Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy agresja stała się sposobem okazywania sprzeciwu?

Oprac. Bartłomiej Makowski
Kilka dni temu Kuba Wojewódzki został oblany żrącym płynem przez nieznanego sprawcę. Grzegorza Miecugowa na tegorocznym Przystanku Woodstock uderzył człowiek trzymający kartkę z napisem „TVN kłamie”. Witrynę restauracji należącej do Piotra Najsztuba zdewastowali anarchiści.

Kilka dni temu Kuba Wojewódzki został oblany żrącym płynem przez nieznanego sprawcę. Grzegorza Miecugowa na tegorocznym Przystanku Woodstock uderzył człowiek trzymający kartkę z napisem „TVN kłamie”. Witrynę restauracji należącej do Piotra Najsztuba zdewastowali anarchiści. Czy agresja stała się sposobem okazywania sprzeciwu wobec odmiennych, m.in. dziennikarskich, poglądów?


<!** Image 5 align=left alt="Image 223293" >Piotr Krupa, poseł z okręgu bydgoskiego, Twój Ruch

Z tolerancją na cudze poglądy jest w Polsce nie najlepiej. Polacy nie tylko są mało tolerancyjni, ale też nie chcą zmienić tego stanu rzeczy. Przykładem są organizowane nie tak dawno bydgoskie Dni Różnorodności, gdzie można było porozmawiać z ateistą, gejem czy transwestytą. Bydgoszczanie nie tylko nie wykazali zainteresowania (w przeciwieństwie do mieszkańców innych miast, gdzie zorganizowano podobne spotkania), ale niekiedy wobec takich ludzi okazywali wrogość - w takich zachowaniach przodują ruchy narodowe, które niewiele mają wspólnego z tolerancją. Nie widziałem, żeby ludzie należący do mniejszości światopoglądowych chodzili na wiece PiS i tam rzucali obelgi i przekleństwa. Gdzie leżą źródła tego stanu rzeczy? Ja widzę dwa. Po pierwsze, strach przed krytyką Kościoła katolickiego, który jest instytucją skostniałą, nieprzychylną poglądom odmiennym od własnych przekonań. Drugi problem to edukacja - szkoły nie uczą współodpowiedzialności, tolerancji, raczej - rywalizacji i myślenia w kategoriach: czarne - białe Przykład idzie też z góry - jeśli komisja Macierewicza coś powie, to nie liczy się z polemiką.

<!** Image 4 align=left alt="Image 223293" >Jan Krzysztof Ardanowski, poseł z okręgu toruńskiego, PiS

W Polsce mamy piękną tradycję tolerancji wobec odmiennych poglądów. Myślę tu na przykład o traktowaniu na przestrzeni wieków Żydów czy innowierców. Nie chcę generalizować, ale występowanie u Polaków zawiści, zazdrości, rzucanie kalumnii to dowód na to, że od tej tradycji odchodzimy. Mowę nienawiści odczuwa się w polskim dyskursie publicznym na co dzień. W Sejmie to chleb powszedni. Przoduje w tym szczególnie poseł Niesiołowski. PiS często spotyka się z brakiem tolerancji wobec swoich poglądów - wykrzykiwanie, że wszyscy powinniśmy trafić do więzienia, raczej mową miłości nie jest. W świecie celebrytów i polityków taka praktyka, niestety, się przyjęła, co wpływa na reakcje społeczeństwa. Stąd pojawiają się i pojawiać się będą takie incydenty, jak np. w łódzkim biurze PiS, do którego wtargnął człowiek z zamiarem zabicia kogoś z naszego ugrupowania. Stosuję zasadę, aby nawet w ostrej polemice nie używać ostrych słów. Wyzywanie się jest nieuprawnione, jeśli nawet się nie zgadzamy, myślimy całkowicie odmiennie, to powinniśmy się szanować - jesteśmy w końcu jednym narodem.

