Tartak stoi w miejscu, gdzie już pod koniec 2018 roku ma przebiegać trasa łącząca ul. Wojska Polskiego i al. Jana Pawła II. Przy obróbce drewna pracuje obecnie 13 osób, w tym 11 niepełnosprawnych.
Właściciel obawia się o przyszłość zakładu. - Mogę przenieść go w inne miejsce, ale prezydent Bydgoszczy nie chce ze mną rozmawiać na temat sprzedaży działki. Na uruchomienie całej linii technologicznej potrzebuję pół roku - mówi Krzysztof Pietrzak.
Władze wybrały rozwiązania siłowe. Wojewoda wydał dwa tygodnie decyzję ZRID, na mocy której właściciel tartaku ma zostać wywłaszczony. Krzysztof Pietrzak twierdzi, że wojewoda złamał prawo.
Mogę przenieść tartak w inne miejsce, ale prezydent Bydgoszczy nie chce ze mną rozmawiać o odkupieniu działki. - Krzysztof Pietrzak
Dlaczego? Po pierwsze, nie powiadomił w trakcie procedury jednej ze stron postępowania, a ponadto wydał zgodę na realizację inwestycji, mimo że sprawę wciąż bada Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
SKO prowadzi bowiem postępowanie o stwierdzenie nieważności decyzji środowiskowej, wydanej w lutym 2015 roku przez prezydenta Bydgoszczy.
- Wojewoda miał pełną wiedzę, że toczy się takie postępowanie i wie, że prawo nakazuje wstrzymać się z wydaniem decyzji w przypadku kiedy toczy się w organie wyższej instancji postępowanie administracyjne z tym związane - poskarżył się przedsiębiorca do bydgoskiej prokuratury.
Rzecznik Urzędu Wojewódzkiego Adrian Mól zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Wydana decyzja uwzględnia wszelkie normy prawne, w tym dotyczące trybu prowadzenia postępowania administracyjnego w tym zakresie - informuje.
Jeśli okaże się, że decyzja była wydana bezprawnie, możliwe jest, że cała inwestycja ulegnie opóźnieniu.
Krzysztof Pietrzak pożalił się na działania wojewody do premier Beaty Szydło i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Wojewoda złamał prawo. Czy o taka Polskę chodziło PiS? - pisze.
Kto ma rację w tym sporze?