Ewa Polkowska, po dwóch latach pobytu w łotewskim Jekabpils wróciła już do domu. „Doman” nie pojedzie na Łotwę i nad Dźwiną coraz mniej będzie Krajny.
<!** Image 2 align=right alt="Image 124242" sub="Polska szkoła w Jekabpils powstała 15 lat temu. Dzięki pomocy polskich władz i licznym darom z kraju została dobrze wyposażona Fot. Archiwum ewy Polkowskiej">- Dobrze, że jest Internet i skype, bo chociaż w ten sposób i przy okazji prywatnych wyjazdów uda się zachować nawiązane przyjaźnie. Jeszcze przed rokiem myślałam, że uda się nam podjąć ściślejszą współpracę i lepiej poznać - mówi Ewa Polkowska, która skończyła pracę w polskiej szkole w mieście wielkości Nakła.
Do Jekabpils trafiła przed dwoma laty z córką Mają, gdzie obie nie tylko uczyły polskiego. - Wykorzystałyśmy zainteresowanie, szczególnie starszych osób, wszystkim co polskie i prezentowałyśmy nasz krajeński folklor. Razem z Towarzystwem Miłośników Kultury Ludowej „Doman” ze Ślesina przygotowałyśmy wystrój sali Domu Kultury w Jekablis podczas zjazdu Zwiazków Polaków na Łotwie. Pokazałyśmy nasze palmy wielkanocne i biało-czerowne kwiaty z krepy.
Ściślejsze kontakty planował też „Doman”, który podobnie jak wcześniej we Francji chciał zaprezentować nie tylko rodakom krajeński folklor: tańce, przyśpiewki, wystrój pomieszczeń, świateczne ozdoby i kuchnię. Przygotował nawet projekt „Łotwa, Krajna, czy tylko łączy nas Bałtyk”.
<!** reklama>- Niestety, na jego realizację dostaliśmy dwa zamiast 10 tysięcy, o które wnioskowaliśmy i prezentację w Jekabpils przygotujemy w 2009 roku - planowała przed rokiem Barbara Jasińska, prezes „Domana”, ale i teraz ze względu na brak pieniędzy nie uda się to.
Na kłopoty nad Notecią nałożyły się łotewskie, nad Dźwiną.
- Na Łotwie jest poważny kryzys - wyjaśnia Ewa Polkowska. - Zaczynamy nawet martwić się o przyszłość polskiej szkoły.
Polska Szkoła Szkoła powstała 15 lat temu. Dzięki pomocy polskich władz i licznym darom z kraju jest bardzo dobrze wyposażona.
- Teraz szkołę przeniesiono do łotewskiego gimnazjum w innym miejscu. Nie wiemy, co się stanie z jej wyposażeniem. Kryzys sprawił, że do zera ograniczone są kontakty z placówkami w Polsce. W tym roku nie wyjedzie na wakacje do Sokołowa Podlaskiego, partnerskiego miasta, ani jedno polskie dziecko z Jekabpils. My już nawet nie planujemy wizyty miejscowych Polaków, bardzo na to czekających, na Krajnie. Młodzi sobie poradzą, ale starsi, najbardziej spragnieni Polski, już nie. I właśnie kontaktów z nimi najbardziej mi żal - mówi Ewa Polkowska.