Gdy czasem patrzymy na życie publiczne - polityków, celebrytów - wydawać się ono może gniazdem skorpionów, a niektóre obserwowane tam zachowania są po prostu obrzydliwe.
Czy jednak sami postępowalibyśmy inaczej, gdybyśmy znaleźli się w podobnych warunkach?
Wyobraź sobie, że trzy osoby siedzą przy stole - - ty, kobieta i mężczyzna. Na stole leży dużo pieniędzy (powiedzmy, dwa razy więcej niż kosztuje twój samochód). Ta kwota zostanie podzielona między was tak, jak ustali większość (czyli co najmniej dwie osoby). <!** reklama>
Kto da więcej?
Sprawiedliwie byłoby podzielić pieniądze na trzy równe części. Ale właśnie gdy chcesz to zaproponować, kobieta mówi do ciebie: „Słuchaj, umówmy się, że podzielimy pieniądze pół na pół między nami, a ten facet nie dostanie nic. Jest nas większość, przepchniemy taki wariant&” Zanim zdążysz zareagować, mężczyzna mówi do ciebie: „Oddam ci 60 procent tej kwoty a sam wezmę 40 procent, byle tylko wyeliminować tę babę& Zgoda?”
Jak zachowasz się w tej sytuacji? Czy będziesz dążyć do sprawiedliwego podziału? Czy raczej będziesz manipulować innymi tak, aby uniknąć wykluczenia z gry i zwiększyć swoje zyski?
Nie ma sprawiedliwości?
Gdybyśmy naprawdę przeprowadzili taki eksperyment, okazałoby się, że rzadko dochodzi do sprawiedliwego podziału. Zwykle między uczestnikami rozpoczyna się spór, który trwa długo i kończy się tym, że jedna osoba uzyskuje około 50 procent kwoty, druga 30 procent, a trzecia 20 procent.
Jak sądzisz, którą z tych osób ty byś był (była)? I dlaczego niektórym ludziom udaje się uzyskać znacznie więcej niż innym?
Psycholodzy odkryli, że najwięcej zyskują tak zwani makiaweliści (od nazwiska szesnastowiecznego włoskiego pisarza politycznego, Niccolo Machiavellego, który twierdził, że oszustwo w życiu publicznym jest dobre i konieczne, a cel uświeca środki). Makiaweliści skłonni są do manipulowania innymi i umieją to robić. Kłamią tak samo często jak inni, ale są w tym skuteczniejsi; gdy współzawodniczą, potrafią wymyślać bardziej efektywne sposoby przeszkadzania rywalowi w działaniu. A gdy zachowują się niezgodnie ze swoimi przekonaniami i wartościami, potrafią to znieść bez wstydu i wyrzutów sumienia.
Bycie makiawelistą często się opłaca, ale nie jest łatwe, wymaga bowiem wielu kompetencji i umiejętności radzenia sobie z własnymi emocjami. Makiaweliści potrafią zachować zimną krew, gdy inni wychodzą ze skóry. Umieją trzymać dystans i nie angażują się emocjonalnie w różne działania (nawet własne), choć umieją stworzyć pozory takiego zaangażowania. W swoim działaniu kierują się też przede wszystkim racjonalnymi, a nie emocjonalnymi przesłankami. W naszej grze makiaweliści otrzymują więcej, bo potrafią stworzyć pozory przyjaźni, więc są włączani do niemal każdej koalicji.
Uczciwość nie popłaca?
Ci, którzy w naszej grze dostaną najmniej, sztywno trzymają się przekonań. Uważają, że jeśli coś nie jest moralnie dobre, to kompromis jest wykluczony i że uczciwość jest zawsze najlepszą polityką.
Moglibyśmy dojść do wniosku, że nieuczciwość popłaca. Nie jest to do końca prawda. Makiawelizm sprawdza się przede wszystkim w życiu publicznym, nie w życiu prywatnym. W dodatku jest skuteczny jedynie do pewnego momentu. Gdy inni zorientują się, że mają do czynienia z makiawelistą, ten traci wszystko.
Gdzieś pomiędzy makiawelizmem a sztywnym traktowaniem wszelkich norm moralnych i wartości mieści się większość z nas. W grach społecznych, które organizują psycholodzy, te przeciętne osoby uzyskują mniej więcej tyle, ile dostałyby przy sprawiedliwym podziale dóbr..
O autorze: Dr Marcin Florkowski jest psychologiem, adiunktem na Uniwersytecie Zielonogórskim, diagnostą i terapeutą w poradni psychologiczno -pedagogicznej