https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cztery szanse na pożegnanie

Michał Żurowski
Im silniej rozbudzone nadzieje, tym jeszcze większe rozczarowanie. Banalne? Ale trafne. Przypomniał to nam (i sobie przede wszystkim) przedwczoraj wieczorem Zbigniew Bartman.Zaraz po porażce siatkarzy z Rosją. Nic dodać, nic ująć. Zwłaszcza, że ten banał, z każdym dniem zbliżającym nas do końca igrzysk, staje się coraz bardziej uniwersalny.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Im silniej rozbudzone nadzieje, tym jeszcze większe rozczarowanie. Banalne? Ale trafne. Przypomniał to nam (i sobie przede wszystkim) przedwczoraj wieczorem Zbigniew Bartman.Zaraz po porażce siatkarzy z Rosją. Nic dodać, nic ująć. Zwłaszcza, że ten banał, z każdym dniem zbliżającym nas do końca igrzysk, staje się coraz bardziej uniwersalny.

**Wszak związek przyczynowo - skutkowy między balonem nadziei nadmuchanym bez opamiętania, a hukiem w chwili jego pęknięcia, nie dotyczy tylko Radwańskiej i siatkarzy. Tak przecież wyglądał niemal każdy dzień tych igrzysk z udziałem naszych reprezentantów. Bo każdy dzień przynosił zawód. I niezmiennie to samo (tylko adresaci się zmieniali) pytanie: po jaką cholerę tylu ich tam pojechało. <!** reklama>W środę do eliminacji rzutu oszczepem stanęło 42 zawodników. W tym - uwaga! - trzech zuchów z Polski. Więcej niż Niemców, Rosjan, Amerykanów i Brytyjczyków! Trzech oszczepników wystawiły tylko dwie potęgi: Czesi i Polacy! Tyle, że Czech Vitezslav Vesely wygrał te kwalifikacje, jak „na szczudłach” (88,34 m), a Polacy& standard: miejsce 19. Janik (78,90 m), 28. Rakoczy (77,36 m) i lokata przedostatnia - 42. Osewski (71,19 m). No, to są jakieś jaja! Skąd ci panowie się tam wzięli? Nikt w PZLA, ani w PKOl. nie spojrzał do tabel czy wyników mityngów, by ocenić ich szanse? I tak można w kółko. Ocena występu naszej ekipy olimpijskiej jako całości jest tak dramatycznie niska, że słyszałem nawet następującą (obrazoburczą, ale może i niegłupią) teorię& Ponieważ nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, nawet w klęsce siatkarzy da się znaleźć coś pożytecznego. Bo gdyby wygrali te igrzyska, naród oszalałby z radości, a odpowiedzialni za polski sport użyliby ich medalu jak listka figowego, do schowania wstydu z występu swoich wybrańców. Mówiąc krótko: medal siatkarzy - zresztą nie tylko złoty, jakikolwiek - mógłby zafałszować prawdziwy obraz całości. A tak, jest goło i niewesoło, a może być jeszcze gorzej. Patrząc w metryki nie tylko naszych medalistów, ale większości czołowych zawodników, trzeba już dziś zapytać: po ile medali pojadą Polacy za cztery lata do Rio? Po pięć? Czy będziemy ich oczekiwać zdecydowanie więcej? Na przykład& ośmiu. Tymczasem jednak jeszcze trzy dni emocji w Londynie. Ostatni weekend szans, które - oby w proporcjach z ub. piątku - chciałoby się zamienić na medale. Nie ma tego wiele: dziś Anita Włodarczyk wśród czterech-pięciu faworytek finału rzutu młotem i Łukasz Michalski w roli „czarnego konia” skoku o tyczce. Jutro sprinterzy konkurencji kajakarskich - Marta Walczykiewicz i Piotr Siemionowski. Niemal pewniacy. Spieszmy się oglądać igrzyska. Tak szybko się kończą.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski