczba głosów. Transport publiczny na terenie miasta kształtujemy za zachowaniem wielu czynników w tym między innymi: koszt, dostępność taboru, połączenia tramwaje, liczba pasażerów. Bierzemy po uwagę głosy mieszkańców ale przy tworzeniu np. siatki połączeń to nie liczba podpisów decyduje, którędy będą kursowały autobusy. Idą tym tokiem autobusy jeździłyby tylko do osiedli gdzie zebrano takich głosów najwięcej a nie o to chodzi w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej, która ma być dostępna dla wszystkich mieszkańców - zauważa Tomasz Okoński, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Kładka nad Wojska Polskiego - konsultacje niewiele dały
Ale kolejny, niedawny przykład jest nadto jaskrawy. Kładka nad ul. Wojska Polskiego na bydgoskich Wyżynach zniknie, mimo że większość osób podczas konsultacji społecznych chciała budowy nowej. Bydgoscy drogowcy jednak postawili na przejście naziemne z sygnalizacja świetlną. Konsultacje społeczne w tej sprawie odbyły się w kwietniu br.
- W głosowaniu 985 osób opowiedziało się za przejściem naziemnym, natomiast 1648 osób – za budową nowej kładki, natomiast 63 głosy były bez wskazania żadnego wariantu - informuje Tomasz Okoński, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Warto jednak wspomnieć, że siedem bydgoskich organizacji społecznych, które złożyły pisma w ramach konsultacji, jednomyślnie rekomendowały wariant zakładający likwidację kładki.
Naziemne przejście jest w budowie tańsze.
Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy, wylicza wiele konsultacji społecznych, których wyniki przez ratusz i drogowców zostały uwzględnione. Ostatnie dotyczą przebudowy układu drogowego związanego z budową nowej siedziby Akademii Muzycznej.
- Konsultacje były okazją do wprowadzenia m.in. korekt oraz wyjaśnień wielu szczegółów związanych z budową nowego układu drogowego - informuje Marta Stachowiak. - Nowa koncepcja uwzględnia już przygotowaną dokumentację dla rozbudowy trasy WZ, która przewiduje wykonanie kładki nad ulicą Kamienną. Układ chodników w opiniowanym projekcie został dostosowany do przyszłej lokalizacji kładki. Ponadto na etapie wykonywania projektu organizacji ruchu ZDMiKP rozważy wprowadzenie tymczasowego przejścia dla pieszych pomiędzy ulicami Sułkowskiego i Gdańską. Koncepcja inwestycji zostanie skorygowana i uzupełniona o dodatkowe zjazdy.