Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czego pragną kobiety?

Redakcja
John Turturro, aktor spełniony (m.in. nominacja do Złotego Globu za „Quiz Show”), zabrał się za reżyserowanie. Nierzadki to przypadek, czasem dający dobre efekty. Tak też było z pierwszymi filmami, które nakręcił w nowej funkcji - na przykład docenionym na festiwalu w Wenecji „Romance and Cigarettes”.

Pracą nad „Casanovą po przejściach” Turturro wprawił jednak w rozterkę miłośników kina. Znani aktorzy po to bowiem siadają w reżyserskim foteliku, by zrealizować oryginalne wizje, pokazać coś, czego nikt im wcześniej, jako aktorom, nie zaproponował. Turturro natomiast postanowił zrobić dzieło wtórne. W dodatku do jego realizacji zatrudnił osobę, której styl naśladuje. Ta osoba to Woody Allen. Myślę, że gdybym wcześniej nie wiedział, że „Casanovę po przejściach” nakręcił Turturro, to po seansie gotów byłbym iść o zakład, że to film Allena. Znak, że Turturro świetnie odwzorował kino twórcy „Manhattanu”. Ale tylko odwzorował.
Pomysł na fabułę - również autorstwa Turturro - jest prosty i genialny zarazem. Allen gra postać, z którą jest zżyty od zawsze - cwanej, żydowskiej gapy z Nowego Jorku. Jego Murray prowadzi skromny antykwariat, z którego dochody nie dają podstaw do godnej egzystencji. Trzeba wymyślić inny geszeft - najlepiej taki, by się nie narobić. Przyjacielem Murraya jest cichy florysta, mężczyzna po przejściach (tę rolę 57-letni reżyser zostawił dla siebie). Za namową Murraya, świeżo upieczonego stręczyciela, jego druh przemieni się w tajemniczego Fioravante, speca od ars amandi. Pierwszą kobietą, która doceni jego talent, będzie zaniedbywana przez męża pani dermatolog w powabnej postaci Sharon Stone.
Z przyjemnością ogląda się subtelnie, niespiesznie pokazywane sposoby obsługi samotnych pań przez Fioravatne. Widzowie żałujący, że nie są macho, przekonają się, że seksualna wydajność wcale nie musi być warunkiem sukcesu. Niestety, opowieść zepsuło nieco uwikłanie jej w konflikt pomiędzy głównymi bohaterami i członkami ortodoksyjnej gminy żydowskiej. Nie jest to wątek, bez którego fabuła mogłaby się obyć, a wręcz przeciwnie, wydaje się naciągany. Czyżby reżyser Turturro uznał, że bez podkreślania żydowskiego rodowodu Murraya i jego odstępstwa od żydowskiej moralności nie da się w pełni wykorzystać komicznego potencjału Woody’ego Allena?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!