<!** Image 7 align=left alt="Image 223293" >Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu, SLD

Sam bywałem ofiarą agresji ze względu na swoje poglądy. Przed Bożym Narodzeniem przyszła do mnie starsza pani i próbowała mnie przekonać, żebym nie popierał wniosku o liberalizację prawa aborcyjnego. Wyciągnęła nóż kuchenny i powiedziała, że jeśli nie zmienię zdania, to ona zrobi sobie coś złego. Powinienem był wezwać policję, ale biorąc pod uwagę to, że zbliżały się święta, a ta pani pewnie miała wnuki, właściwie zrobiło mi się jej żal. Porozmawialiśmy i jakoś udało mi się ją odwieść od pomysłu samookaleczenia. W pobliżu Sierpca dwa samochody chciały zepchnąć mnie z szosy. To zresztą niejedyne takie przypadki. Dostaję sporo nienawistnych listów - anonimy pełne przekleństw, agresywnych słów - im ich więcej, tym częściej zdarza się, że na końcu gdzieś napisane jest, że dany nadawca jest związany z Radiem Maryja. Osobiście uważam, że brak tolerancji nie jest cechą narodową Polaków. A sposobem na walkę z tym zjawiskiem jest zwracanie na nie uwagi, krytykowanie nieprzejednanych, nienawistnych postaw.

<!** Image 3 align=left alt="Image 223293" >o. Grzegorz Dobroczyński, jezuita, publicysta

Z Europejskiego Badania Wartości, przeprowadzanego we współpracy z Polską Akademią Nauk, wynika, że mieścimy się w średniej europejskiej, jeśli chodzi o tolerancję. Z łaciny „tolerare” znaczy „ścierpieć”, ścierpieć inność drugiej osoby. Tolerancja to nie „wszystkoizm”, to zrozumienie, a niekoniecznie przyjęcie. W momencie kiedy jednostka lub grupa zaczyna prowokować swoim zachowaniem ogół, może się spodziewać reakcji ze strony innych jednostek czy grup. Świadome prowokowanie jest formą nihilizmu. Z drugiej strony, bardzo istotne jest nastawienie, jakie budują w ludziach media. Po fali przekazów o pedofilii wśród księży moi znajomi duchowni zostali słownie zaatakowani, w ich kierunku padły wyzwiska. Znam wiele takich przypadków. Winna jest tutaj skłonność do generalizowania, ograniczania się do stereotypów. Uważam, że to domena raczej konkretnych ludzi niż społeczeństwa - nie chce nam się poznawać poglądów innych. Łatwiej jest cudzego zdania nie przyjmować, a nawet je zwalczać.

<!** Image 6 align=left alt="Image 223293" >Prof. Marek Jeziński, politolog, socjolog, medioznawcza UMK

Tolerancja to obecnie słowo sztandar. Lubimy określać się przymiotnikiem „tolerancyjny”, a przecież w każdym z nas istnieją bariery i jest to naturalne. Moim zdaniem, nie można mówić o tolerancyjności społeczeństwa, raczej o tolerancyjności jednostek. Kluczowe w dyskursie publicznym jest kalkulowanie przez polityków i dziennikarzy ostrości wypowiedzi. Dla tych pierwszych z tego powodu, że od tego zależy pojawienie się w mediach, co z kolei jest obecnie warunkiem istnienia w sferze publicznej - stąd kontrowersyjne wypowiedzi posłanki Pawłowicz czy posła Górskiego. W przypadku tych drugich, chodzi o to, że swoimi wypowiedziami czasami prowokują społeczeństwo, chcą w ten sposób udowodnić istnienie fobii i uprzedzeń społecznych. Późniejsze akty agresji skierowane w stronę publicystów to dowód potwierdzający tezę o naszej nietolerancji. Choć, oczywiście, nie zawsze tak jest, np. redaktor Miecugow został namaszczony na szatana przez środowiska prawicowo-ksenofobiczne i to stało się przyczyną ataku na jego osobę. Prowokowanie zachowań agresywnych to w pewnym sensie część sfery publicznej.Czy jest szansa na zmianę tego stanu rzeczy? Ja jej nie widzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!