Za kilka lat przepełnione cmentarze parafialne i komunalne w naszym mieście mogą nie pomieścić wszystkich zmarłych.
<!** Image 3 align=right alt="Image 42715" sub="Wypełniające się kolumbarium na cmentarzu przy Wiślanej świadczy o tym, że coraz więcej osób akceptuje kremację">W Bydgoszczy mamy pięć cmentarzy komunalnych, ale tylko na dwóch można jeszcze chować zmarłych. Jednym z nich jest cmentarz Starofarny, ale nawet na nim, mimo poszerzenia, zacznie wkrótce brakować miejsca.
Miejsc wystarczy na pięć lat
- Pochówki odbywają się głównie przy ulicy Wiślanej. Na pozostałych cmentarzach jedynie, gdy ktoś miał wcześniejszą rezerwację - informuje Ryszard Łebek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Bydgoszczy. - Sytuację poprawia to, że na Wiślanej zaczęliśmy chować w 1986 roku. Mija więc ustawowe 20 lat, kiedy można w tym samym grobie pochować inne ciała. Szacuję, że miejsca wystarczy na 5 lat.
A co będzie później? Skomplikowaną sytuację rozwiązywałby zakład kremacji. Plany jego budowy istnieją w Bydgoszczy od lat. Zawsze jednak, gdy miasto jest bliżej celu, pojawiają się protesty grupy mieszkańców, która nie życzy sobie takiego sąsiedztwa. - Pamiętam, jak na początku protestowano przeciwko Markowi Kotańskiemu, gdy tylko chciał otworzyć gdzieś swój ośrodek - mówi Eugeniusz Szlingiert, prezes firmy Universum, właściciel najstarszego w kraju zakładu kremacji zwłok w Poznaniu.
Kwestia psychologii
- W Polsce zaledwie 1 procent pogrzebów odbywa się poprzez pochówek spopielonych zwłok, co sytuuje nas na samym końcu krajów Europy, gdzie jest to powszechne. Bydgoszczą interesowaliśmy się od wielu lat, ale musielibyśmy mieć poparcie władz, żeby zdecydować się na taką inwestycję - twierdzi biznesmen.
<!** reklama left>Nie jest jednak tajemnicą, że żadna firma nie pojawi się w Bydgoszczy, gdy będą towarzyszyć jej protesty. - Wybuchają tam, gdzie mieszkańcy myślą, że mogą coś „ugrać” dla siebie. W kilku miastach wystarczyło położyć kanalizację czy doprowadzić gaz, a zgoda się pojawiała - mówi prezes. - Bo obawy nie mają uzasadnienia, to kwestia psychologii. To bezpieczne, wielokrotnie sprawdzane, nie tylko w Polsce, technologie. Nic przeciwko takiemu sposobowi pochówku nie ma także Kościół. Dla bydgoszczan ważniejsze może być jednak to, że kremacja jest tańsza od tradycyjnego pogrzebu. - Korzystają na tym wszyscy: w jednym grobie można złożyć choćby i dziesięć urn, odpadają koszty nagrobków, miejsce na cmentarzu też jest tańsze – uważa Eugeniusz Szlingiert.
Odpadają koszty nagrobków
Zyskałoby na takiej inwestycji również miasto. Znalezienie bowiem w Bydgoszczy wielohektarowego miejsca pod nową nekropolię może okazać się trudne bądź niemożliwe. - Cena ziemi jest wysoka, a poza tym teren pod cmentarz musi spełniać wiele wymogów - chodzi, m.in., o wysokość wód gruntowych - uważa dyrektor Łebek.
Zakłady kremacji istnieją już w Warszawie, Poznaniu, Szczecinie, Wrocławiu, Gdańsku, a także Rudzie Śląskiej i Bytomiu.