Ciekawiej będzie w dogrywce

Jeszcze nie ruszyła oficjalnie kampania wyborcza, a już się robi ciekawie w politycznym krajobrazie miasta. Oto jedynką PO w Śródmieściu będzie Włodzisław Giziński, któremu niegdyś wojewódzcy radni tej partii zarzucali opieszałość w podejmowaniu decyzji, nielojalność i próby prowadzenia własnej polityki w Urzędzie Marszałkowskim.
<!** reklama>
Bronili go tylko radni z lewicy. Lewicy, która idzie w Bydgoszczy do wyborów - można powiedzieć - tradycyjnie podzielona. Start Grażyny Ciemniak, Jana Szopińskiego, być może radykałów z PPS wróży kilkuprocentowe poparcie kandydatom na prezydentów i szczątkowe - jeśli w ogóle - miejsca w Radzie Miasta. Jakby problemów na lewej flance było mało, niczym deux ex machina wyłonił się Roman Jasiakiewicz, który tym razem nie będzie atakował fotela prezydenckiego, a zadowoli się miejscem w fotelu radnego. Ten już na niego czeka, start z jedynki z listy PO mu go gwarantuje. Ponoć to mariaż z konieczności, bo były prezydent miasta chciał startować z lewicy, która jednak nie widziała go na topowych pozycjach na swoich listach. Na prawej stronie też nie widać alternatywy dla PO. Kosma Złotowski jako lider PiS nie cieszy się poparciem całej partii, która targana jest w Bydgoszczy wewnętrznymi sporami. Choć poprzednio PiS wprowadziło do rady wielu swoich ludzi, część przeszła do innych klubów. A tu jeszcze po prawej stronie powalczy Henryk Bocian, kojarzony ze środowiskiem Radia Maryja, tradycyjnego zaplecza PiS. To wszystko wróży gładkie zwycięstwo PO w wyborach do Rady Miasta i drugą turę w wyborach prezydenckich. Prawdziwe emocje czekają nas dopiero w dogrywce, tam czekać na pretendenta będzie Konstanty Dombrowicz.