Przypomnijmy: w świąteczny czwartek, 15 sierpnia 2024, wybuchł pożar w gminnej kamienicy przy ul. Ułańskiej na bydgoskim Wilczaku. Doszło prawdopodobnie do podpalenia. - Ktoś wrzucił na klatkę schodową kanister z benzyną i ją podpalił - mówili najemcy. - Podejrzewamy, że chodzi o naszego sąsiada, który jest agresywnym alkoholikiem. Komuś chyba podpadł i ten ogień to w ramach zemsty był.
Kamienica po pożarze
Od nocy, w której był pożar, lokatorzy nie mogą wrócić do swoich mieszkań. - Koczowaliśmy prawie cztery doby przed kamienicą, bo służby zrobiły sobie długi weekend, a my nie chcieliśmy, żeby złodzieje wynieśli nam dobytek z niezabezpieczonych mieszkań. W każdym bowiem mieszkaniu ogień zniszczył drzwi. Jedynie administrator starał się pomóc, ale bez swoich przełożonych nic nie mógł zrobić. Centrum Zarządzania Kryzysowego zaoferowało nam pobyt w schronisku. Jedynie agresywny sąsiad, lubiący popić i lubiący libacje, się zgodził na noclegownię. My, pozostali najemcy, czyli około 20 osób, odmówiliśmy wszyscy. Nie jesteśmy przecież bezdomnymi.
Jest kontynuacja sprawy: - Po artykule w gazecie zjechały służby, w tym inspekcja nadzoru budowlanego - zaznaczają pogorzelcy. - Zjawiły się w poniedziałek, 19 sierpnia. W obecności inspektorów pozwolono nam wejść do mieszkań, zabrać najpotrzebniejsze i najcenniejsze rzeczy. Wzięliśmy je i od tego czasu każda rodzina mieszka kątem u krewnych albo znajomych.
Administracja Domów Miejskich w Bydgoszczy czeka na ruch ze strony Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Wybraliśmy się wszyscy sąsiedzi do ADM w środę, 21 sierpnia, przed południem. Do tego czasu nie nadeszła informacja z PINB, więc administracja na razie nie może nam pomóc - dodają lokatorzy z Ułańskiej.
Dwa warianty
Są dwie wersje. - Jeśli kamienica będzie nadawała się do użytku, to dostaniemy tymczasowe lokale zastępcze, a ona w ciągu roku zostanie wyremontowana przez miasto i później wrócimy do swoich mieszkań. Jeżeli już nie będziemy mogli wrócić, bo budynek jest w takim stanie, że nie da się go wyremontować, to miasto znajdzie nam inne mieszkania już na stałe. To, jak będzie, zależy od decyzji PINB.
Mieszkańcy woleliby wrócić na stary adres. - Kamienica kilka lat temu przeszła generalny remont z zewnątrz i częściowy w środku. Niektórzy z nas prawie całe życie tutaj mieszkali. Tęsknimy za tym miejscem.
Najemcy wspominają jeszcze o kłopotliwym sąsiedzie, przez którego - jak podejrzewają - nastąpił pożar. - Pan nadal przebywa w schronisku. Na Ułańskiej pokazał się raz, w poniedziałek. Myślał, że zabierze rzeczy. Gdy dowiedział się, że nie wolno nikomu wejść, odjechał.
