MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chronią nas inwalidzi

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Ostatnie napady na ochroniarzy w marketach nie napawają optymizmem - ci, którzy mają pilnować i interweniować, są bici i kopani. Nic dziwnego - to w dużej części inwalidzi bez licencji na ochronę.

Ostatnie napady na ochroniarzy w marketach nie napawają optymizmem - ci, którzy mają pilnować i interweniować, są bici i kopani. Nic dziwnego - to w dużej części inwalidzi bez licencji na ochronę.

Na początku listopada w Nakle nad Notecią dwaj pijani mężczyźni zaczęli hałasować na hali sprzedaży. Ochroniarze chcieli uspokoić krzepkich klientów - najpierw poleceniami opuszczenia sklepu. Efekt był zerowy. Co więcej, pijani zaczęli wyładowywać się na pracownikach sklepu. Jeden z ochroniarzy oberwał w głowę, drugiego bez wysiłku przewrócono na podłogę. Leżący został skopany. Policjanci zatrzymali awanturników.

<!** reklama>

W połowie listopada w bydgoskim Netto 24-letni ochroniarz próbował uspokoić grupkę młodych ludzi. Ci stali akurat przy stoisku drogeryjnym. Chcieli wziąć kilka przedmiotów i za nie zwyczajnie nie zapłacić. Było ich czworo - trzech mężczyzn i dziewczyna. Zaczęli grozić ochroniarzowi, ale ten się nie przestraszył. Przy drzwiach przewrócili go i skopali. Potem - wybiwszy szybę - uciekli. Ochroniarz trafił do szpitala ze złamanym nosem i pękniętym oczodołem.

Trzy dni później policjanci zatrzymali dwoje z czterech podejrzanych. Przedstawiono im zarzuty rozboju i uszkodzenia mienia. Mogą trafić za kratki nawet na 12 lat.

Podobnych zdarzeń w całym kraju jest coraz więcej. Ochroniarze z trudem obezwładnili mężczyznę, który w centrum handlowym w Katowicach zaczął strzelać z ostrej broni.

Rynek firm ochroniarskich jest w Polsce, także w Bydgoszczy, olbrzymi. Ochroniarze pilnują już nie tylko instytucji państwowych i sklepów. Są wszędzie, tyle że z ich zdrowiem nie jest najlepiej. W ogłoszeniach o pracę dla pracowników ochrony w większości przypadków nie jest istotna tzw. licencja, ale posiadanie określonego stopnia inwalidztwa. Zatrudniając niepełnosprawnych agencje dostają dotacje od państwa jako zakład pracy chronionej.

Jeden z szefów bydgoskich firm ochroniarskich mówi: - Szacuje się, że licencji nie ma 80 procent ochroniarzy. Nie są one konieczne, bo wystarczy, że agencja ma koncesję na ochronę mienia, może więc zatrudniać inwalidów, ilu tylko chce. To, że oni ledwo się ruszają, niedowidzą, niedosłyszą i muszą stać po 12 godzin, nikogo nie interesuje. Wyrobienie licencji też dla niektórych jest zbyt skomplikowanym zadaniem...

Skomplikowanym i kosztownym - opłata za jej wydanie to ponad 300 złotych. Ale wcześniej trzeba m.in. dostać opinię o fizycznej i psychicznej zdolności do zawodu i jeszcze zdać egzamin przed komisją policyjno-prokuratorską. Egzamin to część teoretyczna i praktyczna - w tej drugiej mieści się także umiejętność stosowania technik obezwładniania i wykazanie się umiejętnościami strzeleckimi. Policjanci po cichu przyznają, że takie zagadnienia jak budowa broni niektórych kandydatów do licencji po prostu przerastają.

Nie ma się co oszukiwać - jakie stawki za godzinę pracy ochroniarza, taka jakość jego usług. Niska stawka zaczyna się już od 6-7 złotych - dostają ją emeryci bez jakichkolwiek uprawnień. Taka stawka - zdaniem właścicieli agencji - nie pozwala praktycznie na żaden zarobek. Wyższe pieniądze idą dla tych, którzy mają licencje albo wymagających klientów.

Tymczasem nie wiadomo, ilu bydgoskich ochroniarzy ma licencję. - Nie wiemy tego, ponieważ nie mamy obowiązku prowadzenia statystyki - mówi Kamila Ogonowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!